• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Haken w świecie kina, sportu, literatury i przyrody

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, to pod tym linkiem możesz postawić mi przysłowiową kawę: https://buycoffee.to/haken10 Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/@Haken90

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Kategorie postów

  • bubu (14)
  • kinematografia (113)
  • literatura (14)
  • pozostałe (17)
  • sport (102)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Jeśli podoba Ci się mój kontent
    • Możesz postawić mi kawę
  • Profile
    • Instagram
    • Kanał na YouTube

Archiwum

  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022

Najnowsze wpisy, strona 11

< 1 2 ... 10 11 12 13 14 ... 69 70 >

Aktywny weekend

Parkrun - czyli pierwszy mocny akcent po maratonie

 

Pierwszy trening po leśnym maratonie zrobiłem już po dwóch dniach. Dwugłowe były jeszcze obolałe, ale nie miało to wpływu na biomechanikę biegu. Wczorajszy parkrun był czwartą i najszybszą sesją po dystanie królewskim. Kilometr rozgrzewki, mocna piątka i na dokładkę spokojne 6 km. 

 

Czas: 22:14

Pozycja: 14/130

Tabela wyników: https://www.parkrun.pl/gdansk/results/573/

 

Fajny, szybki bieg. Brakowało mi tego. Teraz chciałbym się skoncentrować na krótszych dystansach, poprawą szybkości i korektą wagi. Koliduje to jednak z tym, co biorę pod uwagę w najbliższych tygodniach. 27 lipca będzie miał miejsce Nocny Maraton Szczeciński. Standardowy maraton po ulicach Szczecina, w którym mógłbym powalczyć o konkretny czas. Nie jest to co prawda nic pewnego, ponieważ zapisy w formie online dobiegły już końca i wysłałem maila z zapytaniem o dostępność pakietów startowych. Jeżeli jednak nie będzie problemu z zakupem numeru na miejscu, to wtedy podejmę decyzję.

 

Natomiast dzisiaj jestem już po porannym treningu. Poza tym dodałem kategorie do bloga, żeby go uporządkować. Teraz będzie można wejść w konkretną tematykę: kinematografia, literatura, sport, Bubu, pozostałe. Póki co nie wszystkie kategorie są dostępne i nie wiem dlaczego tak jest, ale mam nadzieję, że uda mi się to rozgryźć.  Nie posegregowałem jeszcze wszystkich wpisów, ale zaznaczyłem sobie post na którym skończyłem i z czasem wszystkie zostaną odpowiednio posortowane. Myślę, że tak będzie dużo bardziej przejrzyjście. Niewykluczone, że pojawią się wpisy z jeszcze innego nurtu i powstaną nowe kategorie. 

 

Haken

07 lipca 2024   Dodaj komentarz
sport   parkrun   bieg   bieganie   trójmiasto   gdańsk   sport   sportowiec   trening  

Maraton Leśny Kwidzyn

Maraton Leśny Kwidzyn

 

Pierwszy bieg na dystansie maratońskim zaliczony. Długie biegi leśne, górskie i ultra kategoryzuję jako odrębną dyscyplinę. Podbiegi, zbiegi, błoto, nierówności, piach - to wszystko całkowicie zmienia charakter biegu. Nie ma tutaj oszałamiających prędkości i ducha rywalizacji. Jest to jednak świetny trening uzupełniający dla biegaczy celujących w szybkie bieganie po płaskim i jednolitym terenie, który pozwala na wzmocnienie mięśni i mentalności. Ten typ biegów również umacnia naszą tolerancję na ból.

 

Relacja z dnia startu

 

Wstałem o godzinie 4:00, a kwadrans po 5 byłem już w drodze na dworzec. Następnie pociągiem do Sztumu z przesiądką w Malborku i 2,7 km marszu do biura zawodów położonego nieopodal jeziora Parleta. Odebrałem pakiet startowy, przebrałem się i oczekiwałem na sygnał. Ruszyliśmy punktualnie o 9. Zacząłem subtelnie, bez żadnego nacisku na rezultat. Na punktach odżywczych kładłem ogromny nacisk na nawodnienie i piłem nawet do 7 kubków, a dla bezpieczeństwa i komfortu miałem ze sobą dwa bidoniki na odcinki między punktami kontrolnymi. Jeśli chodzi o odżywianie, to przez cały bieg zjadłem cztery żele, a kilka chwil przed startem wypiłem izotonika. Pierwsza pętla bez kryzysu. Przy drugim okrążeniu w okolicach 35 km zacząłem odczuwać zwiększoną bolesność nóg, która z każdym kilometrem stawała się coraz bardziej uprzykrzająca, ale ostatecznie wbiegłem na metę z lekkością. Wydolnościowo bez żadnych problemów. Pod względem wydolności dużo bardziej dają w kość biegi uliczne i zwyczajne treningi. Na treningach przy zdecydowanie wyższym tętnie niekiedy odczuwałem osłabienie i oszołomienie, a tutaj tego nie doświadczyłem. Tydzień temu w Gdyni toczyłem zażarty bój - tutaj również była walka, ale zupełnie innego typu. Myślę, że  większość dystansu pokonałem będąc w drugiej strefie tętna, możliwe, że nawet na chwilę nie znalazłem się w czwartej, a w Gdyni byłem w niej od startu do mety. Trasa na pewno nie należała do najłatwiejszych, ale daleko jej było do poziomu trudności trasy Pół Dzika, którą pokonałem zimą.

 

A zatem dłuuugie wybieganie po urozmaiconym terenie wykonane. Mięśnie bolą, z trudem przychodzi mi zejście ze schodów, wstawanie i siadanie, choć dzisiaj, po blisko dwóch dobach, jest już znacznie lepiej. Taki stan jest naturalny po dłuższych biegach po lasach i górach. Myślę, że po ulicznym maratonie te dolegliwości byłyby dużo mniej uciążliwe, (krótszy czas biegu, brak nierówności i dużo mniej agresywne podbiegi oraz zbiegi). Z kolei biegi po płaskim dużo bardziej obciążają serce i tym samym częściej dochodzi do jego zatrzymania. Maraton leśny wydał mi się zdrowy dla układu krążenia i ogólnie bezpieczny. Dbałem o optymalne nawodnienie i z pokorą podszedłem do trasy, dystansu oraz pogody. W takich warunkach łatwo o odwodnienie i przegrzanie organizmu. Moja mama oczekująca na moje przybycie drżała na widok ratowników medycznych, którzy docierali do mety w towarzystwie sportowca na noszach, którego organizm stanowczo zaprotestował. Ja byłem daleki od skrajnego wyczerpania. Z zegarka wyszło 42,74 km. Kilkaset metrów więcej niż podstawa, ale jednak mniej niż 43 km. Jeszcze wczoraj na liście wyników było 60 maratończyków i maratonek, ale lista została zaktualizowana do 67, co oznacza, że wypadłem troszkę lepiej niż pierwotnie.

 

Czas: 04:33:07.02

Pozycja: 23/67

Link do wyników: https://elektronicznezapisy.pl/event/10156/results.html

 

Przed

 

 

  

Po

 

 

Teraz organizm potrzebuje chwili wytchnienia i czasu na regenerację. Teoretycznie odpoczynek po maratonie powinien trwać co najmniej 3 dni. Długość regeneracji zależy od naszego wytrenowania, wieku, oraz tego, ile z siebie daliśmy podczas biegu. Nie byłem najlepiej przygotowany pod ten dystans i teren, ale pobiegłem ostrożnie, więc myślę, że w mgnieniu oka wrócę na biegowe ścieżki. Niewątpliwie czar tych zawodów polegał na tym, że nie celowałem w żaden konkretny wynik i pokonywałem kilometry bez presji mając za cel ukończenie biegu. Teraz chciałbym wbiec na asfalt, ale póki co pozostaje mi czekać na otwarcie jesiennego sezonu. Latem biegi rozgrywają się głównie w lasach i górach. 

 

Jeszcze może kilka słów o organizacji. Cena wpisowego bardzo przystępna - 80 zł za bieg na królewskim dystansie to niewielka suma w stosunku do innych maratonów. Oznaczenie trasy bardzo czytelne. Nie miałem żadnych trudności z orientacją i biegłem intuicyjnie. O ile dobrze kojarzę to na trasie było jedno rozwidlenie na którym trzeba było zachować czujność, ponieważ biegacze z dystansów 21 km, 42 km i 100 km skręcali w prawo, a uczestnicy z 10 i 30 km biegli/maszerowali (był też start Nordic Walking) prosto. Leśnicy i medycy kursowali po trasie pytając zawodników i zawodniczki o samopoczucie. Każdy uczestnik był zobowiązany do posiadania telefonu na trasie, żeby w razie wycieńczenia, kontuzji czy innej niebezpiecznej sytuacji móc wezwać pomoc. Numery telefonów znajdowały się na numerach startowych. Punkty odżywcze bogate i różnorodne. 

 

A zatem organizatorzy wywiązali się ze swoich powinności. Jedyne do czego mam uwagi to medal, który według mnie jest trochę nazbyt skromny, choć będący w harmonii z anturażem. Poza tą bardzo subiektywną kwestią, organizatorzy zdecydowali się dać nam po drzewku do posadzenia. I teraz pytanie - gdzie ja posadzę modrzew europejski, który według źródeł może osiągnąć nawet 50 m wysokości?!

 

Haken

01 lipca 2024   Komentarze (2)
sport   42 km   maraton leśny Kwidzyn   maratończyk   bieg długodystansowy   maraton   sport   sportowiec   bieg   bieganie  

Nocny Bieg Świętojański i nadchodzący...

Nocny Bieg Świętojański

 

W ubiegły weekend z piątku na sobotę pobiegłem w Gdyni Nocny Bieg Świętojański. Bieg główny (10 km) wystartował równo o północy. Chciałbym w tym miejscu z dumą oświadczyć, że przed kilkoma tygodniami rzuciłem papierosy. Pierwsze dni były dla mnie bardzo trudne, ciężko mi przychodziły prozaiczne czynności przy których sięgałem po papierosa. Pojawił się również nasilony "kaszel palacza", który często wzmaga się po rzuceniu palenia i ma za zadanie oczyścić płuca z zalegających toksyn. Teraz kaszel jest już mniej uciążliwy, ale w dalszym ciągu mi towarzyszy. Nasila się w trakcie wysiłku, kiedy wentylacja płuc jest znacznie zwiększona. Podchodząc do rzucenia palenia miałem świadomość, że mój mózg będzie potrzebował w tym niełatwym czasie zamiennika. Nie zastanawiając się zbyt długo postawiłem na jedzenie i zaakceptowałem dodatkowe kilogramy jeszcze przed całym procesem, mając w perspektywie dużo korzyści. Przytyłem mniej więcej 4 kg, ale mój apetyt już zaczął się regulować i waga obrała przeciwny kierunek. Teraz wyczekuję wzrostu wydolności. Nie jest też tak, że głód nikotynowy całkowicie odpuścił, ale na pewno jest mniej intensywny.

 

Nocny Bieg Świętojański był moim pierwszym biegiem bez papierosów. Jak mi poszło? Celowałem mniej więcej w 45 minut - i tak też pobiegłem. Wziąłem pod uwagę ostatnią przerwę, wzrost masy ciała i przewyższenia. Nie było łatwo. O swoje 45:37 przyszło mi stoczyć ciężki bój. Moja upragniona trójka z przodu musi jeszcze poczekać, ale wierzę, że przyjdzie na nią czas. Walka jednak była dość przyjemna z uwagi na to, że byłem w optymalnej strefie i nie musiałem się przeciskać. Były jednak wady, ale o nich za moment.

 

Czas: 45:37

Pozycja: 372/2341

Tabela wyników: https://live.sts-timing.pl/bs2024/

 

Wady:

- Brak właściwego oświetlenia trasy mimo zapewnień

- Zawodnik upada nieprzytomny i jest zdany na opiekę kibiców. Niestety pomimo wzywania pomocy, karetki ani medyków nie było widać.

- Nie widziałem kontenerów na plastikowe kubeczki po wodzie

- I już klasycznie - oszczędzanie na ochronie

 

A tak poza tym, to było całkiem miło.

 

Maraton leśny

 

W sobotę wystartuję w swoim debiutanckim maratonie - i to leśnym. Zawody odbędą się w lasach na terenie nadleśnictwa Kwidzyn. Czekają mnie dwie pętle po 21 km i 610 metrów, czyli całość wyniesie ponad 43 km. A to oznacza, że trasa liczy około kilometra więcej niż standardowy, uliczny maraton. Poza tym myślę, że czeka mnie walka o zdrowie i życie. Plan jest taki, aby ukończyć bieg - nic poza tym. Wczoraj podczas treningu temperatura w połączeniu ze słońcem pokazały pazur. Za 10 km było już naprawdę ciężko. Podczas długich biegów w takich warunkach bycie blisko stanu agonalnego wydaje się czymś całkowicie zwyczajnym, ale myślę, że warto pamiętać o kilku sprawach, żeby dobiec do mety. 

 

1. Pierwszą kwestią jest odpowiednie nawodnienie - na każdym punkcie odżywczym co najmniej trzy kubki wody. 

2. Szukanie cienia. To maraton leśny i dzięki temu raczej nie będziemy narażeni na otwarte przestrzenie i tym samym bieg w pełnym słońcu, ale mimo wszystko biec tyle ile to możliwe poza promieniami słońca.

3. Jedzenie. Tutaj mój plan jest prosty - 1 godzina = 1 żel. 

 

Jeżeli się zastosuję do tych trzech prostych punktów, to powinienem wybiegać swój pierwszy maratoński medal. Prognoza podpowiada, że będzie trochę chłodniej, bo zaledwie do 24 stopni. To i tak dużo jeśli mówimy o sportach wytrzymałościowych, ale te kilka stopni mniej biorę w ciemno. Szczególnie, że startujemy o 9:00 i termometry mogą wskazywać poniżej 20 kresek. Pogoda rozdaje karty i nie ma co się oszukiwać, że 24 stopnie to dobra pogoda do biegania, szczególnie takiego na wyższych obrotach, bo tak nie jest. Powołam się w tym momencie na badanie, które jasno mówi, że optymalną temperaturą dla elitarnych biegaczy jest 4°C, a dla rekreacyjnych 7°C. Przy 25°C prędkość spada nawet o 18%.

 

Link do badań: https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0037407

 

Jeszcze dodam, że nie jestem za dobrze przygotowany pod maraton. Ostatnio zrobiłem tylko jedno długie wybieganie i w ogóle nie miałem w perspektywie tych zawodów. Dlatego też jest to bieg na zaliczenie - i mam nadzieję, że odhaczę ten dystans, choć wiem, że może być różnie.

 

Haken

27 czerwca 2024   Dodaj komentarz
sport   Bieg Świętojański   Nocny bieg   rzucenie palenia   maraton leśny   gdynia   10 km   papierosy   maraton   waga   jedzenie   bieg   bieganie   sport   sportowiec   trening  

Baby Ruby (2022)

Baby Ruby (2022)

 

Jo (Noemi Merlant) i Spencer (Kit Harington) wkrótce zostaną rodzicami. Kobieta odlicza dni do baby shower i porodu. Dzień narodzin zbliża się wielkimi krokami, a szczęście przyszłych rodziców zdaje się rozkwitać. Po wielkim dniu przychodzi połóg, a wraz z nim depresja poporodowa. Początkowo subtelne symptomy stopniowo rozwijają się u młodej matki w poważny stan psychotyczny.

 

Kadr filmu Baby Ruby (2022)

 

Historia obrazująca jedną z najmroczniejszych stron macierzyństwa. Większość kobiet po porodzie doświadcza obniżonego nastroju - tzw. syndromu „baby blues”, ale u niektórych chandra nie mija, a przeistacza się w dużo poważniejszy stan - depresję poporodową - i jak pokazuje Bess Wohl, nieleczona może prowadzić do psychozy. Poród to ogromny wysiłek i ból. Później przychodzi moment opieki nad niemowlęciem, które, delikatnie mówiąc, wywraca dotychczasowe życie do góry nogami i wzbudza skrajnie różne uczucia. Ciągły stres i strach o maleństwo – zabezpieczanie domu, ustawiczny stan niewyspania, mniej estetyczne ciało, rozstępy, wypadające włosy, brak czasu na rozwój zainteresowań i jeszcze ten nieustanny płacz...

 

Szczególną uwagę zwróciłem na scenę, w której teściowa Jo opowiada o swoich doświadczeniach związanych z macierzyństwem. Doris doskonale rozumie swoją synową i jej trudne położenie. Podczas tego okresu sama miewała chwile, kiedy fantazjowała o tym, żeby jej dziecko zniknęło, umarło. W kulminacyjnym momencie chwyciła za nóż i chciała zamordować swojego synka, ale ostatecznie się zreflektowała i zaniechała dalszego działania. Kobieta uważnie słucha bardziej obytej teściowej, jednak wypiera ze swojej świadomości taką ewentualność, próbując oszukiwać samą siebie, że jej podobne myśli i fantazje nie dotyczą. Depresja poporodowa eskaluje i nasza bohaterka wszędzie dopatruje się spisku, zagrożenia dla niej i dziecka. Halucynacje słuchowe, wzrokowe i urojenia nasilają się i przejmują nad kobietą całkowitą kontrolę.

 

W mojej ocenie reżyserka wiarygodnie zobrazowała pełnoobjawową depresję poporodową i dosadnie pokazała, że rodzicielstwo nie jest idyllą, a bardzo trudnym i wycieńczającym rozdziałem. Baby Ruby mówi też o tym, jak ważne jest, żeby mieć blisko siebie zaufane osoby w tym napiętym czasie. Mieć kogoś, kto mógłby wesprzeć emocjonalnie i przejąć część obowiązków. Kogoś, kto w porę zauważy kryzys i odpowiednio zareaguje. W filmie bohaterka uparcie broni się przed jakąkolwiek pomocą i zatraca się w świecie urojeń i iluzji. Scenariusz pewnie częsty – dlatego tak istotną kwestią jest edukacja. Może lekarz prowadzący za bardzo zwlekał z reakcją. W trakcie projekcji można odnieść wrażenie, że produkcja chwilami uderza w tony kina grozy, ale skategoryzowanie Baby Ruby jako horror byłoby krzywdzące, a spotkałem się właśnie z takim oznaczniem. To dramat z krwi i kości - i tak też należy go rozpatrywać.

 

Kadr filmu Baby Ruby (2022)

 

W późniejszych aktach wizje na tyle bardzo zlewają się z rzeczywistością, że widz sam doświadcza dezorientacji. Noemie Merlant mnie kupiła, gorzej z Haringtonem, który wydał mi się mało wyrazisty. W innych produkcjach również nie widziałem u niego większego potencjału. Abstrachując od gry Kita - film oceniam wysoko. Ważny temat, wiarygodne przedstawienie problemu, autentyczna gra głównej bohaterki, kilka naprawdę ciekawych dialogów, optymalnie dawkowane napięcie, w miarę równe tempo i niejednoznaczna klamra. Mocno niedocenione kino, które osobiście gorąco polecam.

 

Plakat filmu Baby Ruby (2022)

 

Gatunek: Dramat

 

Produkcja: USA

 

Obsada: Noemie Merlant, Kit Harington, Meredith Hagner, Jayne Atkinson

 

Filmweb: Klik

 

IMDb: Klik

 

Zwiastun: Klik

 

Ocena: 8+/10

 

Haken

23 czerwca 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Baby Ruby   depresja poporodowa   dzidziuś   2022   depresja   macierzyństwo   poród   połóg   narodziny   dziecko   film   kinematografia   refleksja   analiza   recenzja   amatorska recenzja   opinia   przemyślenia   felieton   subiektywna ocena  

Niemiłość (2017)

Nimiłość / Nelyubov (2017)

 

Żenia (Maryana Spivak) i Borys (Aleksey Rozin) postanawiają się rozwieść. Obydwoje są w nowych związkach i zależy im na tym, żeby jak najszybciej dopiąć formalności i sprzedać nieruchomość. Dodatkową przeszkodą na drodze do ich szczęścia jest dla nich 12-letni syn - żadne z nich nie chce wziąć za niego odpowiedzialności. Pewnego dnia chłopiec wychodzi z domu i nie wraca.

 

Kadr filmu Niemiłość (2017)

 

Surowy, brutalny i szarpiący za serce obraz współczesnej Rosji. Bardzo autetentyczne kino - wprost zalewa widza realizmem. Andriej Zwiagincew nie śpieszy się z prowadzeniem narracji i spokojnie odsłania karty. Rosjanin nie zamyka nas w czterech ścianach - wychodzimy poza ramy rodzinnego dramatu. Mamy szansę poznać rosyjskie społeczeństwo, namiastkę ich codzienności życia w wielkim mieście i na jego peryferiach. Rodzice chłopca są zaabsorbowani wyłącznie sobą, budowaniem kariery, gromadzeniem majątku, seksem, wizytami w spa, wykwintnymi kolacjami i kaskadą innych przyjemności. Alyosha, ich syn, jest pozostawiony sam sobie. Spotyka się z obojętnością i brakiem rodzinnego ciepła. Jest niemym świadkiem rodzinnej tragedii. Pod wpływem piętrzącej się bezsilności ucieka z domu. W tym momencie wypalające się małżeństwo jest zmuszone współpracować i bierze udział w poszukiwaniach chłopca. Policja nie wykazuje większego zaangażowania, dlatego matka decyduje się poprosić o pomoc jedną z grup "poszukiwaczy". Podczas rozmowy z wolontariuszami jesteśmy świadkami niemal kompletnego braku wiedzy Żeni i Borysa na temat ich syna. Rodzice zdają się być zakłopotani swoją wychowawczą indolencją. W końcu nadchodzi rozdział poszukiwań, który stymuluje obszar klatki piersiowej niczym świetny thriller. 

 

Tytułową "niemiłość" można zaobserwować u prawie wszystkich bohaterów. Na chroniczny brak miłości cierpi Alyosha, ale i jego rodzice mają podobne doświadczenia. Matka Żeni mieszka na moskiewskich obrzeżach, odizolowana od społeczeństwa i swojej rodziny. Wrogo nastawiona do swojej córki, zięcia, wnuka i reszty świata. Na wizytę swojej córki wraz z mężem i wolontariuszką reaguje agresją, nie szczędząc przy tym inwektyw w ich kierunku. Reżyser pozwala jednak zobaczyć matkę Żeni w innym świetle, dając widzom kilkusekundową scenę, kiedy starsza kobieta zostaje sama i z bezradności zaczyna płakać. U niej również udzielają się deficyt miłości i przeszywająca samotność. Aktorsko bardzo wiarygodny.

 

 Kadr filmu Niemiłość (2017)

 

Pęd za karierą ma miejsce nie tylko w największych miastach Rosji. Zjawisko przedstawione przez reżysera możemy zaobserwować pod każdą szerokością geograficzną, a szczególnie w tych bardziej rozwiniętych regionach. Długie, chłodne kadry. Na zewnątrz mróz i świat pogrążony pod pierzyną białego puchu. Pesymistyczne kino, ale zdecydowanie warte obejrzenia. Emocjonalne niedołęstwo - niedomiar miłości permanentną blizną na duszy. Dużo jest scen, które mogą sprawiać wrażenie niepotrzebnych, nic nie wnoszących do historii, ale wydaje mi się, że Zwiagincew chciał w ten sposób dodać autentyczności i podkreślić rosyjską codzienność różnych klas społecznych. Sięgnijcie po tę produkcję, bo naprawdę warto poświęcić jej uwagę. Styl i fabuła są dalekie od sielskich, rzekłbym nawet, że są wysoce niewygodne w oglądaniu, ale to jeden z najlepszych dramatów 2017 roku, który na długo zakleszcza się w świadomości. Jeszcze dodam, że Andriej Zwiagincew otrzymał dofinansowanie od zachodu na ten film, dzięki czemu mógł po raz pierwszy być w pełni niezależny od reżimu. Nominat do Oscara, nagroda za najlepszy film w Cannes i kilka innych wyróżnień.

 

Plakat filmu Niemiłość (2017)

 

Gatunek: Dramat

 

Produkcja: Rosja, Francja, Niemcy, Belgia

 

Reżyseria: Andriej Zwiagincew

 

Obsada: Aleksey Rozin, Maryana Spivak, Matvey Novikov, Aleksey Fateev, Marina Vasilyeva, Andris Keiss

 

Filmweb: Klik

 

IMDb: Klik

 

Ocena: 8+/10

 

Haken 

17 czerwca 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Niemiłość   Nelyubov   Andriej Zwiagincew   Cannes   subiektywna ocena   2017   dramat   rosja   oscar   Nominacja   recenzja   refleksja   opinia   felieton   analiza   kino   film   kinematografia   z miłości do kina  
< 1 2 ... 10 11 12 13 14 ... 69 70 >
Haken901 | Blogi