Bubuś
Bubuś
Po środowej wizycie u weterynarza optymizm na pozytywne rozwiązanie całej sytuacji zmalał. Może nie do końca bezpośrednio, ale poinformowano nas, że Bubu umiera. Widziałem jak z dnia na dzień przygasa, ale starałem się wykrzesać u siebie jeszcze trochę nadziei. Na miejscu został zbadany, dostał kroplówkę i zastrzyk sterydowy. Ponadto dostaliśmy kroplówkę do domu, żeby kontynuować podskórne nawadnianie.
Bubu lawino zaczął tracić na zdrowiu. Z pozoru niegroźny, ale uciążliwy pasożyt doprowadził do tego stanu? Nie wiem. Nie rozumiem do końca co się u niego zadziało na przestrzeni tych kilku tygodni. Po samym osłuchaniu go lekarka powiedziała, że serce jest w kiepskiej kondycji. Wygląda to tak, jak by cały organizm zaczął nagle kapitulować. Czuję smutek i złość. Smutek, bo Bubu cierpi i odchodzi z tego świata, a złość, ponieważ nie wiem co tak naprawdę jest przyczyną tej błyskawicznej degradacji organizmu. Starość - tak mówią.
Bubuś już w ogóle nie wstaje, połowa jego ciała nie ma czucia, załatwia się pod siebie i jego funckcje życiowe słabną. Ani antybiotyki ani kroplówki nie przyniosły praktycznie żadnej poprawy. Dostał steryd, który ma służyć jako element opieki paliatywnej, ale na razie nie widzę żadnych efektów. Zmieniam mu pozycję i smaruję odleżyny balsamem szostakowskiego. Samo uniesienie go i położenie na drugim boku zdaje się generować w nim mnóstwo napięcia.
To jedna z takich sytuacji, na którą ciężko być przygotowanym. Podobno nie czuje bólu, ale mimo wszystko jego stan wiąże się z cierpieniem. W zasadzie drogi są trzy. Można postawić na opiekę paliatywną i podawać sterydy, które mają polepszyć jego komfort, ale ostatecznie doprowadzą do wyniszczenia nerek. Można położyć Bubusia w szpitalu całodobowym i liczyć na to, że komplet badań, dokarmianie sondą + kroplówki przyniosą coś więcej, niż tylko chwilowe podtrzymanie życia. Jednak tam przez długi czas będzie sam i finalnie może dojść do tego, że umrze w samotności. Drugą kwestią są bardzo wysokie koszta. Trzecią drogą jest eutanazja.
Na tę chwilę najbardziej skłaniam się ku opiece paliatywnej. Każda decyzja niesie ze sobą określone konsekwencje. Każda z nich jest dobra. Każda z nich jest zła. Wszystkie są neutralne.
Nie przypuszczałem, że widok ludzi spacerujących ze swoimi czworonogami będzie sprawiał mi ból - ale sprawia.
Cały czas w mojej głowie kłębią się myśli i pytania - co się właściwie stało, dlaczego w tak ekspresowym tempie Bubu stracił prawie całą motywację do życia? Może tak po prostu jest, że starość upomniała się o niego w tym najbardziej okrutnym wymiarze - tak nagle i tak niespodziewanie.
Byłem dobrej myśli, ale na ten moment wszystkie znaki na niebie i ziemi - czy te ze strony weterynarza - czy te wynikające z mojej obserwacji, mówią, że Bubu umiera.
Teraz po prostu będę przy nim...
Haken