• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Haken w świecie kina, sportu, literatury i przyrody

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, to pod tym linkiem możesz postawić mi przysłowiową kawę: https://buycoffee.to/haken10 Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/@Haken90

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Kategorie postów

  • bubu (14)
  • kinematografia (113)
  • literatura (14)
  • pozostałe (24)
  • sport (102)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Jeśli podoba Ci się mój kontent
    • Możesz postawić mi kawę
  • Profile
    • Instagram
    • Kanał na YouTube

Archiwum

  • Październik 2025
  • Wrzesień 2025
  • Sierpień 2025
  • Lipiec 2025
  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022

Najnowsze wpisy, strona 13

< 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 71 72 >

Baby Ruby (2022)

Baby Ruby (2022)

 

Jo (Noemi Merlant) i Spencer (Kit Harington) wkrótce zostaną rodzicami. Kobieta odlicza dni do baby shower i porodu. Dzień narodzin zbliża się wielkimi krokami, a szczęście przyszłych rodziców zdaje się rozkwitać. Po wielkim dniu przychodzi połóg, a wraz z nim depresja poporodowa. Początkowo subtelne symptomy stopniowo rozwijają się u młodej matki w poważny stan psychotyczny.

 

Kadr filmu Baby Ruby (2022)

 

Historia obrazująca jedną z najmroczniejszych stron macierzyństwa. Większość kobiet po porodzie doświadcza obniżonego nastroju - tzw. syndromu „baby blues”, ale u niektórych chandra nie mija, a przeistacza się w dużo poważniejszy stan - depresję poporodową - i jak pokazuje Bess Wohl, nieleczona może prowadzić do psychozy. Poród to ogromny wysiłek i ból. Później przychodzi moment opieki nad niemowlęciem, które, delikatnie mówiąc, wywraca dotychczasowe życie do góry nogami i wzbudza skrajnie różne uczucia. Ciągły stres i strach o maleństwo – zabezpieczanie domu, ustawiczny stan niewyspania, mniej estetyczne ciało, rozstępy, wypadające włosy, brak czasu na rozwój zainteresowań i jeszcze ten nieustanny płacz...

 

Szczególną uwagę zwróciłem na scenę, w której teściowa Jo opowiada o swoich doświadczeniach związanych z macierzyństwem. Doris doskonale rozumie swoją synową i jej trudne położenie. Podczas tego okresu sama miewała chwile, kiedy fantazjowała o tym, żeby jej dziecko zniknęło, umarło. W kulminacyjnym momencie chwyciła za nóż i chciała zamordować swojego synka, ale ostatecznie się zreflektowała i zaniechała dalszego działania. Kobieta uważnie słucha bardziej obytej teściowej, jednak wypiera ze swojej świadomości taką ewentualność, próbując oszukiwać samą siebie, że jej podobne myśli i fantazje nie dotyczą. Depresja poporodowa eskaluje i nasza bohaterka wszędzie dopatruje się spisku, zagrożenia dla niej i dziecka. Halucynacje słuchowe, wzrokowe i urojenia nasilają się i przejmują nad kobietą całkowitą kontrolę.

 

W mojej ocenie reżyserka wiarygodnie zobrazowała pełnoobjawową depresję poporodową i dosadnie pokazała, że rodzicielstwo nie jest idyllą, a bardzo trudnym i wycieńczającym rozdziałem. Baby Ruby mówi też o tym, jak ważne jest, żeby mieć blisko siebie zaufane osoby w tym napiętym czasie. Mieć kogoś, kto mógłby wesprzeć emocjonalnie i przejąć część obowiązków. Kogoś, kto w porę zauważy kryzys i odpowiednio zareaguje. W filmie bohaterka uparcie broni się przed jakąkolwiek pomocą i zatraca się w świecie urojeń i iluzji. Scenariusz pewnie częsty – dlatego tak istotną kwestią jest edukacja. Może lekarz prowadzący za bardzo zwlekał z reakcją. W trakcie projekcji można odnieść wrażenie, że produkcja chwilami uderza w tony kina grozy, ale skategoryzowanie Baby Ruby jako horror byłoby krzywdzące, a spotkałem się właśnie z takim oznaczniem. To dramat z krwi i kości - i tak też należy go rozpatrywać.

 

Kadr filmu Baby Ruby (2022)

 

W późniejszych aktach wizje na tyle bardzo zlewają się z rzeczywistością, że widz sam doświadcza dezorientacji. Noemie Merlant mnie kupiła, gorzej z Haringtonem, który wydał mi się mało wyrazisty. W innych produkcjach również nie widziałem u niego większego potencjału. Abstrachując od gry Kita - film oceniam wysoko. Ważny temat, wiarygodne przedstawienie problemu, autentyczna gra głównej bohaterki, kilka naprawdę ciekawych dialogów, optymalnie dawkowane napięcie, w miarę równe tempo i niejednoznaczna klamra. Mocno niedocenione kino, które osobiście gorąco polecam.

 

Plakat filmu Baby Ruby (2022)

 

Gatunek: Dramat

 

Produkcja: USA

 

Obsada: Noemie Merlant, Kit Harington, Meredith Hagner, Jayne Atkinson

 

Filmweb: Klik

 

IMDb: Klik

 

Zwiastun: Klik

 

Ocena: 8+/10

 

Haken

23 czerwca 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Baby Ruby   depresja poporodowa   dzidziuś   2022   depresja   macierzyństwo   poród   połóg   narodziny   dziecko   film   kinematografia   refleksja   analiza   recenzja   amatorska recenzja   opinia   przemyślenia   felieton   subiektywna ocena  

Niemiłość (2017)

Nimiłość / Nelyubov (2017)

 

Żenia (Maryana Spivak) i Borys (Aleksey Rozin) postanawiają się rozwieść. Obydwoje są w nowych związkach i zależy im na tym, żeby jak najszybciej dopiąć formalności i sprzedać nieruchomość. Dodatkową przeszkodą na drodze do ich szczęścia jest dla nich 12-letni syn - żadne z nich nie chce wziąć za niego odpowiedzialności. Pewnego dnia chłopiec wychodzi z domu i nie wraca.

 

Kadr filmu Niemiłość (2017)

 

Surowy, brutalny i szarpiący za serce obraz współczesnej Rosji. Bardzo autetentyczne kino - wprost zalewa widza realizmem. Andriej Zwiagincew nie śpieszy się z prowadzeniem narracji i spokojnie odsłania karty. Rosjanin nie zamyka nas w czterech ścianach - wychodzimy poza ramy rodzinnego dramatu. Mamy szansę poznać rosyjskie społeczeństwo, namiastkę ich codzienności życia w wielkim mieście i na jego peryferiach. Rodzice chłopca są zaabsorbowani wyłącznie sobą, budowaniem kariery, gromadzeniem majątku, seksem, wizytami w spa, wykwintnymi kolacjami i kaskadą innych przyjemności. Alyosha, ich syn, jest pozostawiony sam sobie. Spotyka się z obojętnością i brakiem rodzinnego ciepła. Jest niemym świadkiem rodzinnej tragedii. Pod wpływem piętrzącej się bezsilności ucieka z domu. W tym momencie wypalające się małżeństwo jest zmuszone współpracować i bierze udział w poszukiwaniach chłopca. Policja nie wykazuje większego zaangażowania, dlatego matka decyduje się poprosić o pomoc jedną z grup "poszukiwaczy". Podczas rozmowy z wolontariuszami jesteśmy świadkami niemal kompletnego braku wiedzy Żeni i Borysa na temat ich syna. Rodzice zdają się być zakłopotani swoją wychowawczą indolencją. W końcu nadchodzi rozdział poszukiwań, który stymuluje obszar klatki piersiowej niczym świetny thriller. 

 

Tytułową "niemiłość" można zaobserwować u prawie wszystkich bohaterów. Na chroniczny brak miłości cierpi Alyosha, ale i jego rodzice mają podobne doświadczenia. Matka Żeni mieszka na moskiewskich obrzeżach, odizolowana od społeczeństwa i swojej rodziny. Wrogo nastawiona do swojej córki, zięcia, wnuka i reszty świata. Na wizytę swojej córki wraz z mężem i wolontariuszką reaguje agresją, nie szczędząc przy tym inwektyw w ich kierunku. Reżyser pozwala jednak zobaczyć matkę Żeni w innym świetle, dając widzom kilkusekundową scenę, kiedy starsza kobieta zostaje sama i z bezradności zaczyna płakać. U niej również udzielają się deficyt miłości i przeszywająca samotność. Aktorsko bardzo wiarygodny.

 

 Kadr filmu Niemiłość (2017)

 

Pęd za karierą ma miejsce nie tylko w największych miastach Rosji. Zjawisko przedstawione przez reżysera możemy zaobserwować pod każdą szerokością geograficzną, a szczególnie w tych bardziej rozwiniętych regionach. Długie, chłodne kadry. Na zewnątrz mróz i świat pogrążony pod pierzyną białego puchu. Pesymistyczne kino, ale zdecydowanie warte obejrzenia. Emocjonalne niedołęstwo - niedomiar miłości permanentną blizną na duszy. Dużo jest scen, które mogą sprawiać wrażenie niepotrzebnych, nic nie wnoszących do historii, ale wydaje mi się, że Zwiagincew chciał w ten sposób dodać autentyczności i podkreślić rosyjską codzienność różnych klas społecznych. Sięgnijcie po tę produkcję, bo naprawdę warto poświęcić jej uwagę. Styl i fabuła są dalekie od sielskich, rzekłbym nawet, że są wysoce niewygodne w oglądaniu, ale to jeden z najlepszych dramatów 2017 roku, który na długo zakleszcza się w świadomości. Jeszcze dodam, że Andriej Zwiagincew otrzymał dofinansowanie od zachodu na ten film, dzięki czemu mógł po raz pierwszy być w pełni niezależny od reżimu. Nominat do Oscara, nagroda za najlepszy film w Cannes i kilka innych wyróżnień.

 

Plakat filmu Niemiłość (2017)

 

Gatunek: Dramat

 

Produkcja: Rosja, Francja, Niemcy, Belgia

 

Reżyseria: Andriej Zwiagincew

 

Obsada: Aleksey Rozin, Maryana Spivak, Matvey Novikov, Aleksey Fateev, Marina Vasilyeva, Andris Keiss

 

Filmweb: Klik

 

IMDb: Klik

 

Ocena: 8+/10

 

Haken 

17 czerwca 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Niemiłość   Nelyubov   Andriej Zwiagincew   Cannes   subiektywna ocena   2017   dramat   rosja   oscar   Nominacja   recenzja   refleksja   opinia   felieton   analiza   kino   film   kinematografia   z miłości do kina  

Deliria (1987)

Deliria (1987)

 

Grupa aktorów spotyka się w teatrze w celu przygotowań do nadchodzącego spektaklu. W tym samym czasie z pobliskiego zakładu psychiatrycznego ucieka groźny morderca, który postanawia złożyć aktorom wizytę i dodać szczyptę realizmu do ich występu.

 

Kadr z filmu Deliria (1987)

 

Włoski slasher giallo w reżyserii Michele Soavi. Deliria zachowuje schematyczność, czego ciężko uniknąć w tym nurcie, ale dzięki bardzo klimatycznej ścieżce dźwiękowej tercetu Guido Anelli, Simon Boswell, Stefano Mainetti i gęstej atmosferze wybija się ponadprzeciętność. Na poczet unikalności mógłbym zaliczyć lokalizację - rzeźnia w teatrze nie jest częstym zjawiskiem i raczej rzadko twórcy sięgali po taki motyw.

 

Niesamowite wrażenie robi jedna z końcowych scen, kiedy nieproszony gość siedzi na scenie pośród swoich "trofeów" i napawa się swym dziełem. Montaż tej sceny i podkład muzyczny tworzą piorunujący efekt - to prawdziwa audiowizualna uczta. Nic lepszego w tym filmie nie znajdziecie, ale całość sprawdza się jako kino, przy którym można się zrelaksować i wyłączyć umysł. Mordy brutalne i dość efektowne, ale bez większej kreatywności. Włoch potrafi zgubić tempo i wywołać u widza stan znużenia - nawet na dłuższą chwilę - jednak z uwagi na kilka naprawdę świetnych sekwencji można mu wybaczyć pewne niedociągnięcia w tej kwestii. Spodobał mi się motyw mordercy ukrywającego swoją tożsamość pod głową sowy. Klamra zachowana w konwencji gatunku, innymi słowy niezbyt lotna.

 

Kadr z filmu Deliria (1987)

 

Film oczywiście dla koneserów gatunku. Dla osób mocno wrażliwych na przemoc w kinie czy szukających czegoś ambitniejszego ten tytuł nie ma nic do zaoferowania. Natomiast dla osób które cenią sobie slashery - i to jeszcze takie we włoskim wydaniu - może się okazać naprawdę satysfakcjonujący.

 

Plakat filmu Deliria (1987)

 

Produkcja: Włochy

 

Gatunek: Horror

 

Reżyseria: Michele Soavi

 

Obsada: Barbara Cupitsi, David Brandon, Geaorge Eastman i pozostali

 

Filmweb: Klik

IMDb: Klik

 

Ocena: 6+/10

 

Haken

09 czerwca 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Deliria 1987   Michele Soavi   slasher   giallo   włochy   film   filmografia   opinia   refleksja   recenzja   amatorska recenzja   kinoman   z miłości do kina  

PKO Gdynia Półmaraton

PKO Gdynia Półmaraton

 

Lokalna impreza biegowa na medal (Sztutowo). Niestety większe wydarzenia sportowe mają to do siebie, że często przerastają organizatorów. Do tej pory nie znalazłem racjonalnego powodu umieszczenia mnie w ostatniej strefie. Wrzucenie wszystkich zawodników, którzy zapisali się po 30 kwietnia do ostatniej strefy nie zważając przy tym na ich poprzednie wyniki to głupota. O ile pierwsze kilka minut biegło mi się dość swobodnie, to później dotarłem do następnych stref, które determinowały drastyczne obniżenie tempa. Było na tyle tłoczno, że musiałem zejść z tempa 04'20 do nawet 7 minut na kilometr! Nie miałem szans nadrobić straconych minut. Jeden pas był wyłączony z ruchu, a drugi nie. Organizator wymusił na mnie wyprzedzanie aktywnym pasem, co naturalnie było niedozwolone, ale w przeciwnym razie musiałbym znaczną część trasy męczyć się z grupą, która biega o kilka poziomów wolniej ode mnie. I tak balansowałem pomiędzy jednym, a drugim pasem... Jak można ludzi z poziomu 90-95 minut na dystansie półmaratonu ulokować w grupie, która biega 135 minut i więcej? Przewidziałem tę sytuację - przedstawiłem organizatorom swoją argumentację odnosząc się chociażby do bezpieczeństwa. Nerwowe wyprzedzanie, wbieganie przed maski samochodów, przepychanki. Po co? 

 

Poza tym dokuczały mi zmęczone mięśnie i dwugłowy uda dał mocno się we znaki na 11 km. Nie był to dla mnie komfortowy bieg. Mam nadzieję, że sytuacja opisana powyżej nie powtórzy się w przyszłości i będę miał szansę na uczciwą rywalizację. Organizator swoją karkołomną decyzją przesądził o moim wyniku jeszcze przed startem.

 

Mankamentów było więcej.

 

Minusy: 

- Nieoświelone fragmenty trasy

- Ostatnie strefy w ogóle nie słyszały konferansjera

- Skromne miasteczko biegowe

- Masowa impreza i służb jak na lekarstwo

- Wyłączenie z ruchu Skweru Kościuszki już dzień przed zawodami o ósmej rano wydaje się na wyrost

 

Plusy: 

- Recovery bag

- Nielimitowane zestawy jedzenia po biegu

- Lokalizacja

- Doping kibiców

 

Jaki jest mój ostateczny rezultat sobotniego biegu?

 

Czas: 1:38:50

Miejsce: 512/3517

Link: https://wyniki.datasport.pl/results5053/indexnew.php

 

 

W ostatnim wpisie zapomniałem dodać, że w Sztutowie po raz pierwszy było mi dane udzielić krótkiego wywiadu po wbiegnięciu na metę. Kolejny kamień milowy odhaczony.

 

Haken

22 maja 2024   Komentarze (1)
sport   PKO Gdynia Półmaraton   półmaraton   bieg   gdynia   trójmiasto   sport   sportowiec  

Sztutowo

Bieg i Marsz Pamięci Ofiar KL Stutthof

 

W minioną sobotę brałem udział w biegu na 10 km (w rzeczywistości 9,2 km). Trasa prowadziła przez okoliczne lasy. Poziom trudności średni - dużo wzniesień, zbiegów i nierówności. Przed startem udaliśmy się pod pomnik złożyć hołd ofiarom niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Stutthof. Organizacja na wysokim poziomie. Transparentna informacja o rzeczywistym dystansie, ciekawy pakiet startowy (bogata w treść i ilustracje publikacja o obozie, dwa żele, baton białkowy i napój izotoniczny), czytelnie oznaczona trasa. Wszystko zagrało jak należy.

 

Czas: 00:42:30.39

Miejsce: 11/30

Link: https://elektronicznezapisy.pl/event/10073/results.html

 

 

 

Podszedłem do tego startu na luzie, treningowo. Nie miałem żadnej presji na wynik. Bieg bez kryzysów i z energią na mocniejszy finisz. Od pierwszego maja trenuję codziennie. Zapisałem się na profesjonalną siłownię i wczoraj zrobiłem swój pierwszy trening FBW (Full Body Workout) + 30 minut na bieżni. Nie sprawdzałem jaki mam kilometraż w maju, ale myślę, że nabiegałem już grubo ponad 100 km. Może jeszcze dzisiaj sprawdzę i zaktualizuję post.

 

W nadchodzącą sobotę czeka mnie półmaraton w Gdyni. Nietypowy z uwagi na porę - start o godzinie 20:30. Jestem zmartwiony tym, że osoby, które zapisały się po 30 kwietnia automatycznie sklasyfikowano do ostatniej strefy (E). Prosiłem o zmianę, ale niestety nie jest to możliwe. Dla wszystkich tych, którzy zarejestrowali się po trzydziestym kwietnia jest ogólny numer startowy, odgórnie przypisany do strefy E. Szkoda, bo raz, że nie będę miał możliwości biec za zającem, a dwa, że na początku będę musiał się trochę porozpychać i prześcignąć nawet kilka tysięcy biegaczy - wszak będą tłumy. Jedyne co mogę zrobić, to ustawić się na czole swojej grupy, żeby mieć jedną mniej do wyminięcia.

 

Wczoraj sobie przypomniałem jak to fajnie jest poćwiczyć siłowo mając dostęp do różnorakich sprzętów. W domu mam sztangę, hantle i kettle - co w zupełności może wystarczyć do siłowego treningu, ale to i tak ledwie namiastka pełnokrwistej siłowni.

 

Nie nastawiam się jakoś specjalnie na konkretny wynik w sobotę, ale chcę powalczyć o życiówkę. Pierwsze kilometry mogą być trudne biorąc pod uwagę ciżbę biegaczy przez którą będę się musiał jakoś przebić. Pociesza mnie myśl, że może dość sprawnie się ten ogon rozrzedzi i komfortowo powalczę o swoje osobiste zwycięstwo. Liczę też na to, że wolniejsze tempo na pierwszych kilometrach poskutkuje realizacją taktyki negative split.

 

Haken

14 maja 2024   Komentarze (2)
sport   bieg   bieganie   jogging   zawody   sport   sportowiec   siłownia  
< 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 71 72 >
Haken901 | Blogi