• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Haken w świecie kina, sportu, literatury i przyrody

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, to pod tym linkiem możesz postawić mi przysłowiową kawę: https://buycoffee.to/haken10 Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/@Haken90

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Kategorie postów

  • bubu (14)
  • kinematografia (113)
  • literatura (14)
  • pozostałe (17)
  • sport (102)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Jeśli podoba Ci się mój kontent
    • Możesz postawić mi kawę
  • Profile
    • Instagram
    • Kanał na YouTube

Archiwum

  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022

Najnowsze wpisy, strona 12

< 1 2 ... 11 12 13 14 15 ... 69 70 >

Deliria (1987)

Deliria (1987)

 

Grupa aktorów spotyka się w teatrze w celu przygotowań do nadchodzącego spektaklu. W tym samym czasie z pobliskiego zakładu psychiatrycznego ucieka groźny morderca, który postanawia złożyć aktorom wizytę i dodać szczyptę realizmu do ich występu.

 

Kadr z filmu Deliria (1987)

 

Włoski slasher giallo w reżyserii Michele Soavi. Deliria zachowuje schematyczność, czego ciężko uniknąć w tym nurcie, ale dzięki bardzo klimatycznej ścieżce dźwiękowej tercetu Guido Anelli, Simon Boswell, Stefano Mainetti i gęstej atmosferze wybija się ponadprzeciętność. Na poczet unikalności mógłbym zaliczyć lokalizację - rzeźnia w teatrze nie jest częstym zjawiskiem i raczej rzadko twórcy sięgali po taki motyw.

 

Niesamowite wrażenie robi jedna z końcowych scen, kiedy nieproszony gość siedzi na scenie pośród swoich "trofeów" i napawa się swym dziełem. Montaż tej sceny i podkład muzyczny tworzą piorunujący efekt - to prawdziwa audiowizualna uczta. Nic lepszego w tym filmie nie znajdziecie, ale całość sprawdza się jako kino, przy którym można się zrelaksować i wyłączyć umysł. Mordy brutalne i dość efektowne, ale bez większej kreatywności. Włoch potrafi zgubić tempo i wywołać u widza stan znużenia - nawet na dłuższą chwilę - jednak z uwagi na kilka naprawdę świetnych sekwencji można mu wybaczyć pewne niedociągnięcia w tej kwestii. Spodobał mi się motyw mordercy ukrywającego swoją tożsamość pod głową sowy. Klamra zachowana w konwencji gatunku, innymi słowy niezbyt lotna.

 

Kadr z filmu Deliria (1987)

 

Film oczywiście dla koneserów gatunku. Dla osób mocno wrażliwych na przemoc w kinie czy szukających czegoś ambitniejszego ten tytuł nie ma nic do zaoferowania. Natomiast dla osób które cenią sobie slashery - i to jeszcze takie we włoskim wydaniu - może się okazać naprawdę satysfakcjonujący.

 

Plakat filmu Deliria (1987)

 

Produkcja: Włochy

 

Gatunek: Horror

 

Reżyseria: Michele Soavi

 

Obsada: Barbara Cupitsi, David Brandon, Geaorge Eastman i pozostali

 

Filmweb: Klik

IMDb: Klik

 

Ocena: 6+/10

 

Haken

09 czerwca 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Deliria 1987   Michele Soavi   slasher   giallo   włochy   film   filmografia   opinia   refleksja   recenzja   amatorska recenzja   kinoman   z miłości do kina  

PKO Gdynia Półmaraton

PKO Gdynia Półmaraton

 

Lokalna impreza biegowa na medal (Sztutowo). Niestety większe wydarzenia sportowe mają to do siebie, że często przerastają organizatorów. Do tej pory nie znalazłem racjonalnego powodu umieszczenia mnie w ostatniej strefie. Wrzucenie wszystkich zawodników, którzy zapisali się po 30 kwietnia do ostatniej strefy nie zważając przy tym na ich poprzednie wyniki to głupota. O ile pierwsze kilka minut biegło mi się dość swobodnie, to później dotarłem do następnych stref, które determinowały drastyczne obniżenie tempa. Było na tyle tłoczno, że musiałem zejść z tempa 04'20 do nawet 7 minut na kilometr! Nie miałem szans nadrobić straconych minut. Jeden pas był wyłączony z ruchu, a drugi nie. Organizator wymusił na mnie wyprzedzanie aktywnym pasem, co naturalnie było niedozwolone, ale w przeciwnym razie musiałbym znaczną część trasy męczyć się z grupą, która biega o kilka poziomów wolniej ode mnie. I tak balansowałem pomiędzy jednym, a drugim pasem... Jak można ludzi z poziomu 90-95 minut na dystansie półmaratonu ulokować w grupie, która biega 135 minut i więcej? Przewidziałem tę sytuację - przedstawiłem organizatorom swoją argumentację odnosząc się chociażby do bezpieczeństwa. Nerwowe wyprzedzanie, wbieganie przed maski samochodów, przepychanki. Po co? 

 

Poza tym dokuczały mi zmęczone mięśnie i dwugłowy uda dał mocno się we znaki na 11 km. Nie był to dla mnie komfortowy bieg. Mam nadzieję, że sytuacja opisana powyżej nie powtórzy się w przyszłości i będę miał szansę na uczciwą rywalizację. Organizator swoją karkołomną decyzją przesądził o moim wyniku jeszcze przed startem.

 

Mankamentów było więcej.

 

Minusy: 

- Nieoświelone fragmenty trasy

- Ostatnie strefy w ogóle nie słyszały konferansjera

- Skromne miasteczko biegowe

- Masowa impreza i służb jak na lekarstwo

- Wyłączenie z ruchu Skweru Kościuszki już dzień przed zawodami o ósmej rano wydaje się na wyrost

 

Plusy: 

- Recovery bag

- Nielimitowane zestawy jedzenia po biegu

- Lokalizacja

- Doping kibiców

 

Jaki jest mój ostateczny rezultat sobotniego biegu?

 

Czas: 1:38:50

Miejsce: 512/3517

Link: https://wyniki.datasport.pl/results5053/indexnew.php

 

 

W ostatnim wpisie zapomniałem dodać, że w Sztutowie po raz pierwszy było mi dane udzielić krótkiego wywiadu po wbiegnięciu na metę. Kolejny kamień milowy odhaczony.

 

Haken

22 maja 2024   Komentarze (1)
sport   PKO Gdynia Półmaraton   półmaraton   bieg   gdynia   trójmiasto   sport   sportowiec  

Sztutowo

Bieg i Marsz Pamięci Ofiar KL Stutthof

 

W minioną sobotę brałem udział w biegu na 10 km (w rzeczywistości 9,2 km). Trasa prowadziła przez okoliczne lasy. Poziom trudności średni - dużo wzniesień, zbiegów i nierówności. Przed startem udaliśmy się pod pomnik złożyć hołd ofiarom niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Stutthof. Organizacja na wysokim poziomie. Transparentna informacja o rzeczywistym dystansie, ciekawy pakiet startowy (bogata w treść i ilustracje publikacja o obozie, dwa żele, baton białkowy i napój izotoniczny), czytelnie oznaczona trasa. Wszystko zagrało jak należy.

 

Czas: 00:42:30.39

Miejsce: 11/30

Link: https://elektronicznezapisy.pl/event/10073/results.html

 

 

 

Podszedłem do tego startu na luzie, treningowo. Nie miałem żadnej presji na wynik. Bieg bez kryzysów i z energią na mocniejszy finisz. Od pierwszego maja trenuję codziennie. Zapisałem się na profesjonalną siłownię i wczoraj zrobiłem swój pierwszy trening FBW (Full Body Workout) + 30 minut na bieżni. Nie sprawdzałem jaki mam kilometraż w maju, ale myślę, że nabiegałem już grubo ponad 100 km. Może jeszcze dzisiaj sprawdzę i zaktualizuję post.

 

W nadchodzącą sobotę czeka mnie półmaraton w Gdyni. Nietypowy z uwagi na porę - start o godzinie 20:30. Jestem zmartwiony tym, że osoby, które zapisały się po 30 kwietnia automatycznie sklasyfikowano do ostatniej strefy (E). Prosiłem o zmianę, ale niestety nie jest to możliwe. Dla wszystkich tych, którzy zarejestrowali się po trzydziestym kwietnia jest ogólny numer startowy, odgórnie przypisany do strefy E. Szkoda, bo raz, że nie będę miał możliwości biec za zającem, a dwa, że na początku będę musiał się trochę porozpychać i prześcignąć nawet kilka tysięcy biegaczy - wszak będą tłumy. Jedyne co mogę zrobić, to ustawić się na czole swojej grupy, żeby mieć jedną mniej do wyminięcia.

 

Wczoraj sobie przypomniałem jak to fajnie jest poćwiczyć siłowo mając dostęp do różnorakich sprzętów. W domu mam sztangę, hantle i kettle - co w zupełności może wystarczyć do siłowego treningu, ale to i tak ledwie namiastka pełnokrwistej siłowni.

 

Nie nastawiam się jakoś specjalnie na konkretny wynik w sobotę, ale chcę powalczyć o życiówkę. Pierwsze kilometry mogą być trudne biorąc pod uwagę ciżbę biegaczy przez którą będę się musiał jakoś przebić. Pociesza mnie myśl, że może dość sprawnie się ten ogon rozrzedzi i komfortowo powalczę o swoje osobiste zwycięstwo. Liczę też na to, że wolniejsze tempo na pierwszych kilometrach poskutkuje realizacją taktyki negative split.

 

Haken

14 maja 2024   Komentarze (2)
sport   bieg   bieganie   jogging   zawody   sport   sportowiec   siłownia  

Bez przebaczenia (1992)

Bez przebaczenia / Unforgiven (1992)

 

Konflikt w domu publicznym doprowadza do trwałego okaleczenia jednej z pracownic przez jednego z klientów. Szeryf stosuje nadzwyczajne złagodzenie kary i nakazuje mężczyźnie i jego kompanowi zapłacić grzywnę właścicielowi burdelu w postaci kilku klacz. Kurtyzany sprzeciwiają się takiej pobłażliwości i protestują. Szeryf jednak pozostaje niewzruszony. Kobiety podejmują decyzję o zebraniu funduszy i wystawieniu nagrody tysiąca dolarów za głowy obu panów. Wieść o wysokiej nagrodzie trafia do emerytowanego Williama Munnyego, który od wielu lat wiedzie spokojny żywot jako świniopas mieszkając z dwójką swoich dzieci na farmie. Przed laty zmarła jego żona, która odwiodła go od pełnego brutalności życia. William niegdyś nadużywał alkoholu i bez skrupułów mordował mężczyzn, kobiety i dzieci zbijając na tym niemały kapitał. Miłość do żony diametralnie zmieniła jego percepcję na świat i sprawiła, że William zrezygnował z podłego życia na rzecz bycia czułym ojcem i mężem. Początkowo Munny nie przyjmuje propozycji, ale potrzeba zapewnienia swoim dzieciom bardziej komfortowego życia kładzie kres oporom i nasz (anty)bohater podejmuje się swojego ostatniego zlecenia.

 

Kadr z filmu Bez przebaczenia (1992)

 

 

Kino męskie w wielkim stylu. Dobrze jest czasem obejrzeć pojedynek wielkich aktorów. (Eastwood, Freeman, Hackman, Harris).

 

Pomimo wiedzy o przeszłości Williama trudno mi było z nim nie sympatyzować. Twardy kowboj, który ongiś słynął ze swojego okrucieństwa z początku wydaje się potulny jak baranek, ale to tylko jedna ze stron, ponieważ pod wpływem wzbierającej się w nim nienawiści przyjdzie widzom poznać drugą, znacznie mroczniejszą naturę naszego protagonisty. Ostatnio oglądałem film Strefa Interesów i byłem zdumiony jak dwa skrajnie różne - alternatywne oblicza - potrafią ze sobą równolegle współgrać. To pytanie do psychologów, ale z pewnością szkopuł w mechanizmach obronnych, w które zresztą wszyscy jesteśmy wyposażeni. Już wracam do omawianego filmu.

 

Cholera, w tym filmie wszyscy są źli - może ewentualnie wśród pań można poszukać dobra, ale czy ich bezgraniczne pragnienie zemsty i zlecenie zbrodni - tej najbardziej okrutnej - nie stawia ich w jednym szeregu ze zwyrodniałymi kowbojami? Ostatecznie znalazłem dobro - zarówno u kobiet - jak i u głównego bohatera, który karmił swojego dobrego wilka przez ostatnie lata, ale pod wpływem chwili ponownie zwrócił się ku drugiemu. Pozostali kompani Williama również miewają przebłyski człowieczeństwa.

 

Podczas projekcji dostrzegamy u Williama bezbrzeżną tęsknotę za żoną, ogromną miłość, jaką ją darzył i która wciąż wybrzmiewa. Nawet po jej śmierci pozostał jej lojalny (nie współżyje z innymi kobietami, ale jednak podejmuje się zlecenia i tym samym stopniowo wraca do swojego poprzedniego życia, co również można interpretować jako zdradę). Obserwujemy trawiące go wyrzuty sumienia powstałe w wyniku dokonanych zbrodni.

 

Film tak naprawdę opowiada o tym, że zabicie drugiego człowieka jest niezwykle dramatycznym i bolesnym doświadczeniem dla samego mordercy. Jest tragedią. Traumą, która zostaje z nim do końca życia i każdego dnia jest tak samo żywa. Western, który uderza w mroczny i przygnębiający ton. I jak teraz pogodzić się ze swoją przeszłością? Z samym sobą?

 

Eastwood z aptekarską precyzją podchodzi do swojego dzieła. Doskonale wie jak poprowadzić linearną narrację. Podkręca tempo i zwalnia, żeby zatrzymać widza i zachęcić go do pochylenia i zastanowienia się nad poruszanymi wątkami. Dialogi dużo wnoszą do historii, nie pełnią roli zbędnych zapychaczy. Clint nie ucieka w nic nie znaczące sekwencje łóżkowe - każda scena jest istotna. 

 

Kadr z filmu Bez przebaczenia (1992)

 

Na brodę Merlina, co to jest za kino! Refleksje, współczucie, wzruszenie, napięcie, akcja, Dziki Zachód, rewolwery, montaż, dialogi, muzyka (szczególnie ta podczas napisów końcowych) i wiarygodne kreacje. Monumentalne dzieło wieńczące tak naprawdę erę rewelacyjnych westernów w wykonaniu Clinta. Co prawda w 2021 roku pojawił się jeszcze western jego autorstwa, (miał 90 lat, kręcił film i jeszcze stanął po drugiej stronie kamery!) ale jeszcze nie miałem okazji go obejrzeć. 27 nagród (w tym 4 Oscary) w pełni zasłużone. Nieczęsto się zdarza, że jestem całkowicie zgodny z Akademią i wręczonymi Oscarami, ale w tym przypadku podpisuję się pod statuetkami obiema rękami.

 

Plakat filmu Bez przebaczenia (1992)

 

Produkcja: USA

 

Gatunek: Western

 

Reżyseria: Clint Eastwood

 

Obsada: Clint Eastwood, Morgan Freeman, Gene Hackman, Richard Harris, Frances Fisher, Jaimz Woolvett, Anna Thomson, Saul Rubinek

 

Filmweb: Filmweb

 

IMDb: IMDb

 

Ocena: 10/10

 

Haken

 

06 maja 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Bez przebaczenia 1992   Unforgiven 1992   amatorska recenzja   film   filmografia   kino   kinematografia   lata 90   clint eastwood   refleksje   opinia   recenzja  

Siedem żyć / The Dead Girl (2006)

Siedem żyć / The Dead Girl (2006)

 

Mordestwo młodej dziewczyny odbija się na życiu pięciu pozornie niepowiązanych ze sobą kobiet.

 

Kadr z filmu The Dead Girl (2006)

 

Moje pierwsze spotkanie z pełnym metrażem autorstwa Karen Moncrieff. Reżyserkę było dane mi poznać podczas oglądania serialu Trzynaście powodów, gdzie wyreżyserowała dwa odcinki drugiego sezonu (s02e04 Drugi polaroid s02e03 Pijana zdzira). Podchodząc do produkcji Karen byłem pełen obaw z uwagi na formę opowieści i jej stosunkowo krótki metraż. Po kolei poznajemy losy pięciu różnych osób, które w bardziej bądź mniej bezpośredni sposób łączy śmierć młodej kobiety.

 

Kadr z filmu The Dead Girl (2006)

 


Historia filmu została podzielona na pięć rozdziałów. Fabuła rozpoczyna się od poznania bohaterki, która mieszka na peryferiach miasta wraz ze schorowaną i sadystyczną matką. Podczas spaceru nieopodal domu znajduje zwłoki dziewczyny. Makabryczne odkrycie zgłasza policji, po czym zostaje zrugana przez swoją apodyktyczną matkę. Mając dość poniżeń i nieustannej przemocy postanawia opuścić dom i udaje się w podróż nie mającą określonego celu.

 

Następnie poznajemy studentkę medycyny, która podczas sekcji zwłok dopatruje się w dziewczynie podobieństw zaginionej siostry. Kolejno obserwujemy żonę podejrzewającą swojego męża o przestępczą działalność, matkę zamordowanej, a finalnie śledzimy przeszłość tytułowej Dead Girl.

 

Wszystkie segmenty dały mi się odczuć jako dość wyczerpujące. Twórczyni mogła sobie pozwolić na większą przestrzeń i rozwinięcie portretów psychologicznych jak i całej historii. Wizja dodatkowych dwóch kwadransów obrazuje mi się jako wartość dodana. Jednak mimo ciasnego obszaru udaje się w miarę kompletnie opowiedzieć tę historię.

 

Klimat jest ciężki, chłodny, a wręcz brutalny. Sama historia jest przepełniona cierpieniem i smutkiem. Eksplorujemy świat od którego chcielibyśmy się odciąć, wyrzucić ze świadomości i już nigdy do niego nie wracać. Karen swoją opowieścią na swój sposób pastwi się nad widzem. Tam nie ma miejsca na radość. Wszyscy bohaterowie są wyzuci ze szczęścia. Są ofiarami chronicznej depresji i toksycznego środowiska. Są to osoby zaburzone, chore, bez perspektyw, do granic możliwości nieszczęśliwe.

 

Tempo filmu dalekie jest od dynamicznego, ale jest równe. Produkcja nie ma dłużyzn i jest wolna od niepotrzebnych dialogów.

 

.

Kadr z filmu The Dead Girl (2006)

 

Dobra rzecz, mimo że gorzka i chwilami tak ciężka do przełknięcia, że wymaga pauzy. Aktorzy wypadli wiarygodnie. Jednak na tle świetnych kreacji wyróżniła się Britanny Murphy, która po prostu była tą dziewczyną. Najbrutalniejsze w tej historii jest to, że reżyserka nie pozostawia złudzeń - sytuacja się nie poprawi.

 

Film opowiada o świecie pozbawionym sprawiedliwości. O tym, że jedna śmierć może wpłynąć na wiele istnień, nawet tych spoza najbliższego kręgu. Projekcja Karen skłania do refleksji na temat zasadności istnienia gatunku ludzkiego. Sprawia, że będziemy o niej myśleć jeszcze długo po napisach końcowych. Pełnokrwisty dramat zostawiający z poczuciem beznadziei. Bardzo dobre kino niekomercyjne. Dzięki za ten obraz Karen - szkoda, że żadna z trzech nominacji nie przekuła się w nagrodę.

 

Plakat filmu The Dead Girl (2006)

 

Produkcja: USA

 

Reżyseria: Karen Moncrieff

 

Obsada: Britanny Murphy, Toni Collette, Kerry Washington, Rose Byrne, Marcia Gay Harden, James Franco, Giovanni Ribisi, Josh Brolin, Mary Steenburgen

 

Filmweb: https://www.filmweb.pl/film/Siedem+%C5%BCy%C4%87-2006-313935

 

IMDb: https://www.imdb.com/title/tt0783238/?ref_=nv_sr_srsg_0_tt_8_nm_0_q_the%2520dead%2520girl

 

Film dostępny na platformie Amazon Prime Video 

 

Ocena: 8/10

 

Haken

 

 

 

18 kwietnia 2024   Dodaj komentarz
kinematografia   Siedem żyć   The Dead Girl   amatorska opinia   2006   recenzja   opinia   refleksja   kinematografia   kino   z miłości do kina   film   filmografia   dramat  
< 1 2 ... 11 12 13 14 15 ... 69 70 >
Haken901 | Blogi