• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Haken w świecie kina, sportu, literatury i przyrody

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, to pod tym linkiem możesz postawić mi przysłowiową kawę: https://buycoffee.to/haken10 Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/@Haken90

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Kategorie postów

  • bubu (14)
  • kinematografia (113)
  • literatura (14)
  • pozostałe (17)
  • sport (102)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022

Archiwum październik 2024

< 1 2 >

Młoda i piękna (2013)

Młoda i piękna / Jeune & jolie (2013)

 

Siedemnastoletnia Isabelle podczas wakacyjnego wyjazdu poznaje przystojnego Niemca i traci z nim dziewictwo. Po powrocie do domu nastolatka zakłada profil na portalu randkowym i zaczyna spotykać się z mężczyznami za pieniądze.

 

Kadr z filmu Piękna i młoda (2013)

 

Piękna i młoda stanowi wyzwanie. Produkcja nieoczywista, stawiająca pytania bez odpowiedzi. Przez większość projekcji Isabelle wydaje się być bez życia i jakichkolwiek emocji. W odbiorze tego filmu pomocne jest wejście w rolę czułego obserwatora, który będzie w stanie uchwycić stany emocjonalne Isabelle. Scena, w której dziewczyna traci dziewictwo na plaży, dosadnie pokazuje, że pierwszy raz okazał się dla bohaterki mocno rozczarowujący. Masturbacja za pomocą poduszki sprawiała o wiele więcej frajdy. Później rozpoczyna się coś, co jako widzowie próbujemy zrozumieć. Isabelle po powrocie do domu zostaje prostytutką. Istotną sprawą jest to, że nastolatka pochodzi z bogatej paryskiej rodziny i nie może się skarżyć na brak funduszy. Czym kieruje się bohaterka? Co jest dla niej atrakcyjnego w seksie z przypadkowymi i często dużo starszymi mężczyznami? Ryzykowne życie z pewnością dostarcza masę wrażeń, które mogą stanowić jedną z sił napędowych. U Isabelle można zaobserwować swoistą zuchwałość we flircie z mężczyznami, co świetnie widać w jej relacji z ojczymem. Czyżby dziewczyna chciała w ten sposób ukarać matkę?

 

Kadr z filmu Piękna i młoda (2013)

 

Ozon umiejętnie tworzy smętną atmosferę, którą perfekcyjnie podkreśla figura głównej bohaterki. W filmie mamy tak naprawdę jedną sytuację, w której wzlędnie jasno możemy odczytać targające nią emocje. W pozostałych trzeba być, jak już zdążyłem napomknąć, czułym obserwatorem. Dziewczyna jest świadoma swojej nietuzinkowej urody i z łatwością przychodzi jej podbijanie męskich serc. Dobrze się czuje mając kontrolę, która dwukrotnie zostaje zachwiana. W pierwszym przypadku Isabelle doświadcza upokerzenia i oszustwa, a w drugim przerażenia tym, co się przed chwilą wydarzyło. Obie sytuacje dotykają do żywego Isabelle, ale nie stanowią buforu, który na dobre odwiódłby ją od niebezpiecznego zajęcia. Marine Vatch prezentuje się zjawiskowo. Ozon przeprowadzając casting na Isabell wybrał znakomicie. Można podjąć obszerną debatę odnośnie motywacji, które kierowały poczynaniami Isabelle. Osobiście skłaniam się ku tezie, że Isabelle pragnęła stale być w centrum zainteresowania i potrzebowała krzytyny niepewności i napięcia, która towarzyszyła każdemu spotkaniu. Dawało jej to soczyste i pożądane połączenie adrenaliny i emocji. Klamra mglista, zostawiająca otwartą do interpretacji przestrzeń. Nie jest to odkrycie roku, ale warto się z nim zmierzyć. Równe kino, trzymające się nieustannie melancholijnego tonu. Sceny erotyczne subtelne, dalekie od perwersji.

 

Jeszcze wrócę na moment do sceny, w której jesteśmy świadkami uzewnętrznienia się emocji Isabelle. Ta scena jest bolesna, bo czarno na białym pokazuje, że dziewczyny nie interesuje życie i zdrowie drugiego człowieka, a to, że jej zawód przestanie być tajmnicą. To właśnie strach napędzany wizją ujawnienia jej profesji prowadzi do tego, że Isabelle nie dzwoni po pomoc, nie informuje nikogo z obsługi ani nie zawiadamia odpowiednich organów o całym zdarzeniu. Wszystko to i tak wyłania się na światło dzienne i - co interesujące - Isabelle nie ponosi z tego tytułu żadnych konsekwencji. Miałem wrażenie, że tam nawet nikt nie zasugerował, że postąpiła nieodpowiedzialnie i bezdusznie. Daleko mi do hołdownika surowych kar, ale absolutny brak reakcji ze strony służb i najbliższych jest trudny do zaakceptowania.

 

 

Plakat filmu Piękna i Młoda (2013)

 

Gatunek: Dramat obyczajowy, Erotyczny

 

Produkcja: Francja

 

Reżyseria: François Ozon

 

Scenariusz: François Ozon

 

Obsada: Marine Vatch, Géraldine Pailhas, Frédéric Pierrot, Fantin Ravat, Johan Leysen, Charlotte Rampling

 

Ocena: 7/10

 

Haken

29 października 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Młoda i piękna   erotyczny   Jeune & jolie   kino francuski   François Ozon   Marine Vactch   2013   dramat obyczajowy   erotyk   kino   kinematografia   recenzja   refleksje   opinia   felieton   z miłości do kina  

Literatura

Cesarz wszech chorób. Biografia raka - Siddartha Mukherjee

 

Siddartha Mukherjee - amerykański onkolog, hematolog i pisarz pochodzenia indyjskiego. Człowiek, który postanowił napisać biografię raka i w przystępny sposób opowiedzieć o zmianach, jakie zachodziły w postrzeganiu i leczeniu tej niezwykłej choroby na przestrzeni tysięcy lat. To kompendium wiedzy na temat nowotworów. Autor książki zawarł w niej ponad 1000 przypisów, co świadczy o jego ogromnym zaangażowaniu i wnikliwości. Rak jest bez mała wpisany w naszą naturę. Nasze organizmy tworzą komórki. Niektóre z nich są komórkami chorymi (nowotworymi) i wtedy organizm radzi sobie za pomocą apoptozy, czyli najprościej rzecz ujmując - uśmierca je. Chora komórka zostaje zastąpiona zdrową i nasz organizm funkcjonuje prawidłowo. Któregoś razu może się zdarzyć tak, że nasz system immunologiczny doświadczy aberracji i komórka nowotworowa nie zostanie wyeliminowana i zastąpiona zdrową. Chore komórki doprowadzają do "buntu" i zaczynają się dzielić. Dochodzi do podziału nowotworowych komórek, które tworzą ogromne skupiska finalnie przybierające formy guzów. O nowotworze złośliwym mówimy w momencie, gdy komórki nowotworowe zaczynają migrować, a choroba jest odporna na terapię.

 

Nowotwory różnią się od siebie temperamentem. Manifestują różne osobowości i zachowania. Sto ziarnic złośliwych oznacza sto różnych wariacji. Na dzień dzisiejszy jesteśmy co prawda trochę w nieco bardziej komfortowej sytuacji, aniżeli byliśmy jeszcze kilkadziesiąt lat temu, jednak nadal jest to choroba, która każdego roku stanowi przyczynę śmierci milionów ludzi na całym świecie. Niektóre nowotwory rozwijają się błyskawicznie - np. białaczka limfoblastyczna, która najczęściej występuje u dzieci, ale na szczęście jest też w mniej więcej 80% wyleczalna. Rak płuca potrafi się rozwijać przez piętnaście lat, nie dając przy tym żadnych symptomów. Są też nowotwory, jak trzustki czy pęcherza, które równe są wyrokowi śmierci. Co więcej, sytuacja względem nich nie zmieniła się praktycznie od tysięcy lat. Osoba z diagnozą raka trzuski czy pęcherza może odroczyć nieuniknione o kilka miesięcy. Tyle się zmieniło od 2500 r. p.n.e.

 

Wiedzieliście, że największym uczonym dojście do konkluzji, że palenie tytoniu sprzyja rozwojowi raka płuca, zajęło kilkaset lat? Tak naprawdę dopiero od kilku dekad mamy świadomość, że palenie papierosów szkodzi zdrowiu. Lekarze debatowali latami (z papierosem czy cygarem w ręce), skąd w tak krótkim czasie piętnastokrotny wzrost zachorowań na raka płuca? W pewnym momencie w Stanach Zjednoczonych paliło 9 na 10 mężczyzn. Nie widzieli związku z wtłaczanym prosto do płuc dymem. Przyczyny doszukiwali się wszędzie, tylko nie w toksycznych i tym samym kancerogennych substanacjach zawartych w dymie papierosowym. W końcu pojawiły się zespoły badawcze, które odważyły się podjąć ten wątek i dowiodły, że to właśnie wzrost konsumpcji tytoniu stoi za tą epidemią. Potężne lobby tytoniowe czyniło wszystko, co w jego mocy, aby ukryć niewygodne fakty. Politycy chętnie ich wspierali, ponieważ brażna tytoniowa finansowała kampanie wyborcze. Chodziło również o rozwój gospodarczy, który dzięki koncernom spod znaku raka znacznie przyśpieszył, szczególnie na Południu Stanów Zjednoczonych.

 

Rak dąży do nieśmiertelności. Mukherjee obserwuje pod mikroskopem niepohamowany podział komórek nowotworowych. Nic szczególnego, gdyby nie fakt, że kobieta, która była ich nosicielem, nie żyje od 30 lat. Ludzie również dążą do nieśmiertelności. Naukowcy wysnuwają śmiałą tezę, że rak ma za zadanie uniemożliwić człowiekowi osiągniecie tego stanu. Jeśli nauka posunie się dostatecznie daleko i będziemy potrafili zatrzymać proces starzenia się komórek, to uśpiony w naszym organizmie nowotwór prędzej czy później się o nas upomni i bezwględnie udaremni nasze starania o życie wieczne na Ziemi. 

 

Rewelacyjna, pełna merytorycznej treści książka, która sprawdzi się jako wyczerpująca lektura dla osób bez wiedzy w temacie i dla tych, którzy jakieś pojęcie już mają, ale chcą poszerzyć swoje horyzonty w dziedzinie onkologii. Kapitalna robota. Szokujące, że blisko 130 lat temu wiedzieliśmy o nowotworach tyle, co Starożytni Grecy. Dopiero co zaczynała kiełkować radioterapia, którą zapoczątkował Wilhelm Rentgen wynajdując promienie rentgena w 1896 r., a później swoją cegiełkę dołożyła Maria Skłodowksa-Curie, ktora w 1898 r. wspólnie ze swoim małżonkiem odkryła rad. Napromienianie może zabijać komórki nowotworowe, ale z drugiej strony potrafi być zalążkiem dla nowego nowotworu. Coś leczy, a jednocześnie może prowadzić do śmierci. Paradoksy. Dzisiaj mamy już całkiem dobrze rozwiniętą chemioterapię, ale ciężko o lek, który zlikwiduje chore komórki, a zdrowe zostawi w spokoju. Dzieło kompletne i monumentalne. Doceniam każdym atomem.

 

 

Ocena: 9/10

 

Odnaleźć Gobi - Dion Leonard

 

Niesamowita historia ultramaratończyka, który podczas biegu przez pustynię Gobi spotyka na swojej drodze bezpańskiego psa. Nowo poznana czworonożna przyjaciółka za nic w świecie nie chce opuścić Diona i pokonuje u jego boku 124 kilometry. Wspólny bieg wykształca u nich silną więź emocjonalną i skutkuje podjęciem decyzji o zabraniu jej ze sobą do domu. Dion jest zobligowany do zostawienia Gobi (bo tak też ją nazwał) na czas kwarantanny. Wszelkie procedury z jej transportem mogą potrwać nawet kilka miesięcy. Leonard leci do Edynburga zostawiając psa pod opieką organizatorki wyścigu. Niedługo po powrocie do mężcyzny i jego żony docierają niepokojące wieści o zniknięciu Gobi. Dion postanawia wrócić do Chin i odnaleźć psa.

 

Wykreowany przeze mnie opis może sprawiać wrażenie frapującej powieści, jednak jest ono mylne, ponieważ ta książka to literatura faktu i skromna biografia w jednym. Przeurocza i niezwykła historia. Mały pies o wielkim sercu poruszył cały świat. Pomimo tego, że doskonale zdawałem sobie sprawę ze szczęśliwego zakończenia, to momentami siedziałem jak na szpilkach w obawie o los Diona i Gobi. Dla miłośników i miłośniczek psów będzie to z pewnością przyjemna i wzruszająca lektura. Poznając sylwetkę autora byłem pod coraz większym wrażeniem. Jego determinacja w dążeniu do postawionego przez siebie celu i oddanie się sprawie, w którą był zaangażowany, budziły we mnie podziw. Chciałbym kiedyś posiąść część z tych cech. Mamy człowieka, który biega najtrudniejsze ultramaratony na świecie, czyli kogoś, kto balansuje na granicy życia i śmierci. Na pustyni Gobi ociera się o śmierć, skrajne wycieńczenie, palpitacje serca, nieostre widzenie, niemoc w wypiciu żelu (drżące ręce, ciało) i przeszywający strach przed ewentualną śmiercią. W sumie widzę siebie podejmującego podobne wyzwanie biegowe, ale jeszcze nie teraz. Dion w swoim szaleństwie wychodzi poza ramy zawodów. Mam tutaj na myśli cały proces sprowadzenia Gobi do Edynburga. Dziesiątki tysięcy dolarów, zbiórka, strona informująca darczyńców o kolejnych postępach w sprawie. Wreszczie media lokalne, później międzynarodowe. Miliony ludzi z całego świata śledziło historię Diona Leonarda i jego ukochanej psinki Gobi. Tysiące mężczyzn i kobiet zaabsorbowało się w poszukiwania, gdy zniknęła. Chylę czoła.

 

 

Ocena: 7+/10 

 

Wonder Woman. Zwiastunka wojny - Leigh Bardugo

 

Diana jest córką królowej i księżniczką Themiskyry - wyspy zamieszkałej przez Amazonki. Mieszkanki tejże wyspy są nieśmiertelne i szkolą się w walce mającej przysposobić ich do ewentualnej wojny, która może nadejść ze Świata Śmiertelników. Któregoś razu podczas igrzysk i trwającego wyścigu Diana słyszy kobiecy krzyk dobiegający z plaży. Zauważa na wzburzonym morzu wrak statku i decyduje się pomóc tonącej dziewczynie, która jakimś cudem przekroczyła niewidzialną granicę i znalazła się na terenie wyspy. Ratując ją Diana ściąga na siebie niebezpieczeństwo ze strony Amazonek. Jeśli jej działania ujrzą światło dzienne, to może zostać wygnana i skazana na wieczną banicję. Niedługo po uratowaniu kobiety i pozostawieniu jej tymczasowo w grocie, wyspa i jej mieszkanki zaczynają doświadczać nieprzyjemnych zjawisk. Diana od Wyroczni dowiaduje się, że owa dziewczyna, Alia, jest Zwiastunką Wojny, choć sama nie ma o tym pojęcia. Wyrocznia mówi jej, że aby uchronić Themiskyrę i świat od zagłady, Diana musi zabić Alię. Wrażliwość Diany nie pozwala jej na tak okrutny czyn i podejmuje się misji doprowadzenia Al do źródła, które może ją oczyścić i zakończyć cykl odradzania się zwiastunek wojny. 

 

Miło było przedostać się do tego fantastycznego świata. Lekka fantastyka, której moc tkwi w relacjach międzyludzkich. Całkiem zgrabny i ciekawy twist, ale zakończenie bolesne i - w moim przekonaniu - niesprawiedliwe. Może jestem opętany fantazjami o chwalę i dlatego tak mnie to ubodło. Pewnie jest w tym ziarno prawdy, nie zmienia to jednak tego, że zakończenie sprawia wrażenie urwanego i niekompletnego.

 

 

Ocena: 7/10

 

Agonia - Paweł Kapusta

 

Dziennikarz i reportażysta Paweł Kapusta bierze na tapetę rodzimą słuzbę zdrowia i jej kondycję. Poznajemy różne punkty widzenia: lekarzy, pielęgniarek, pacjentów i - co ciekawe - funkcjonariuszy służby więziennej. Decyzja komisji ds. chorób ultrarzadkich o wykluczeniu Macieja z listy osób mających prawo do refundacji piątego najdroższego leku na świecie mocno mnie poruszyła i oburzyła. Powodem tej arbitralnej decyzji miał być brak wystarczających przesłanek co do skuteczności leku - szkoda tylko, że najbliżsi chorego zupełnie się z tym nie zgadzają, a komisja nigdy nie widziała Macieja na oczy. W rzeczywistości z dużym prawdopodobieństwem chodziło o pieniądze. Nie pamiętam już dokładnej kwoty, w każdym razie ta suma przekraczała wartość życia tego chłopaka. 

 

W książce znajdziemy również rozdział poświęcony zakładom karnym, który pełni funkcję promocyjną następnej książki autora. Książki opowiadającej o więziennym życiu z perspektywy strażników. Szczególnie nieprzyjemne było wyznanie jednego z funkcjonariuszy służby więziennej, który groził osadzonemu, że zgwałci go analnie, jeśli w dalszym ciągu będzie domagał się interwencji medyków. To wystarczający powód do zwolnienia w trybie natychmiastowym i dowód na to, że mamy do czynienia z osobą niaradzącą sobie w pracy z drugim człowiekiem. Zastanawiające, że pracownik służby więziennej bez żadnego nacisku zdecydował się opowiedzieć o swoich godnych potępienia praktykach. Chociaż z drugiej strony nie do końca, ponieważ przeszedł już na niezasłużoną emeryturę i pozostał anonimowy. W roli obozowego kapo sprawdziłby się wyśmienicie.

 

Jeszcze w ramach bonusu (?) mamy rozdział o Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Takie placówki są potrzebne, ale to, w jakim pośpiechu wprowadzono tę ustawę i przekształcono istniejący obiekt w ośrodek, poskutkowało tym, że nie spełnia on swoich pierwotnych założeń. Dlaczego w ośrodku przebywają osoby ze zdiagnozową schizofrenią? Jak pacjenci mają znaleźć w sobie motywację do terapii, jeśli prawie nikt stamtąd nie wychodzi? Z doniesień wynika, że placówka jest przeludniona i nie spełnia należytych standardów. Duże kontrowersje budzi również to, że została pogwałcona zasada lex retro non agit i osoby po odbyciu całej zasądzonej przez sąd prawomocnej kary pozbawienia wolności, są niejako skazywane po raz drugi, tym razem na bezterminową izolację. Rozumiem, że w dużej mierze trafiają tam najbardziej zaburzone jednostki, ale tak nie postępuje się w państwie prawa. Książka jest sprzed paru lat i wydaje się, że sytuacja nieco uległa poprawie pod tym względem. Była nowelizacja ustawy (choć częściowo krytykowana przez RPO) i - o dziwo - zaczęły się pojawiać pierwsze zwolnienia z ośrodka. Dobrze, że jako społeczeństwo myślimy o bezpieczeństwie i trwałej izolacji osób skrajnie niebezpiecznych, ale takie chaotyczne i natychmiastowe działania skutkują licznymi niedociągnięciami. Niestety demokracja ma swoją cenę i nie jest doskonałym ustrojem, ale obecnie najlepszym. Mam tutaj na myśli polityków, którzy poniekąd zmuszeni są uprawiać populizm oraz demagogię i niektóre sprawy załatwiać szybko i bez większego namysłu, bo tego oczekuje zdecydowana większość i jak nic z tym nie zrobimy, to poparcie może drastycznie spaść.

 

Ton reportażu daleki od moich preferencji, ale kilka rozdziałów poruszyło mnie do żywego. Książka ciesząca się bardzo dobrymi opiniami, ale do mnie nie trafia. Ważkie tematy, jednak chciałbym, aby poruszył je ktoś inny. Reportaż Kapusty koncentruje się na sytuacjach skrajnych i to dzięki nim zdobywa laury. Brakuje w tym wszystkim koncepcji na poprawę sytuacji. Przynajmniej ludzie z różnych grup zawodowych mieli możliwość sobie ponarzekać i - co więcej - ich pełne cierpiania słowa dotarły do szerszego grona, aniżeli koledzy i koleżanki czy rodzina.

 

3+/10

 

Haken

26 października 2024   Dodaj komentarz
literatura   biografia raka   cesarz wszech chorób   Siddartha Mukherjee   Wonder Woman   Leigh Bardugo   Odnaleźć gobi   Dion Leonard   ultramaraton   nowotwór   agonia   Paweł Kapusta   bieganie   biegacz  

Substancja / The Substance (2024)

Substancja / The Substance (2024)

 

Elizabeth przed laty była jedną z najbardziej rozpoznawalnych gwiazd Hollywood. Obecnie prowadzi program telewizyjny o tematyce fitness. Pewnego dnia producent po zakończeniu reżyserowania kolejnego odcinka informuje "Lizy", że przyszedł czas zakończyć współpracę. Rozstrzęsiona kobieta wracając do domu ma wypadek samochodowy i trafia do szpitala. Zdarzenie wygląda groźnie, jednak Elizabeth wychodzi z niego bez szwanku. Po badaniu pielęgniarz daje kobiecie pendrive'a podpisanego "Substancja" i karteczkę z informacją, że "To odmieniło moje życie". Elizabeth z rozżaleniem i utęsknieniem wygląda w przeszłość, do młodzieńczych lat, gdy miała piękne, jędrne ciało, niepociętą zmarszczkami twarz i cieszyła się dużą popularnością. Nie mogąc pogodzić się z przemijaniem, Elizabeth podejmuje decyzję o wypróbowaniu substancji, co z czasem przynosi nieoczekiwane konsekwencje.

 

Kadr z filmu Substancja (2024)

 

Jeśli będziemy żyć dostatecznie długo, to o nas również upomni się czas. Z twórczością Coralie Fargeat spotkałem się jakieś dwa lata temu, oglądając jej debiutancką pełnometrażową produkcję Zemsta. Zanim Fargeat wzięła się za standardowy metraż, miała już w swoim dorobku dwa filmy krótkometrażowe Le télégramme oraz Rzeczywistość+. 

 

Rozumiem główną bohaterkę, która za wszelką cenę chce "uśmiercić" proces starzenia się i wszelkie związane z nim implikacje. Starość jest bolesna - i to nie wyłącznie w kontekście estetyki, ale i ograniczeń zarówno fizycznych, jak i umysłowych. Substancja nie koncentruje się na jednym wątku. Mocno nakreśla problem seksualizacji kobiet w społeczeństwie, czyniąc ich atrakcyjność fizyczną jako jedyną, bądź nadrzędną wartość. Elizabeth sięga po aktywator i przeistacza się w młodszą wersję siebie - Sue. Od tajemniczego dostarczyciela otrzymuje instrukcję jak bezpiecznie korzystać ze specyfiku. Elizabeth i Sue są jednością, a co siedem dni (i ani minuty dłużej) należy wracać do poprzedniego wcielenia. Główna bohaterka początkowo trzyma się reguł i utrzymuje pożądaną równowagę, jednak z czasem pokusa pozostania młodą, piękną i pełną energii staje się na tyle dojmująca, że kobieta nagina zasady i wydłuża czas egzystowania jako swój dużo młodszy klon. Nieprzestrzeganie zasad okazuje się być katastrofalne w skutkach. Fargeat celnie obrazuje ludzką skłonność do przesady, która przynosi negatywne konsekwencje. Dążenie do środka i zachowanie balansu wśród naczelnych jest często nie lada wyzwaniem. Ja sam cierpię na tę przypadłość. Na miejscu Elizabeth mógłbym postąpić wręcz bliźniaczo podobnie. Tytuł sprawdza się także jako metafora o następstwach licznych operacji plastycznych.

 

Kadr z filmu Substancja (2024)

 

Substancja momentami sprawia wrażenie rozciągniętego teledysku, ale ta żywiołowa forma powoduje, że 140 minut projekcji jest niczym mgnienie oka. Reżyserka często korzysta z bliskiego planu i skupia obiektyw na fizjonomii i poszczególnych fragmentach ciała swoich bohaterów. Chwyt użyty nie tyle co w celu dokładniejszego ukazania stanów emocjonalnych, co uwydatnienia poruszanych tematów. W filmie znajdziemy dużo nawiązań do innych produkcji. Najgłośniej wybrzmiewają: Człowiek słoń, Carrie i twórczość Davida Cronenberga, uważanego za mistrza gatunku Body Horror. Zauważyłem, że wiele osób krytykuje trzeci akt, jakoby miał być "od czapy". Dla mnie, miłośnika powyższych produkcji, ostatni akt doskonale wieńczy dzieło. Klamra ma znamiona groteski, ale świetnie współgra z resztą metrażu i dosadnie manifestuje przykry los Elizabeth. Moore, Qualley i Quaid dużo serca włożyli w swoje kreacje, ale Quaid wręcz z niespotykaną swobodą porusza się w roli szowinistycznego dupka. Kino przez wielkie K. Uroczo obrzydliwy i rześko uderzający w tony kina feministycznego. Fargeat gwarantuje widzom powiew świeżości i udowadnia, że względnie schematyczne Rape & Ravage od którego rozpoczęła swoją pełnometrażową karierę było tylko przystawką przed rzeczywistą ucztą. Rozgoroczkąwany wyczekuję komunikatu, że ponownie podano do stołu. Ostrzegam, że w Substancji znajdziecie dużo krwi, igieł, wszelakich wydzielin, płynów ustrojowych i całą resztę wysmakowanych obrzydliwości.

 

Plakat filmu Substancja (2024)

 

Gatunek: horror, body horror, dramat

 

Produkcja: USA, Wielka Brytania, Francja

 

Reżyseria: Coralie Fargeat

 

Scenariusz: Coralie Fargeat

 

Obsada: Demi Moore, Margaret Qualley, Dennis Quaid

 

Ocena: 8+/10

 

 

 

Haken

21 października 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Substancje   The Substance   kult młodości   demi moore   Body Horror   dramat   starość   horror  

Terrifier 3

Terrifier 3 (2024)

 

Sienna wychodzi ze szpitala psychiatrycznego i próbuje ułożyć sobie życie po traumatycznych wydarzeniach, ale Klaun Art powraca do świata żywych i - co więcej - zyskuje towarzyszkę. Morderczy duet obiera jeden cel: siać strach i śmierć, a przed śmiercią zadać jak najwięcej cierpienia swoim ofiarom.

 

Kadr z filmu Terrifier 3 (2024)

 

Leone zdumiewa tym, jak łatwo przychodzi mu poruszanie się w wybranym przez siebie nurcie. Znakomite połączenie gore, slashera i torture porn. Taplamy się w posoce i torturach przez 120 minut mając nadzieje na więcej. Finałowa sekwencja pozwala myśleć, że to jeszcze nie koniec. I to świąteczne życzenie szybko się spełnia, ponieważ twórcy już zapowiedzieli następną odsłonę. Nie jest to zaskoczenie, bo był ku temu poważny powód, który donośnie szeleszczy w kieszeniach producentów - i jeśli ma być tak jak dotychczas, to chcę, aby ten status quo się utrzymał. Klaun Art stał się ikoną i jednym z najbardziej rozpoznawalnych i najbrutalniejszych morderców w świecie kina, zaraz obok Myersa, Voorheesa, Leatherfacea czy Kruegera. Jednak Art zdaje się mieć w sobie jeszcze więcej sadystycznej energii i koncepcji na efektowną rzeź. Już scena otwierająca dużo nam mówi o tym, czego możemy się spodziewać po tej produkcji. Osoby wrażliwe na skrajną brutalność, hektolitry krwi i wyrafinowane tortury powinny zachować szczególną ostrożność. Wierzę jednak, że jako iż jest to trzecia odsłona serii, to większość osób zdaje sobie sprawę w ramach jakiej konwencji utrzymany jest Terrifier 3.

 

Kadr z filmu Terrifier 3 (2024)

 

Peakiem tego filmu jest scena, w której wspólniczka Arta onanizuje się odłamkiem szkła, szczytując na widok Arta dokonującego resekcji skóry z twarzoczaszki swojej ofiary. Trup ściele się gęsto, a heterogeniczność mordów nie pozwala ani na moment wkraść się znużeniu. Nasz główny antagonista nadal posługuje się przejaskrawioną mimiką nie wypowiadając przy tym ani słowa - ten zabieg od razu przywodzi konotacje z kinem niemym. Przeciwieństwem jest jego towarzyszka krwawej odysei, która z kolei lubi sobie pogadać. Oprócz masakry znajdziemy tutaj szczyptę komizmu, który stał się znakiem rozpoznawczym serii. Powiew świeżości daje osadzenie akcji filmu w Boże Narodzenie unikając tym samym Halloweenowego schematu, tak jak miało to miejsce w poprzednich częściach. Co by nie mówić, jest w tym wszystkim dużo świątecznej atmosfery i gdyby się uprzeć, to Terrifier 3 mógłby pretendować do najlepszego świątecznego filmu tego roku. Trzecia część cyklu wydaje się być bardziej brutalna i bezpośrednia w swojej formie, nie tracąc zbyt wiele metrażu na budowanie fabuły, choć reżyser subtelnie ociera się o tematykę traum i tego, jakie piętno mogą na nas odcisnąć. 

 

Kadr z filmu Terrifier 3 (2024)

 

Niezapomniane wrażenia gwarantowane. Damien Leone kolejny raz udowadnia, że wyrasta na pełnokrwistego specjalistę od kina gore. Podobało mi się również to, że reżyser nie daje taryfy ulogowej dzieciom, które także są skazane na nieuchronną śmierć. Leone podchodzi do kina odważnie - i to się ceni. Jeżeli chcecie doświadczyć krwawego widowiska, to koniecznie wybierzcie się na trzecią część Terrifiera do kina i doświadczcie tego na dużym ekranie. Miło jest zobaczyć niemal w całości wypełnioną salę kinową. Tak też było podczas tej projekcji, choć niewielka część widzów zdecydowała się opuścić seans przed zakończeniem. Warto robić chociażby pobieżny research tytułu, zanim zdecydujemy się na zakup biletów. Skąd ta satysfakcja? Ponieważ frekwencja świadczy o tym, że ludzie pomimo swobodnego dostępu do dziesiątek platform streamingowych nie odeszli całkowicie od tradycyjnego kina. Lubię być wśród ludzi w kinie, ale będąc przy tym sam. Jeżeli idę do kina z kimś, to mam wrażenie, że mój odbiór filmu jest niedokładny, ponieważ moja uwaga zostaje rozproszona pomiędzy tą osobą a filmem. Co prawda nie czuję się komfortowo, gdy ktokolwiek zajmuje miejsce obok mnie, ale już fotel dalej sprawia, że odzyskuję mentalną równowagę. Zasadniczym mankamentem sieciówek są ciągnące się bloki reklamowe przed seansem. Tutaj sprawdzają się kina studyjne, gdzie często puszczają dwa czy trzy zwiastuny przed docelową projekcją i całość zamyka się w kilku, a nie kilkudziesięciu minutach. Jednak repertuar potrafi się znacząco różnić i być odległy od naszych aktualnych preferencji. Na szczęście w Trójmieście jest trochę możliwości. Jeżeli rozbudziłem Waszą ciekawość, to napomknę jeszcze, że Terrifier 3 niekoniecznie sprawdzi się na pierwszej randce.

 

Plakat filmu Terrifier 3 (2024)

 

Gatunek: horror, gore, slasher, torture porn

 

Produkcja: USA

 

Reżyseria: Damien Leone

 

Scenariusz: Damien Leone

 

Obsada: David Howard Thornton, Antonella Rose, Lauren LaVera, Samantha Scaffidi, Elliott Fullam, Bryce Johnson, Alexa Blair Robertson, Samantha Scaffidi

 

Ocena: 9/10

 

Haken

17 października 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Terrifier 3   klaun Art   Terrifier   film   gore   slasher   kino   kinematografia   usa   z miłości do kina   recenzja   opinia   refleksja   felieton  

Literatura

Głód - Martin Capparos

 

 

 

Książka autorstwa argentyńskiego dziennikarza i publicysty, który z wielkim zaangażowaniem i zdumieniem przygląda się krajom, w których ludzie umierają z powodu niedożywienia i chorób z nim związanych.

 

Każdego dnia z głodu umiera 25 000 osób. Dlaczego? To pytanie, na które Capparos szuka odpowiedzi. Podróżuje po świecie chcąc poznać przyczyny tej zatrważającej i niekończącej się epidemii głodu. Nam, ludziom Zachodu, ciężko może być sobie wyobrazić, z jakimi trudnościami muszą się mierzyć ludzie z Tamtego Innego Świata, jest to dla nas abstrakcją, czymś nie do końca rzeczywistym. Niger, Sudan Południowy, Somalia, Kongo, Demokratyczna Republika Konga, Etiopia, Uganda, Madagaskar, Indie, Bangladasz, Bhutan i na rodzimym kraju autora kończąc. Martin podróżuje po Afryce, Azji i Ameryce Południowej w poszukiwaniu zrozumienia tego złożonego problemu. Kraje cywilizowane marnują żywność. Rocznie jest to około 1,3 miliarda ton. Dziennie 3,5 mln. W Polsce rocznie jest to 4,8 miliona ton żywności. Na świecie jest tyle jedzenia, że spokojnie moglibyśmy wykarmić cały świat, a nawet kolejne miliardy ludzi. W czym jest rzecz? O co tutaj chodzi? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Miliard ludzi na świecie cierpi głód. Dzieci, o ile uda im się przeżyć, nie są prawidłowo rozwinięte. Przez chroniczny głód ich mózg i ciało nie rozwijają się tak jak u dzieci mających optymalną dietę. Stąd w dużej mierze niski średni iloraz inteligencji w tych krajach. Ich ciała z kolei są wątłe i anemiczne, a organizm podatny na choroby. Capparos pyta kobiety o marzenia. Pyta, czy jeśli mogłyby sobie coś wymarzyć, to co by to było? One zaś odpowiadają następująco: ryż, proso, maniok, krowa. Dopytuje dalej. Ale jakbyś mogła mieć co tylko zechcesz, co by to było? Zmieszane kobiety, mające zupełnie inną piramidę potrzeb i odmienną optykę na codzienność, odpowiadają, że dwie krowy.

 

Dzieci i dorośli w Bangladeszu pracują w pocie czoła, abyśmy my, Europejczycy, mogli się w coś ubrać. Pracują po kilkanaście godzin za dwa dolary dziennie, a niekiedy mniej. Garść ryżu - to codzienne zmartwienie tych ludzi, którzy w obozach pracy umierają wskutek wycieńczenia, niedożywienia czy braku jakichkolwiek procedur związanych z BHP. Do takiego Bangladeszu przyjeżdża europejski czy amerykański przedsiębiorca, który rozwija swój biznes i napycha sobie kieszenie niedolą drugiego człowieka. Skrajny wyzysk, który jest w pełni legalny. Wróćmy na Czarny Ląd, który owszem, otrzymuje od bogatych krajów pomoc finansową, jednak tamtejsze rządy niechętnie dzielą się z obywatelami tym, co dostali od krajów cywilizowanych. Niestety, znaczący procent populacji krajów rozwijających się nie potrafi czytać i pisać. Nie ma dostępu do edukacji. Służba zdrowia jest słabo rozwinięta. Myślę, że warto w tym miejscu wspomnieć o organizacji Lekarze Bez Granic, którzy swoje życie poświęcają na pomoc takim ludziom. Ich największym wynagrodzeniem za wykonywaną pracę często jest satysfakcja z pomagania innym. Mieszkańcy tych krajów to ludzie skrajnie biedni i niewykształceni. Łatwo ich wykorzystać - i niestety rządy oraz chciwi przedsiębiorcy obłupiają ich na każdej płaszczyźnie. Jeśli jakiemuś prominentnemu politykowi przypadnie do gustu kawałek czyjejś ziemi, to uzurpuje sobie do niej prawo, a ludzi tam mieszkających i żyjących dzięki żyznej glebie po prostu wysiedli. Oczywiście są miejsca, takie jak Niger, gdzie praktycznie cały rok jest wysoka temparatura i ponadto susza. Tam ciężko o płodną ziemię. Należy podkreślić, że rolnicy pracują tam siłą mięśni. Nie mają technologii. Nadal są w tym samym miejscu, w jakim najstarszy kontynent świata znajdował się kilkaset lat temu.

 

Książka smutna i ciężka do przebrnięcia, choć równie trudno jest pozostać na nią obojętnym i nie dać się wchłonąć w tę pasjonującą lekutrę. Martin jest erudytą, ale nie znajdziemy w jego pozycji odpowiedzi na pytanie "Dlaczego?". Na pewno dużo złego dostrzega w kapitalizmie, który żeruje na tych nieszczęśnikach. Chwilami nie mogłem w pełni pojąć tego, co autor książki chce przekazać, ale bez wątpienia jest to tytuł obowiązkowy, jeśli chcemy trochę bardziej poznać Tamten Inny Świat wraz z całą jego niesprawiedliwością i nierównością względem krajów cywilizowanych. Autor przygląda się również sytuacji w Stanach Zjednoczonych, gdzie 42 procent populacji USA cierpi na otyłość. W cywilizowanych krajach coraz częściej jest tak, że otyłość jest kojarzona z biedą. Kiedyś posiadanie nadmiaru tłuszczu było wręcz pożądane i kojarzone głównie z bogactwem. Teraz bogatszych stać na wysokiej jakości jedzenie, catering, profesjonalny trening, a biedniejsi jedzą tanio i dużo. Od skrajnego głodu do nadmiernej konsumpcji jedzenia. Jednak głównym tematem reportażu jest głód i jego różne oblicza. Przeciwległy biegun pełni rolę atrakcyjnego dodatku.

 

Bez wątpienia ropa jest brzydka, brudna, okropna, zatruwa Ziemię i wywołuje wojny. Ale fakt, że pochodząca od niej energia zastąpiła grzbiety wołów i mięśnie ludzi, stanowi wielkie osiągnięcie, jedną z największych zdobyczy świata. Znów sprzeczność, paradoksy. Martin Capparos.

 

Nie trzeba robić niczego złego, żeby czerpać zyski z cudzego nieszczęścia. Martin Capparos.

 

Walczymy o wolność, sprawiedliwość i równość. Wielu naszych przyjaciół oddało za te ideały życie. Kiedy jednak dochodzimy do władzy, zapominamy o tym, o co walczyliśmy, i próbujemy wzbogacić się kosztem naszego ludu. Salva Kiir Mayardit

 

Ocena: 8/10

 

Wiedźmy i Czarownice - Nigel Cawthorne

 

 

 

Czarownice z Salem, któż nie kojarzy tej historii? Cawthorne opowiada o Świętej Inkwizycji, instyucji śledczo-sądowniczej, powołanej przez Kościół Katolicki, mającej za zadanie tropić czarownice, czarowników oraz heretyków. Organizacja funkcjowała od XIII do XIX wieku. Dużo dowiemy się o samych procesach, stosowanych torturach w trakcie przesłuchań i ówczesnych wierzeniach. Piękne ryciny, które chciałoby się wyciąć i przykleić na ścianę. Rozpoczynamy od Salem, ale szybko migrujemy do Europy, gdzie inkwizytorzy nie próżnowali. Najwięcej "czarownic" poniosło śmierć (często płonąc na stosie) w Niemczech, Szkocji i Anglii. Zdecydowanie jest to ciemny i niewygodny rozdział historii dla Kościoła rzymskokatolickiego. Historia zna więcej despotycznych przykładów postępowania przez ten odłam chrześcijaństwa, ale i nie tylko, jednak ten tytuł traktuje wyłącznie o Świętej Inkwizycji. Szaleństwo ogarnęło praktycznie całą Europę. W niektórych regionach zdarzało się, że z trzech tysięcy mieszkańców miasteczka, aż 1/3 została oskarżona o czary i stanęła przed widmem barbarzyńskich tortur i śmierci. Często wśród nich byli ludzie bogaci. Było to bardzo na rękę osobom, które stały za inkwizycją, ponieważ cały majątek skazanego był konfiskowany. Niektórzy uczynili sobie z inkwizycji całkiem intratne zajęcie. Nawet w przypadku uniewinnienia, oskarżony musiał pokryć koszta tortur, którym był poddawany. Tortury były niekiedy tak brutalne i wycieńczające, że oskarżona o czary kobieta umierała jeszcze przed prawomocnym wyrokiem. Stosy płonęły też w Polsce, choć w tej książce akurat nie ma o tym wzmianki. Szaczuje się, że w Polsce spłonęło na stosie co najmniej 3000 czarownic. Z kolei u naszych niemieckojęzycznych sąsiadów - 100 000. Oczywiście większość oskarżonych kobiet czy mężczyzn szybko przyznawała się do obcowania płciowego z Lucyferem, całowania jego zadu, brania udziału w sabatach i używania czarów przeciwko innym. Oskarżone o czary kobiety przyznawały się do wielu nieprawdopodobnych rzeczy. Niekiedy wystarczyło zaprowadzenie oskarżonej do sali tortur, gdzie już sama prezentacja poszczególnych narzędzi potrafiła sprawić, że człowiek przyznawał się do wszystkiego. Jeśli to nie skutkowało wyczerpującymi zeznaniami, kat przechodził do coraz to brutalniejszych metod ich wydobywania.

 

 

 

Ważki temat podany w przystępny sposób. Pozycja chwilami brutalna, często dość szczegółowo opisująca okrucieństwo, jakiemu byli poddawani Bogu ducha winni ludzie. Dzięki niej dowiecie się jak funkcjonowała ta bezlitosna instytucja i jak przebiegały procecy o czary na różnych szerokościach geograficznych. Poznacie absurdalne z dzisiejszej perspektywy wierzenia, przenikniecie do świata wiedźm i zobaczycie jak wyglądał sabat, czyli zlot czarownic, w którym często uczestniczył sam Diabeł. Jak już wspomniałem, piękne ryciny, dzięki którym można jeszcze bardziej poczuć te czasy i zanurzyć się w lokalny folklor. Ogrom imion i nazwisk był dla mnie momentami nazbyt męczący. Pragnę posiąść jak najwięcej wiedzy z każdej stronicy, ale tutaj postaci często mi się rozmywały przez ich natłok. Finalnie rekomenduję tę pozycję dla wszystkich, których frapuje historia i chcą poznać strukturę oraz zasady funkcjonowania inkwizycji. Organizacji, która stała za bestialską śmiercią setek tysięcy "czarownic" i "czarowników". To grono uzupełniali również heretycy, którzy ośmielili się wierzyć w coś innego. Święta Inkwizycja była też świetnym narzędziem do tego, aby pozbyć się niewygodnych osób.

 

Ocena: 7/10 

 

Jak powstaje morderca. Zagadki psychopatycznych umysłów - John E. Douglas, Mark Olshaker

 

 

 

John Douglas zabiera nas w świat najbardziej brutalnych przestępców. Douglas przez ćwierć wieku pracował w FBI jako agent specjalny i profiler behawioralny. Co takiego się dzieje w umyśle człowieka, który na co dzień jest szanowanym nauczycielem chemii, a któregoś dnia decyduje się brutalnie zgwałcić i zamordować dziesięcioletnią dziewczynkę? Douglas szuka odpowiedzi. Jakie emocje i myśli towarzyszyły mu przed popełnieniem czynu, w trakcie i po. Powyższy przykład mimochodem nasuwa myśl, że mamy do czynienia z sadystą i pedofilem, ale tylko w połowie jest to prawda. Temu człowiekowi chodziło o władzę nad drugą istotą. Dziewczynka była dla niego obiektem, który nie miał większych szans na obronę, była dla niego "bezpieczną" ofiarą. Równie dobrze mogłaby to być dorosła kobieta lub mężczyzna, ale byłoby już ciężej - typując dziesięcioletnią skautkę miał niemalże pewność, że zwieńczy rozpoczęte dzieło. Powyższego mordercę podniecała władza, jaką mógł posiąść nad drugim człowiekiem. W książce dywagujemy także nad odwiecznym pytaniem stawianym przez kryminologów, psychologów, psychiatrów i rzeszę innych ludzi: "wychowanie czy natura?". Co spowodowało, że ktoś stał się mordercą? Może i jedno i drugie. Myślę, że ktoś może mieć w sobie predyspozycje do zostania seryjnym mordercą już w okresie prenatalnym, a pełne bólu dzieciństwo tylko uwydatnia w nim te cechy i doprowadza do realizacji niecnych fantazji. Często te osoby już jako dzieci fantazjują o gwałtach i mordestwach, które często są wyjątkowo sadystyczne, a następnie dochodzi do ich realizacji w realnym świecie. Oczywiście to nie jest tak, że każdy, kto fantazjuje o ostrym/brutalnym seksie zostanie mordercą (o cholera), bo byśmy mieli niemały procent przyszłych lub aktualnych morderców i morderczyń, a to przecież margines - i to w dużej mierze dotyczący mężczyzn. Trudne zagadnienia, na które nie ma oczywistych, jednoznacznych i prostych odpowiedzi. Douglas opisuje zjawisko kryjące się pod nazwą "Triada Macdonalda". Innymi słowy chodzi o trzy zachowania, które przejawia nasz przyszły potencjalny morderca w dzieciństwie. A są to:

1. Znęcanie się nad zwierzętami.

2. Enureza (mimowolne moczenie się).

3. Piromania.

 

Myślę, że i te kryterium nie daje żadnej gwarancji, że dana osoba zacznie mordować, ale z pewnością są to sygnały, które mogą, a wręcz powinny zaniepokoić najbliższe otoczenie. Mam refleksję, że jeśli osoba, która w wieku dojrzewania przejawia sadystyczne skłonności, zostałaby poddana odpowiedniej terapii, to może udałoby się na tyle zmienić kierunek kształtowania się jej osobowości, że nie byłaby poniekąd skazana na kryminalną przyszłość. Z większością tych przypadków, które omawia Douglas, nie można za bardzo nic zrobić. Ci ludzie nie są zdolni do współodczuwania, ich osobowość nie jest wyposażona w empatię czy współczucie. Ciężko o ich resocjalizację. Raczej nigdy nie będę optował za karą śmierci, ale rozum podpowiada mi, że te osoby powinny być dożywotnio odizolowane od społeczeństwa. Dobrze by było, gdyby w tej izolacji mogły w jakiś sposób przyłożyć się do rozwoju cywilizacji, choćby poprzez rozmowy z takimi osobistościami jak jeden z autorów. Jeśli dzięki temu uda się zapobiec choćby jednemu morderstwu, to będzie ogromny sukces. Jeśli mają jakieś zainteresowania czy umiejętności, to niech się w nich realizują, ale w odosobnieniu. Wielu krytykuje norweski system więziennictwa, że jest zbyt pobłażliwy i choćby taki Breivik powinien zostać wysłany na szafot, ale ja właśnie w tym kierunku bym podążął, znaczy się w stronę resocjalizacji rozumianej po norwesku, uwzględniając, że są jednostki, które należy dożywotnio odseparować. Niektórym marzą się samosądy, ale w taki sposób funkcjonują republiki bananowe. Jeśli ktoś mentalnie się z nimi utożsamia, to kraje "rozwijające się" czekają.

 

Wracając do książki, to z pewnością warto poznać punkt widzenia człowieka, który setki godzin spędził w niewielkich pomieszczaniach rozmawiając z najgroźniejszymi przestępcami pod słońcem. Autor ze szczegółami analizuje cztery przypadki morderców, choć w trakcie ich omawiania wplata sylwetki innych złoczyńców. Dla niektórych czytelników i czytelniczek może to prowadzić do poczucia chaosu i zagubienia. Ja jednak tego nie doświadczyłem , a liczne dygresje zaostrzały tylko apetyt na kolejny rozdział. Czułem, że cały czas posuwam się z historią do przodu, a dodatkowe wzmianki i refleksje autora są wartością dodaną.

 

Dzięki tej pozycji poznacie najczęstsze motywacje morderców, ich myśli przed, w trakcie i po dokonaniu zbrodni. Jak wyglądało ich dzieciństwo? Co takiego doprowadziło ich do pierwszego morderstwa? Nie otrzymamy co prawda odpowiedzi na pytanie "jak powstaje morderca?", ale sporo możemy się dowiedzieć o ich wspólnych cechach, które są charakteryczne dla skrajnie zaburzonych jednostek. Zdarzają się wyjątki od reguły, ale w dużej mierze te osoby mają ze sobą dużo wspólnego i kierują nimi podobne determinanty.

 

Ocena: 8/10

 

Haken

14 października 2024   Dodaj komentarz
literatura   literatura popularnonaukowa   Martin Capparos   inkwizycja   seryjni mordercy   kryminolog   literatura   reportaż   głód   kościół rzymskokatolicki   opinie   refleksje   felieton   true crime  
< 1 2 >
Haken901 | Blogi