• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Haken w świecie kina, sportu, literatury i przyrody

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, to pod tym linkiem możesz postawić mi przysłowiową kawę: https://buycoffee.to/haken10 Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/@Haken90

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Kategorie postów

  • bubu (14)
  • kinematografia (113)
  • literatura (14)
  • pozostałe (17)
  • sport (102)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Jeśli podoba Ci się mój kontent
    • Możesz postawić mi kawę
  • Profile
    • Instagram
    • Kanał na YouTube

Archiwum

  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022

Najnowsze wpisy, strona 9

< 1 2 ... 8 9 10 11 12 ... 69 70 >

Dwa światy / To verdener (2008)

Dwa światy / To verdener (2008)

 

Siedemnastoletnia Sara jest głęboko wierzącą Świadkinią Jehowy. Któregoś popołudnia wychodzi z przyjaciółką na imprezę do klubu i poznaje w nim 23-letniego Teisa. Od pierwszych chwil między dwojgiem młodych ludzi narasta uczucie. Zasadniczymi przeszkodami na drodze do ich miłości i szczęścia są rodzina dziewczyny oraz społeczność Zboru.

 

Kadr z filmu Dwa światy (2008)

 

Produkcja Nielsa obrazuje brutalne oblicze religii Świadków Jehowy z całym bagażem ich surowych imperatywów i zakazów. Brat Sary, Jonas, został wykluczony ze społeczności za sięgniecie po jedną z zakazanych książek. Wykluczenie oznacza całkowite odrzucenie danej osoby z organizacji. Najbliższa rodzina i przyjaciele również poddają tę osobę stygmatyzacji i całkowicie się od niej odwracają. Jonas nie może już liczyć na wsparcie rodziny i musiał pogodzić się ze swoją przykrą sytuacją - bycia wygnanym i porzuconym przez najbliższych. Sara pod wpływem silnego uczucia staje przed procesem deliberacji i zaczyna konfrontować się ze swoim dotychczasowym światopoglądem. Teis wspiera swoją sympatię jak potrafi, a w pewnym momencie nawet zaczyna przychodzić na spotkania do Sali Królestwa, ale z czasem oświadcza, że nie jest i nie będzie w stanie przyjąć tej wiary wraz z jej ortodoksyjnymi dogmatami. Sara, niegdyś mająca perspektywę zostania pionierką głoszącą jedyną słuszną życiową drogę, porzuca ten koncept i wprowadza się do Teisa. Niedługo później prawda wychodzi na jaw i starsi zboru podejmują decyzję o wykluczeniu dziewczyny. 

 

Kadr z filmu Dwa światy (2008)

 

Narracja powolna, drobiazgowo i etapowo odsłaniająca przed widzami trudności, z jakimi muszą mierzyć się członkowie i członkinie Świadków Jehowy. Jest to też opowieść coming-of-age, o dorastaniu nastoletniej dziewczyny, która potrzebuje wyjść ze znajomymi, zakochać się i dać ponieść burzy hormonalnej. Nie chce funkcjonować pod dyktando ojca, który w swej gorliwości na tle wiary staje się apodyktyczny, choć pozornie emanuje subtelnością i zrozumieniem. Dla Andreasa najwygodniej by było, gdyby córka chodziła po domach głosząc dobrą nowinę, uczestniczyła w spotkaniach, studiowała Strażnicę oraz Biblię i wyrzekała się tego, co ludzkie. Sara cierpi na ustawiczny deficyt swobody. Nie może obchodzić urodzin, czytać książek na które ma ochotę, oglądać preferowanych filmów, zagrać w ulubioną grę komputerową, spotykać się z chłopakiem spoza wspólnoty czy przystać na transfuzję krwi w razie zagrożenia życia. Starsi Zboru są nieomylni i bezwzględnie należy okazywać im poszłuszeństwo i z każdym problemem przychodzić przed ich oblicza - a wrazie popełnienia grzechu, niezwłocznie powinno się stanąć przed tzw. komitetem sądowniczym. Scena, w której Sara pod presją jest zmuszona opisać swoje intymne relacje z Teisem przed Starszymi Zboru, pokazuje ich ugruntowaną pozycję i ogromny autorytet wśród społeczeności - te opisy w teorii miały służyć właściwemu osądowi, ale w praktyce mogły co najwyżej pełnić rolę uwypuklenia dolnej części garderoby i rozpaleniu ognia w lędźwiach szacownych starszych. Powyższe wyznania przed trzema dużo starszymi panami były też zwyczajnie upokarzające.

 

Presja i szantaż emocjonalny skutecznie utrudniają zrzucenie jarzma nałożonego przez wspólnotę i odcięcie się od niej. Do odejścia z takiej organizacji w momencie, kiedy cała rodzina funkcjonuje wedle jej twardych reguł, trzeba znaleźć w sobie mnóstwo siły i odwagi. Ileż w tym filmie jest wpędzania w poczucie winy z karkołomnych powodów... Straszna rzecz, choć jednocześnie utrzymana w letnim tonie, bez nadmiernej dramaturgii. Wiarygodna projekcja, w której podobały mi się casting i względnie szczegółowe ukazanie funkcjonowania społeczności Świadków Jehowy.

 

 

 Kadr z filmu Dwa światy (2008)

 

Postanowiłem wziąć ten temat na tapetę z prostego powodu, otóż wielokrotnie debatowałem ze Świadkami Jehowy, jednak poniekąd ubolewam, że za każdym razem miało to miejsce podczas ciągów alkoholowych i daleki byłem od bycia racjonalnym w trakcie tych dysput. Z drugiej strony będąc trzeźwo myślącym człowiekiem nie mam ochoty na rozmowę. Ileż to zakłamania i hipokryzji musi być w takiej wspólnocie. Pedantyczne ukrywanie swoich "grzechów" takich jak obejrzenie niewłaściwego filmu czy romans z człowiekiem spoza wspólnoty. Zastanawia mnie, czy gdybym dołączył do tej organizacji, to za zbyt długi kontakt wzrokowy z obwolutą czołowej powieści Rowling zostałbym wykluczony i skazany na wieczne potępienie. Ta hipokryzja jest też oczywiście obecna w innych religiach. Zinstytucjonalizowanie idei Boga i wiary zaprowadziło ludzkość w miejsce, gdzie gro ludzi z kompleksem niższości kompensuje swoje emocjonalne ubytki poprzez aspirowanie do roli kogoś istotnego w hierarchii wybranej przez siebie wspólnoty religijnej. Efektem są masowe wykorzystania seksualne, gwałty, szeroko rozumiana przemoc, manipulacje i oszustwa finansowe. O niedorzecznych dogmatach, które wpędzają ludzi w zupełnie niepotrzebne poczucie winy, depresje i inne zaburzenia nie wspomnę. Charyzmatyczni przywódcy z ambony gorliwie głoszą o artykułach wiary, których trzeba przestrzegać, sami często żyjąc w kompletnej niezgodzie z własnymi naukami.

 

Myślę, że Jehowi mogliby zarzucić produkcji jednostronność, ale osobiście uważam, że dużo tutaj obiektywizmu i pobieżnego zobrazowania struktur oraz zasad tej religii. Być może aktualnie jest tak, że wytyczne z samej góry są następujące: należałoby trochę poluzować zasady z uwagi na ryzyko masowych odejść ze społeczeności, ale to nadal szkodliwa formacja kryjąca się za fasadą miłych słówek i nie do końca szczerego uśmiechu. Podoba mi się natomiast idea pacyfizmu i kategoryczny sprzeciw konfliktom zbrojnym oraz odrzucanie służby wojskowej w jakiejkolwiek postaci. W każdej religii mógłbym podchwycić coś, co mi odpowiada, ale w ogólnym rozrachunku są to toksyczne organizacje. Skromna scenografia, bardzo naturalni aktorzy, ciekawie poprowadzona narracja i zachowanie umiarkowanego tonu, gdzie jest trochę przestrzeni na odetchnięcie i luz. Znakomity dramat obyczajowy, pokazujący, jak wielkim wyzwaniem może się okazać wyswobodzenie ze społeczności, w której zapuściło się korzenie.

 

Plakat filmu Dwa światy (2008)

 

Gatunek: Dramat obyczajowy

 

Produkcja: Dania

 

Reżyseria: Niels Arden Oplev

 

Scenariusz: Niels Arden Oplev, Steen Bille

 

Obsada: Pilou Asbæk, Rosalinde Mynster, Anders W. Berthelsen, Sarah Juel Werner, Sarah Boberg, Jens Jørn Spottag, Thomas Knuth-Winterfeldt, Catrine Beck, Jacob Ottensten

 

Ocena: 8+/10

 

Haken

 

06 października 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Świadkowie Jehowy   religia   instytucja   kino   film   kinematografia   z miłości do kina   dramat obyczajowy   recenzja   refleksja   opinia   felieton  

W głowie się nie mieści (2015)

W głowie się nie mieści / Inside Out (2015)

 

Riley jest dziewczynką, której życiem kierują różne uczucia: Radość, Gniew, Odraza, Smutek i Strach. Radość robi wszystko, aby nie dopuścić pozostałych emocji do głosu.

 

Kadr z filmu W głowie się nie mieści (2015)

 

Zachwyt. Takie słowo przychodzi mi do głowy po zapoznaniu się z tą animacją. Pixar od zawsze słynął ze znakomitych filmów animowanych, które są wypełnione po brzegi życiowymi mądrościami i wartościami. W tej produkcji dostajemy arcyważną lekcję o emocjach, które towarzyszą każdemu z nas, ale nie zawsze potrafimy je rozróżnić czy nazwać, i brakuje nam wiedzy o tym, jak istotną rolę pełnią w naszym życiu. I to, że czynią nas ludźmi. Ludzie często uczucia takie jak smutek czy gniew określają mianem "negatywnych", ewentualnie "złych". Uczucia nie są złe, mogą być bolesne, trudne, ale nie negatywne.

 

Bardzo dojrzała animacja, która może służyć ośrodkom terapeutycznym jako narzędzie, dzięki któremu można w przystępny i oryginalny sposób zobrazować uczucia i mechanizmy, jakich doświadcza każdy z nas. Ta produkcja niezwłocznie powinna zostać dodana do szkolnego programu edukacji. Tak bardzo mogłaby ułatwić życie milionom dzieci i nastolatków. W swojej karierze kuracjusza różnych ośrodków nie spotkałem się z tą animacją. Co więcej, spotkałem się wyłącznie z projekcjami traktującymi o uzależnieniach. Program zakładał wyłącznie taką tematykę filmów czy wywiadów. Mierzi mnie na samą myśl, że ponownie miałbym zasiąść na sali terapeutycznej i męczyć głowę tymi samymi tytułami, które osobiście znałem już wcześniej. Rozumiem, że takie filmy mogą być potrzebne, ale opierać cały (w kontekście filmów) program wyłącznie na nich? Potrzeba innowacji, żeby zoptymalizować leczenie pacjentów oraz pacjentek, a nie karmić ich wyłącznie projekcjami o uzależnieniach i podsycać głód alkoholowy. Ten film idealnie wpasowuje się w ramy terapii, ponieważ terapia jest w ogromnej mierze pracą nad emocjami.

 

Kadr z filmu W głowie się nie mieści (2015)

 

Animacja dopieszczona wizualnie, trzymająca żwawe tempo, intrygująca konceptem spersonifikowania emocji. W głowie się nie mieści wzrusza, bawi i uczy. Polski dubbing wyśmienity. Bez wątpienia jedna z najmądrzejszych animacji w dziejach kina. Dodam jeszcze tylko, że w tym roku miała miejsce premiera drugiej części, której z pewnością nie omieszkam obejrzeć. Fantastyczny film - magia kina w najpiękniejszej postaci. Tę produkcję musiał olśnić blask statuetki oraz kaskady innych nagród.

 

 Plakat z filmu W głowie się nie mieści (2015) 

 

Gatunek: Animacja, Komedia

 

Produkcja: USA

 

Reżyseria: Peter Docter

 

Scenariusz: Peter Docter, Meg LeFauve

 

Obsada (Polski dubbing): Małgorzata Socha, Kinga Preis, Maja Ostaszewska, Cezary Pazura, Szymon Kuśmider, Michał Piela, Alicja Kozieja, Dorota Landowska, Sławomir Grzymkowski

 

Obsada: Amy Poehler, Phyllis Smith, Richard Kind, Bill Hader, Lewis Black, Mindy Kalling, Kaitlyn Dias, Diane Lane, Kyle MacLachlan

 

Ocena: 9+/10

 

Haken

02 października 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   W głowie się nie mieści   inside out   2015   film   animacja   pixar   disney   film animowany   refleksja   opinia   recenzja   felieton   kino   kinematografia   z miłości do kina   emocje   terapia   uczucia  

Zawody w Tczewie i Lisia Dycha

Zawody w Tczewie

 

W sobotę wystartowałem w zawodach na 10 km i zrealizowałem postawiony przez siebie cel. Moim założeniem było poprawić swój zeszłoroczny wynik. Trasa tak samo wymagająca jak ostatnio, ale za to temperatura była bardziej sprzyjająca.

 

Czas: 00:47:40.76

Pozycja: 60/176

Tabela wyników: https://elektronicznezapisy.pl/event/9942/results.html

 

Po dobiegnięciu na metę czułem, że mam zapas w nogach. Nie wykorzystałem całej energii, co w dużej mierze wynikało z założeń pod konkretny wynik, ale i ze strachu. Strachu przed wyczerpaniem, które mogłoby poskutkować gorszym wynikiem od przewidywanego. Zawsze na trasie mijam zawodników, którzy musieli przejść do marszu, bo zaryzykowali i nie wyszło. Tym razem pobiegłem zachowawczo, żeby odhaczyć cel, ale myślę, że fajnie jest czasem zaryzykować i podkręcić obroty, choćby kosztem wcześniejszego zakończenia biegu. Zeszłoroczny wynik poprawiłem o 42 sekundy (00:48:22.16).

 

 

 

Przede mną znacznie trudniejsze wyzwanie. 15 września chcę wziąć udział w Biegu Westerplatte. W 62 edycji osiągnąłem wynik 45:12, a to oznacza, że będę potrzebował średniego tempa 04'30, żeby poprawić swój czas. Planuję start u boku pacemakera na złamanie 45 minut, ale wiem, że to nie będzie spacerek i mogę mieć kłopot z dotrzymaniem mu kroku.

 

 

 

Poznajcie Dąb Szypułkowy o nazwie "Ryszard". Zakładam, że niewielu przyjezdnych okazuje mu podobne zainteresowanie. Dla mnie Ryszard jest pełen dostojeństwa i wdzięku, choć przyszło mu bytować w dość posępnej okolicy. Można go spotkać wychodząc z dworca kolejowego. Jest swoistym strażnikiem Tczewa, który może pamiętać epokę średniowiecza. To drzewo mogło rosnąć na tej ziemi jeszcze przed uzyskaniem praw miejskich przez Tczew w 1260 r. Żywe świadectwo historii. Niemy świadek niezliczonej ilości wydarzeń.

 

W niedzielę oglądałem bieg na 1500 m kobiet z kategorią niepełnosprawności T11 (defekt wzroku). Startująca w nim Joanna Mazur straciła wzrok w wieku 13 lat. Zawodniczki biegają z asystentami. Konkurencja nosi znamiona sportu drużynowego, bowiem dużo tutaj zależy od komunikacji i zaufania. Polka przebiegła ten dystans w 04:56.30, co dało jej drugie miejsce. Ostatecznie dostała się do finału, ale tutaj wypadła już słabiej i uplasowała się poza podium (6 miejsce). Etiopka Yayesh Gate Tesfaw ustanowiła nowy rekord świata w tej konkurencji pokonując "półtoraka" w 04:27:68. Panowie z kolei łamią 04:00, a nawet i 03:50. To są naprawdę poważne prędkości, którymi wielu biegaczy, w tym i ja, chciałoby operować.

 

Lisia Dycha

 

Dzisiaj wystartowałem w 40. edycji Lisiej Dychy. Są to biegi formą zbliżone do sobotnich parkrunów. Ich zasadniczą różnicą jest dystans, bo tutaj dystansem głównym jest 10 km, ale zawodnicy mają również możliwość biegu na "piątkę". Trasa przyjemna, tereny dobrze mi znane, dwie pętle po 5 km, precyjnie odmierzone, choć wyszła mi delikatna nadwyżka na drugim okrążeniu. Dużym utrudnieniem był tłok w niektórych miejscach. Bieg rozpoczyna się o 18:30 i trasa prowadzi m.in. deptakiem nadmorskim w kierunku Sopotu. Przy takiej pogodzie można się tam spodziewać naprawdę trudnych warunków do treningu, już nie mówiąc o ściganiu i bieganiu pod wynik. Sam miałem niebezpieczną sytuację, że na nawrotce nieumyślnie wbiegłem na drogę rowerową i byłem bliski czołówki i - być może - karambolu. Trzeba być skoncentrowanym, ale przy rywalizacji na granicy swoich możliwości są to jedynie czcze słowa.

 

Jak mi poszło? Zadowalająco, nawet bardzo. Odważyłem się "puścić nogę" wcześniej i pobiegłem sporo poniżej 47 minut mając jeszcze siły. Był też incydent z muszkami, które poprzyklejały się do spoconego ciała i przepoconych ciuchów. Twarz, szyja kark, włosy, ręce, nogi, ubrania - wszystko zostało skolonizowane przez muchy. Jedynie prysznic mógł mnie od nich wyzwolić.

 

Na tę chwilę nie ma oficjalnych wyników, ale z zegarka wyszło mi 46:20.

 

 

Dobry występ. Po złapaniu oddechu zrobiłem jeszcze kilka km. Jak już będą wyniki, to edytuję wpis i dodam oficjalny czas oraz link. Uczestnikami i uczestniczkami tego biegu byli w większości członkowie i członkinie Fighting Runners. Ja, jako ktoś z zewnątrz, zostałem bardzo ciepło przyjęty i otrzymałem zaproszenie do klubu. Nie chciałem podejmować decyzji w, hehe, biegu, dlatego powiedziałem, że się zastanowię.

 

Wyniki oficjalne

 

Czas: 00:46:16.92

Pozycja: 4/14

Tabela wyników: https://dostartu.pl/lisia-dycha-40-cc12736-ccx37388

 

W szczycie formy miałbym dużą szansę na pierwsze miejsce. Może i w open jestem czwarty, ale za to w kategorii wagowej wygrywam bezapelacyjnie. W Pruszczu Gdańskim również doświadczyłem czwartego miejsca. Ponownie o krok od swojego pierwszego podium. Muszę uzbroić się w cierpliwość. Szczyt formy przyjdzie wraz ze spadkiem wagi.

Haken

 

04 września 2024   Komentarze (1)
sport   Lisia Dycha   Kazimierz Piechowski   biegacze   paraolimpiada   Dąb Szypułkowy   pomnik przyrody   zawody   Tczew   bieg   sport   sportowiec   westerplatte   jogging  

Igrzyska paraolimpijskie

Igrzyska olimpijskie i paraolimpijskie

 

Szesnaście dni temu miała miejsce ceremonia zamknięcia letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu. Ziścił się dla nas jeden z najbardziej pesymistycznych scenariuszy i wyjechaliśmy z Paryża z dziesięcioma medalami, co dało nam najgorszy wynik od 1956 roku, kiedy to zakończyliśmy sportowe zmagania z dziewięcioma krążkami na koncie. W historii letnich igrzysk olimpijskich biało-czerwoni zdobyli 308 medali. Dużo emocji towarzyszyło mi podczas tych igrzysk. Były oczywiście dyscypliny i konkurencje, które bardziej mnie interesowały i to im poświęcałem najwięcej uwagi (lekkoatletyka, piłka nożna żeńska, siatkówka halowa i plażowa, tenis stołowy żeński, koszykówka, boks, no i, oczywiście, biegi maratońskie). Letnie igrzyska olimpijskie dobiegły końca, ale całe mnóstwo sportowych emocji przed nami. 

 

Przedwczoraj odbył się Memoriał Kamili Skolimowskiej i diamentowa liga. Nie oglądałem całości, ale załapałem się na najważniejsze dla mnie wydarzenia, czyli biegi. Jakob Igrebrigsten ustanowił nowy rekord świata na dystansie 3000 m. Od początku było wiadome, że podczas tego mityngu zobaczymy kilka ataków na rekord, z czego dwa z nich zwieńczono sukcesem. Poza Norwegiem swój własny rekord świata poprawił Armand Duplantis w skoku o tyczce. Wypadliśmy bardzo przeciętnie na tle zagranicznych zawodników i zawodniczek.

 

A już jutro, 28 sierpnia, zachęcam wszystkich do śledzenia ceremonii otwarcia letnich igrzysk paraolimpijskich w Paryżu. Ceremonia rozpocznie się o godzinie 20.00 i będzie transmitowana na kanale Super Polsat. Igrzyska paraolimpijskie potrwają do 7 września. Tutaj mamy dużo większy potencjał medalowy. Osobiście podchodzę do tej odsłony bardzo optymistycznie i zakładam, że nasi zawodnicy oraz nasze zawodniczki zdobędą dla Polski 30 medali, z czego spory procent z nich będą stanowiły medale zrobione z najcenniejszego kruszczu.

 

IV Bieg na dystansie 10 km w hołdzie Kazimierzowi Piechowskiemu IV Mistrzowstwa Polski Kolejarzy 2024

 

W najbliższą sobotę startuję w zawodach na dystansie 10 km. W zeszłorocznej edycji bieg ukończyłem w czasie 48 minut, 22 sekund i 16 setnych. Moim celem jest pobiec szybciej. 

 

Dzisiaj jestem nieco pokiereszowany po wczorajszym biegu. Wypuściłem się na długi bieg (23 km) i już będąc kilkaset metrów od jego zakończenia zaliczyłem bolesny upadek na przejściu dla pieszych. Zbiegając z pasów zahaczyłem prawdopodobnie o krawężnik i poleciałem na beton. Sympatyczny kobiecy głos zapytał mnie czy wszystko w porządku, na co odparłem twierdząco i pobiegłem dalej. Wiedziałem jednak, że skutki upadku mogę odczuć później, po wyciszeniu organizmu. Na ten moment wszystko wskazuje na to, że nic poważnego się nie stało. Mam ranę na prawym kolanie, krwiaka po prawej stronie tułowia i towarzyszy mi umiarkowany ból górnej części pleców, ale jego przyczyn doszukiwałbym się w wąskich pompkach i nadwyrężeniu. Generalnie mam sporo obrażeń na ciele i jak ktoś mnie zobaczy bez koszulki, to może pomyśleć, że jestem poddawany regularnym torturom, może nie takim najwyższej próby, ale jednak. 

 

Jeszcze może kilka słów o moim samopoczuciu w kontekście rzucenia papierosów. Chęć zapalenia, jeśli już się pojawia, to jest ona minimalna, prosta do przezwyciężenia. Dzięki niepaleniu zyskałem sporo czasu. Nie palę przed wejściem do sklepu czy domu. Nie robię licznych przerw podczas oglądania, czytania czy jakiejkolwiek innej czynności. Na stałe zniknął świszczący oddech, który pojawiał się w dni, kiedy paliłem jeden za drugim. Niektórzy mówią o jedzeniu, że zaczęło im lepiej smakować. W moim przypadku nie zaobserwowałem tej zmiany, jedynie zacząłem spożywać więcej kalorii w ramach substytutu, co zaowacało dodatkowymi kilogramami. Waga nadal utrzymuje się na poziomie 90-92 kg. Na razie nie uciekam w kierunku większego reżimu kalorycznego, bo po prostu nie czuję, aby był to odpowiedni moment. 

 

Podzielę się z Wami jeszcze czymś. Któregoś dnia obudziłem się z myślą, żeby spróbować swoich sił jako kurier na aplikację. Wybrałem już jedną z popularnych marek, założyłem konto i ściągnąłem aplikację. Teraz czekam na zielone światło. W sezonie mają komplet pracowników i dostałem informację, że będę mógł wstąpić w ich szeregi jakoś na przełomie września a października. Jak już będę miał pierwsze doświadczenia z pracą przez aplikację, to postaram się Wam opisać swoje wrażenia i jakie możliwości daje takie zajęcie.

 

 

Haken

 

27 sierpnia 2024   Dodaj komentarz
pozostałe   igrzyska paraolimpijskie   upadek podczas biegu   praca przez aplikację   sport   igrzyska olimpijskie   paryż   bieg   bieganie   sportowiec   trening   10 km  

Książki - co ostatnio przeczytałem?

Co ostatnio przeczytałem?

 

 

1. Harry Potter - wszystkie siedem tomów. Przed podejściem do serii dobrze znałem to uniwersum i doskonale wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Oglądałem filmy i przeszedłem trzy pierwsze odsłony gier. Jednak dopiero niedawno zdecydowałem się przeczytać całość. Wybrałem pakiet książek od wydawnictwa Media i Rodzina i ponownie zanurzyłem się w świecie pełnym magii i tajemnic. Pierwsze trzy tomy z uwagi na ich skromną objętość przeczytałem dość szybko, kolejne zajęły mi już zdecydowanie więcej czasu. Język przyjazny w odbiorze, optymalny zarówno dla dzieci, młodzieży jak i dorosłych czytelników. Nie będę się w tym miejscu rozwodził nad poszczególnymi tomami, tylko podsumuję całość. Ponowne wejście do Hogwartu i odkrywanie jego sekretów było dla mnie bez wątpienia przyjemnym doświadczeniem, dzięki tej serii mogłem w dowolnym momencie odciąć się od trudów dnia codzienniego i znaleźć się w niezwykle osobliwym i ciekawym świecie. Nie jestem może wielkim sympatykiem pierwszoplanowych postaci, a szczególnie tytułowego Pottera, ale niewątpliwie udało się Rowling wykrować kilku świetnych bohaterów. Przede wszystkim Severus Snape, który od początku zyskał moją sympatię. Pomimo posępnej powłoki czułem w stosunku do niego dużo ciepła. Bardzo podobały mi się momenty, w których dochodziło do konfliktu pomiędzy Potterem a Snapem. Na pewno są to jedne z moich ulubionych fragmentów. Wywoływały u mnie często uśmiech, ale i potrafiły zesmucić czy nawet zezłościć. Drugą genialną postacią jest dyrektor Hogwartu, Albus Dumbledore. Osobliwa postać, pełna ciepła, empatii, sprytu i intelektu. Wysoki starzec o jasnoniebieskich oczach, z długą, siwą bordą, mający na nosie okulary-połówki i Tiarę czarodzieja na głowie (w filmie ma płaską czapkę). Zabawny, ekscentryczny, genialny czarodziej i człowiek. Zawsze pomocny i szukający u wszystkich dobrych cech, nawet u tych najbardziej mrocznych postaci. Trzecią postacią, może nie tyle co ulubioną, ale rewelacyjnie stworzną, jest Dolores Umbrige. Rowling stworzyła tak antypatyczną postać, że faktycznie można jej życzyć jak najgorzej. Rewelacyjny czarny charakter. Później jawi mi się Luna Lovegood, jako jedna z najbardziej uroczych postaci uniwersum, która przez swoją inność jest odtrącana przez społeczność, ale do mnie trafia całkowicie. Urocza i sympatyczna, lojalna, szczera, uczuciowa, uczciwa, w całości oddana swoim przyjaciołom i sprawie, w jaką się angażuje. Harry, Ron i Hermiona to, mimo wszystko, nie są moje ulubione postaci, ale dające się lubić przez większość stron, szczególnie Hermiona i Ron, bo z Harrym bywało naprawdę różnie. Z każdą książka było bardziej ponuro, ale nadal brakowało mi mroku. Oczywiście jest to seria przeznaczona również dla bardzo młodych czytelników i czytelniczek, tak że nie mam absolutnie o to pretensji, ale gdzieś tam chciałem, żeby zrobiło się jeszcze poważniej i smutniej. O głównym antagoniście dużo się mówi, ale niewiele jest scen, w których występuje bezpośrednio. I tego również mi brakowało. A, zapomniałbym, bardzo lubię poczciwego Hagrida. Taka w sumie bardzo subtelna historia coming of age, (o dojrzewaniu) ale umieszczona w świecie czarownic i czarodziejów. Można się pośmiać, wzruszyć i wkurzyć. Ode mnie za całość mocne 7+/10.

 

 

2. Mitologia. Przewodnik dla lubiących rozkminiać bez bólu autorstwa Kathleen Sears. Przewodnik po mitach powstałych w starożytnej Grecji oraz Rzymie, doskonały dla osób, które chcą pobieżnie utrwalić sobie szereg tych bardziej i mniej znanych mitów. Minotaury, sfinksy, nimfy, cyklopi, cerber, chimera, harpie, tyfon, bogowie olimpu i półbogowie - te wszystkie istoty i byty przyjdzie wam poznać za sprawą tej pozycji. Nie jest to dla mnie doskonałe pióro, ale znośne i potrafiące zainteresować. Sprawdzi się jako literatura na początek przygody z mitami, ale daleko jej do wyczerpującego opracowania na ich temat. Nie taki jednak jej cel. Książka ma za zadanie zaciekawić czytelnika tym tematem i według mnie robi to nieźle. Nie jest znakomita, ale warto po nią sięgnąć, jeśli chcemy odświeżyć sobie poszczególne historie albo szukamy pozycji, która sprawdzi się jako wstęp do świata greckiej i rzymskiej mitologii. 6/10.

 

 

3. O wilkach i ludziach - Barry Lopez. Książka bez wątpienia od pasjonata, miłośnika wilków i przyrody, ale i człowieka, który stara się zrozumieć ludzkie motywy postępowania. Trochę liczb i faktów. Dużo anegdot, mitologii z wilkami w tle oraz obserwacji. W książce jest też przedstawiony proces zmian, jaki zachodził u ludzi względem postrzegania wilków. Ludzie inaczej wyobrażali sobie wilka w starożytności, a inaczej patrzyli na niego w średniowieczu czy renesansie. Często jednak wilk był symbolem grzechu, lubieżności, herezji i wszystkiego co najgorsze. Lopez wysnuwa wniosek, że ludzie swoja mroczną naturę przenosili na wilki (projekcja w psychologii) i tak też powstał portret wilkołaka. Lęk przed wilkiem, może być zatem lękiem przed samym sobą.

 

 

Autor przyglądał się wilkom na wolności i w niewoli, w różnych miejscach na świecie. Opisuje też swoją historię, kiedy podjął się z żoną wychowania wilków. Ogrom serca i wiedzy włożył w tę książkę Lopez. Autor odsłania też przed czytelnikami i czytelniczkami mroczne dzieje ludzkości, kiedy wyrządzaliśmy wilkom ogrom krzywd, prześcigając się w sposobach zabijania. Eksterminacja, bo o ile pamiętam, to takiego słowa używa autor. Myślę, że to właściwie słowo, bo ludzie chcieli wybić wilki co do jednego. W Ameryce miał miejsce pogrom, ale z czasem wprowadzono federalną ochronę wilków w większości stanów. Podoba mi się, że Lopez stara się w tym wszystkim zrozumieć człowieka i co właściwie stało za tym szałem zabijania. Okrutny los spotkał wilczy ród ze strony człowieka i ciężko nam będzie odpokutować. Pozostaje mieć nadzieję, że wilk nam wybaczy. Niestety na parę dni przed wyborami prezydenckimi w USA w 2020 r.  wilki szare zostały wykreślone z gatunków chronionych, co zachęciło kłusowników do nielegalnych działań z uwagi na złagodzenie możliwych konsekwencji (źródło) i na znaczny spadek populacji nie trzeba było długo czekać. 7+/10

 

 

4. Nasze ciała, ich pole bitwy. Co wojna robi kobietom - Christina Lamb. Lamb zabiera nas w świat pełen okrucieństwa. Autorka podejmuje temat gwałtów wojennych i daje możliwość opowiedzenia ofiarom/ocalałym swoich historii. Gwałtów, które często są używane jako broń masowego rażenia. 12 lipca 1995 roku Bośniackie wojska dokonały masakry w Srebrenicy, gdzie życie straciło około 8 tys. mężczyzn oraz chłopców. W trakcie całej wojny w Bośni i Hercegowinie zginęło ponad 100 tys. osób, a według raportów organizacji pozarządowych zostało zgwałconych nawet 35 tys. kobiet. Serbowie utworzyli specjalne ośrodki, zwane także jako "obozy gwałtów", gdzie celowo zapładniali Bośniaczki i pozwalali im opuścić obóz dopiero w zaawansowanej ciąży. Dzieci te były naznaczone i stygmatyzowane na każdej płaszczyźnie. Ofiary gwałtów również miały bardzo ciężko, nie tylko w tej części świata, a tak naprawdę na każdej szerokości geograficznej. Często wielokrotnie gwałcone kobiety nie miały łatwego powrotu do swojej społeczności. Ludzie odwracali się od nich, uważając, że są zbrukane. Mąż i dzieci również. 

 

W Demokratycznej Republice Konga, zwanej również jako "stolica gwałtów", po dziś dzień kobiety i dzieci są gwałcone w brutalny sposób. Do szpitala Panzi, prowadzonego m.in. przez Denisa Mukwege, kongijskiego ginekologa, wielokrotnego laureta Pokojowej Nagrody Nobla, który całkowicie poświęcił się sprawie pomocy ofiarom gwałtów trafiają poszkodowane z całego kraju wymagające hospitalizacji. Kobiety i dzieci trafiają do szpitala z rozerwaniem ścian narządów wewnętrznych, przetoki pochwowo-odbytniczej. Niektóre umierają wskutek odniesionych obrażeń.

 

Oprawcy są szczególnie wyrafinowani i brutalni. Wsadzają kobietom bagnety w genitalia, nasączają je paliwem i następnie podpalają. Gwałty najczęściej są zbiorowe, niekiedy w jednym gwałcie uczestniczy kilkudziesięciu mężczyzn. Nierzadko gwałtów dokonuje się na oczach mężów i dzieci. Ofiarami padają również dzieci, zaledwie kilkumiesięczne niemowlęta. Epidemia gwałtów w Demokratycznej Republice Konga wciąż trwa i rośnie odsetek zgwałconych dzieci. Mężczyźni, którzy dokonują tych czynów często wierzą, że gwałt na niemowlęciu da im ogromną moc. Ofiarami gwałtów padają również seniorki, mające 80 i więcej lat. 

 

W książce poznajemy przerażające losy kobiet z Bośni i Hercegowiny, Iraku, Afganistanu, Argentyny, Rwandy, Demokratycznej Republiki Konga, Filipin, Niemiec czy Ukrainy, bowiem najnowsze wydanie jest uzupełnione o wojnę w Ukrainie. Lamb rozmawia nie tylko z kobietami, ale i sprawcami. Szuka odpowiedzi, skąd u mężczyzn tyle zła, pyta o to specjalistów, którzy zastanawiają się, czy w każdym mężczyźnie drzemie wewnętrzny gwałciciel i morderca. Ksiązka jest poświęcona gwałtom wojennym względem kobiet, ale są również fragmenty, które traktująmężczyznach i chłopcach, którzy padają ofiarami gwałtów. Zjawisko będące jeszcze większym tabu, ale także powszechne. Ofiary walczą o to, aby sprawiedliwości stało się zadość i ich oprawcy wraz z decydentami na samej górze ponieśli konsekwencje. Walczą również o to, aby w prawie było rozróżnienie pomiędzy przemocą seksualną a torturami czy morderstwem. Często gwałty wojenne są całkowicie pomijane przez sądy albo zaliczane na poczet tortur. Dzięki niezłomności tych kobiet udaje się skazać sprawców, jednak bardzo niewielu, jest to zaledwie promil. Często rządy umywają też ręce od zbrodni wojennych, w tym gwałtów. W Japonii w latach 30 ubiegłego wieku i podczas II wojny światowej były "pocieszycielki" , czyli w rzeczywistości niewolnice seksualne, które były gwałcone każdego dnia przez dziesiątki żołnierzy. Rząd otworzył te ośrodki po to, aby paradoksalnie rozwiązać problem przemocy seksualnej podczas wojny i zagwarantować żołnierzom stały dostęp do rozładowania napięcia wzmacniając tym samym ich morale. Problem polegał na tym, że te kobiety nie były licencjonowanymi prostytutkami, tylko zostały porwane i były przetrzymywane tam wbrew woli. Do niedawna japoński rząd w ogóle wypierał istnienie "ośrodków pocieszycielskich".

 

Poznamy nikczemny proceder sprzedaży kobiet na Bliskim Wschodzie, który wygląda jak sprzedaż bydła. Certyfiktat własności niewolnicy, data, miejsce zakupu, odcisk kciuka sprzedającego oraz kupującego. Opis produktu "wiek 15 lat, oczy niebieskie, długie włosy, szuczpła, 165 cm wzrostu".

 

Momentami niewygodna, ale jakże ważna pozycja, pokazująca jak wiele niegodziwości miało i ma miejsce w różnych zakątkach świata. Nadwyraz boli to, że jest przyzwolenie na takie zachowania, nawet ze strony przywódców. Dzięki książkom jak ta, te kobiety mają szanse na choć namiastkę sprawiedliwości. I pragną tego, choćby ta sprawiedliwość miała nastąpić po ich śmierci.

 

9/10

 

"Na całym świecie kobiece ciało nadal jest w znacznej mierze polem bitwy, a setki tysięcy kobiet noszą niewidzialne rany wojenne." Christina Lamb.

 

Haken

22 sierpnia 2024   Dodaj komentarz
literatura   mol książkowy   konflikt zbrojny   gwałt wojenny   wilki i ludzie   o wilkach i ludziach   mitologia grecka   mitologia rzymska   mity greckie   mity rzymskie   szpital Panzi   książki   literatura   wojna   harry potter   gwałt   fauna i flora  
< 1 2 ... 8 9 10 11 12 ... 69 70 >
Haken901 | Blogi