Literatura
Zjadanie zwierząt - Jonathan Safran Foer
Często bezrefleksyjnie sięgamy po mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego. Nie zastanawiamy się skąd pochodzą i jaką drogę przeszły, zanim trafiły do naszych żołądków. Foer czarno na białym przedstawia nam cały proces - bez eufemizmów i upiększania. Chów przemysłowy ma swoje zalążki w latach 20 XX wieku. Na jednej fermie drobiu hoduje się kilkadziesiąt tysięcy kurczaków (brojlerów, niosków*). Ptaki są poupychane w hangarach lub klatkach, jeden na drugim, mając do dyspozycji tyle, ile powierzchni ma kartka A4, pozbawione światła dziennego i świeżego powietrza, jakiejkolwiek swobody. Manipuluje się ich zegarem biologicznym, (np. zostawia światło na 20 godzin i gasi na 4, bo tyle wystarczy, żeby przeżyły) - to wszystko po to, aby zoptymalizować zyski. Kurczaki stają się agresywne, atakują się nawzajem, a jadąc do rzeźni znaczący procent ptaków ma liczne złamania. Część z nich umiera przed ubojem. Ich życie jest pasmem cierpień.
Zwierzęta te modyfikuje się genetycznie za pomocą pasz zawierających hormony i antybiotyki. Nasze organizmy wskutek dostarczania zmodyfikowanego mięsa przestają reagować na różnego rodzaju leki. Zjadanie dużych ilości takiego mięsa sprzyja nowotworom i chorobom serca. Lobby przemysłu hodowlanego jest tak silne, że karmi nas nieprawdziwymi informacjami i dba o to, żeby konsumenci nie mieli świadomości, jaką katorgę przechodzą zwierzęta i że cierpi na tym cała planeta. Jak myślicie, co się dzieje z tysiącami ton gnoju tych zwierząt? Kiedyś, przed erą chowu przemysłowego używano go jako nawóz, a teraz jest go tak dużo i jest tak zatruty, że się do niczego nie nadaje. Koncerny płacą milionowe kary za zaśmiecanie środowiska, bo wywożą gnój tam, gdzie akurat mają kaprys. Tylko że te kary są wliczone w koszta - i absolutnie nieodczuwalne dla gigantów. Przyczyną globalnego ocieplenia w dużej mierze jest chów przemysłowy. Zużycie gruntów, wody, wylesianie, zanieczyszczenia środowiska, zanik bioróżnorodności. Pozwolę sobie na kilka cytatów z książki:
Powiedzmy sobie wprost: zwierzęta wykrwawiają się, są obdzierane ze skóry i ćwiartowane żywcem. To się dzieje na co dzień i zarówno pracownicy przemysłu, jak i organy zarządzające wiedzą o tym. Przedstawiciele rzeźni oskarżonych o stosowanie takich praktyk bronili się, twierdząc, że są one powszechne, i pytali, zresztą całkiem słusznie, dlaczego akurat tylko ich zakłady zostały w związku z tym napiętnowane.
Odkąd w 2000 roku Temple Grandin ogłosiła, że nastąpiła poprawa warunków w rzeźniach, udokumentowano wiele przypadków bicia małych indyków kijami bejsbolowymi, a świń metalowymi pałkami, deptania po kurczakach, by usłyszeć jak „pękają”, i ćwiartowania przytomnych krów. Nie trzeba wcale oglądać filmów kręconych potajemnie przez organizacje broniące praw zwierząt, by zdać sobie sprawę z tego koszmaru, choć nagrania te są naprawdę przekonujące. Mógłbym napisać kilka książek, a właściwie encyklopedię okrucieństwa, spisując wyznania pracowników.
„Ponad 20 pracowników podpisało oficjalne oświadczenia potwierdzające, że takie praktyki są
w zakładzie powszechne oraz że przełożeni są tego w pełni świadomi” W jednym z oświadczeń pracownik napisał: „Widziałem tysiące krów przechodzących cały proces żywcem… Na linii krowy potrafią przeżyć nawet siedem minut. Niektóre są ciągle przytomne w momencie, gdy trafiają do maszyny dzielącej na półtusze”.Narzekających pracowników najczęściej po prostu się zwalnia.
Po około 12 sekundach ogłuszone zwierzę (nieprzytomne, półprzytomne, całkiem przytomne lub martwe) trafia w ręce kolejnego pracownika, który zakłada mu obręcz łańcuchem na jedną z tylnych nóg i zawiesza na haku. Potem zwisającym zwierzęciem zajmuje się osoba, której zadaniem jest przecięcie żył i tętnic szyjnych. Taśma znów się przesuwa, a zwierzę przez kolejnych kilka minut się wykrwawia. W ciele krowy płynie około 20 litrów krwi, więc chwilę to trwa. Odcięcie dopływu krwi do mózgu powoduje śmierć, ale nie natychmiastową (dlatego zwierzęta powinny być skutecznie ogłuszone). Jeśli zwierzę pozostaje przytomne lub jeśli cięcia będą nieprecyzyjne, upływ krwi może zostać zahamowany, co przedłuży cierpienie stworzenia. „Wtedy mrugają
oczami, wyciągają szyje, rozglądają się szaleńczo” – opowiada jeden z pracowników. Po spuszczeniu krwi krowa powinna być już tylko tuszą. W takim stanie trafia do osoby, która ma zedrzeć skórę z jej łba. Na tym etapie procent wciąż żywych zwierząt jest niewielki, ale niezerowy. W niektórych zakładach takie przypadki zdarzają się na tyle często, że wprowadza się nieformalny kodeks postępowania z nimi. Pracownik, który zapoznał się z tą praktyką, powiedział: „Często przy obdzieraniu ze skóry okazuje się, że zwierzę ciągle żyje i podczas cięcia nagle zaczyna dziko kopać. Kiedy tak się dzieje, wbija się nóż w tył głowy stworzenia, żeby przeciąć rdzeń kręgowy” Jak się okazuje, ta metoda unieruchamia zwierzę, ale wcale go nie znieczula. Nie jestem w stanie ocenić, jak często ma to miejsce, bo nikt nie ma dostępu do danych. Jedyne, co wiadomo, to że podobne przypadki wpisują się w nowoczesny system uboju i że nie ustaną. Po zdjęciu skóry z głowy tusza (lub krowa) trafia do pracownika, który odcina dolne części kończyn. Jedna z osób zatrudnionych przy linii produkcyjnej opowiadała: „Te, które są ciągle żywe, wyglądają jakby były gotowe wspiąć się po ścianie… Cóż, nikt nie ma czasu czekać na kolejne, tym razem skuteczne ogłuszenie. Po prostu obcina się im nogi obcęgami. Krowy dostają przy tym szału i kopią na wszystkie strony”
Taką mniej więcej drogę pokonują zwierzęta zanim pojawią się na naszych talerzach. Wydawać by się mogło, że odeszliśmy od obozów koncentracyjnych, a tymczasem są one rozsiane w tzw. krajach rozwiniętych i trzyma się w nich miliardy zwierząt. Zwierzęta są zapładniane za pomocą inseminacji, czyli sztucznie. To horror. Horror w imię tego, żebyśmy mieli tanie i ogólnodostępne mięso. Chów pastwiskowy już prawie nie istnieje. Blisko 100% miesą pochodzi z chowu przemysłowego.
Spójrzmy prawdzie w oczy: mięso pochodzi od zwierząt, które zginęły tylko po to, by ludzie mogli mieć chwilę przyjemności, a przed śmiercią zostały okaleczone i poparzone. Czy wobec chwili przyjemności ten ogrom cierpienia jest uzasadniony?
Aktualny system hodowlany jest niemoralny, sadystyczny i obrzydliwy. Kupując i jedząc mięso z chowu przemysłowego pozwalamy temu szaleństwu trwać. Czy smak mięsa przyćmi wyrzut sumienia? Często większą uwagę przykładamy do zwierząt lądowych, ale w przypadku ryb wcale nie jest lepiej. Tysiące stworzeń morskich traci życie podczas przyłowów, często w męczarniach. Wszystko po to, aby złowić tuńczyka. Autorem tej książki jest człowiek, który po narodzinach swojego syna postanowił wnikliwie zbadać ten temat. Wszystko podparte setkami przypisów. Wiedzieliście, że mleko wcale nie jest korzystne dla układu kostnego i może powodować osteoporozę?
I jeszcze jeden cytat:
Nasze codzienne wybory kształtują rzeczywistość, jedzenie to sprawa globalna, mało kto je w samotności! To przecież nas kiedyś będą pytać: „Jak zareagowałeś, gdy dowiedziałeś się prawdy o zjadaniu zwierząt?” Być może nasza kropla nie przeleje czary goryczy, ale jeśli będziemy to samo robić codziennie, a po nas robić to będą nasze dzieci i ich dzieci może uda nam się odnieść sukces? Warto najpierw zacząć od siebie, by później żądać drastycznej zmiany prawa od ustawodawców.
Fantastyczna, choć mrożąca krew w żyłach lektura popularnonaukowa. Koniecznie zmierzcie się z tym tytułem. Foer postawił na dosadność i fakty. Opisy, jak możecie zobaczyć powyżej, bywają naprawdę nieprzyjmne i drastyczne, ale prawdziwe. Warto mieć świadomość, co te istoty musiały przejść, żeby zaspokoić nasze kubki smakowe. Dobrze by było, gdyby na opakowaniach pojawiły się analogiczne obrazki i opisy, które widnieją już od jakiegoś czasu na paczkach papierosów. Myślę, że takie działanie mogłoby zaprocentować ograniczeniem spożycia mięsa.
*Nioski i brojlery to rasy kurczarków
Ocena: 9/10
Ciało nie kłamie - Judy Melinek
Książka traktująca o pracy patolożki sądowej. Judy Melinek opowiada trochę o sobie i swojej ścieżce zawodowej, ale głównym nurtem jest specyfika jej pracy. Sekcje zwłok, rozmowy z najbliższymi w żałobie, dokonywanie oględzin miejsc zbrodni czy wypadków. Dość przystępnie napisana, skierowana również do osób, które nie mają zbyt dużej wiedzy w tym zakresie. Melinek brała udział w jednej z większych akcji identyfikacji ofiar - mowa tutaj o zamachu na World Trade Center 11 września 2001 roku i jego następstwach. Autorka za bardzo przeskakuje z kwiatka na kwiatek, ale całość wypada przyzwoicie. Sporo błędów w tekście, co może razić. Dlatego proces adiustacji jest tak istotny. Po napisaniu książki należałoby jeszcze co najmniej kilka razy ją zweryfikować pod tym kątem. Często dużo osób pracuje przy jednej pozycji, więc jak najbardziej jest to do zrobienia. No i też kwestia dobrego tłumaczenia, co również wymaga zaangażowania.
Kiedy stałam się świadkiem zgonów, odkryłam, że prawie każdy wypadek śmiertelny, który badałam, jest wynikiem albo usypiającej czujność monotonii, albo działań, które niosą łatwe do przewidzenia ryzyko.
Ocena: 6/10
Portret Doriana Graya - Oscar Wilde
Dorian Gray jest wyjątkowo urodziwym młodzieńcem, który pozuje jako model dla malarza i pozwala siebie sportretować. Dorian, widząc swoją nieskazitelną piękność, postanawia sprzedać swoją duszę diabłu za wieczną młodość. Portret staje się odzwierciedleniem jego duszy.
Wilde niewątpliwie posiadał dar pisania. Mimo już nieco archanicznego języka czyta się wybornie. Perypetie Doriana intrygują i napełniają niepokojem. Jeden rozdział był przesadzony, mówię tutaj o rozdziale, w którym dokonano streszczenia książki, którą Dorian otrzymał od Lorda Henryka. W książce występuje niewiele postaci, ale te główne są naprawdę świetnie napisane. Warto się zapoznać z tą klasyką literatury grozy. Szczególnie zapada w pamięć postać Lorda Henryka - niepoprawnego cynika.
Ocena: 8/10
Prawda, która nas niesie. Amerykańska podróż - Kamala Harris
Autobiografia Kamali Harris, czarnej kobiety, która została wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych. Kamala urodziła się w Indiach i już jako dziecko przeprowadziła się z rodzicami do USA. Od najmłodszych lat była zaangażowana społecznie. Jako młoda kobieta została prokuratorką okręgową, a następnie generalną. Od zawsze utożsamiała się z demokratami.
Z tej ksiązki można się wiele dowiedzieć o samych Stanach Zjednoczonych. O tym, że wcale nie jest tam tak cudownie, jak niektórzy twierdzą. Prywatne ubezpieczenia, które często nie obejmują wielu usług i dochodzi do sytuacji, że ktoś ulega wypadkowi, trafia na stół operacyjny i po wybudzeniu dowiaduje się, że tego zabiegu nie pokrywa ubezpieczenie i dostaje rachunek w wysokości 80 tysięcy dolarów. Psychiatrzy często w ogóle nie mają kontraktów z ubezpieczalniami i zawsze trzeba płacić. Nie jest łatwo. Kamala Harris - piewczyni praw człowieka. Tak mógłbym w skrócie opisać tę kobietę. Ta autobiografia pełni trochę rolę laurki i siłą rzeczy jest nacechowana politycznie. Na pewno da się polubić Harris.
Osobiście byłem z nią myślami podczas wyborów w Ameryce, ale republikanie na czele z Donaldem Trumpem wygrali w pełnym tego słowa znaczeniu. Trump zdominował demokratkę w głosach elektorskich oraz powszechnych. W Stanach Zjednoczonych może dojść do takiego dziwactwa, że osoba, która przegrała, ma o kilka milionów więcej głosów, ale tym razem tak nie było i Trump zatriumfował na każdej płaszczyźnie. To trochę dziwny kawałek demokracji w wydaniu amerykańskim, ale jest coś, co mi się podoba. Trump jest skazany prawomocnym wyrokiem i zostaje prezydentem. Prawdziwa demokracja jest wtedy, kiedy naród może wybrać przestępcę - w przeciwnym razie są to popłuczyny demokracji.
Ocena: 6/10
Haken