Tysiąc metrów nad ziemią
19-letnia Marta Gruszka zmaga się z depresją, samotnością i traumą sięgającą dzięcięcych lat, która odbija się na jej codziennym funkcjonowaniu. Któregoś dnia postanawia położyć kres swojemu cierpieniu i podejmuje decyzję o przyjęciu śmiertelnej dawki leków nasennych. Próba samobójcza znajduje swój finał w szpitalu psychiatrycznym, gdzie nastolatka poznaje wolontariusza Michała i terapeutkę Annę, ludzi, dzięki którym jej spowite mrokiem życie nabiera sensu i zupełnie innych barw.
Tysiąc metrów nad ziemią jest debiutancką powieścią Agnieszki Andrzejczak, która porusza problematykę istoty egzystencji, potrzeby miłości, depresji, traum i zwraca uwagę na jeden z obszarów duchowości, a konkretnie na rolę wiary w życiu człowieka.
Wydanie od Paulinianum charakteryzuje się niebiańską okładką i przystępną czcionką - przystępną w szczególności dla krótkowidzów. Osobiście nie dotyczy mnie problem krótkowzroczności, ale myślę, że osoby z tą właśnie wadą będą szczególnie ukontentowane.
Książka nie jest podzielona na rodziały. Sceny oddzielone są od siebie odstępami, co w moim przypadku nie odbijało się na jakości i przyjemności płynącej z czytania. Powieść jest napisana lekkim, przejrzystym językiem, co czyni ją odpowiednią dla osób mierzących się z kryzysem czytelniczym i trafia również do młodszych czytelników. Historia przedstawiona przez Andrzejczak nakreśla problem depresji i pokazuje, że wiara w Boga podparta właściwymi ludźmi i pasją potrafi w krótkim czasie odmienić nasze dotychczasowe życie oraz zrzucić z siebie brzemię choroby, poczucia winy i wstydu. Głównym celem powieści wydają się być chrześcijanie i osoby borykające się z zachwianiem wiary, choć ateiści i agnostycy również mogą w tej powieści znaleźć coś dla siebie. Podobała mi się wizja Boga (Papa), Ognistej (Duch święty) i Diabła. (Pan beznadzieja) Właściwie każdy fragment przedstawiający wydarzenia z Góry Objawienia wzmagał moje zainteresowanie.
Do pewnego momentu książka zachowywała równowagę, ale w ostatnich aktach autorka za bardzo uderza w religijne tony, co u osób niewierzących i sceptycznie nastawionych może poskutkować zaniechaniem dalszej lektury. Zabrakło mi rozwinięcia relacji Marty ze swoją matką. Szkoda, że pisarka nie wstrzymała się przed ostatecznym (i jedynym?) suspensem na kilka/kilkanaście stron dając sobie przestrzeń na uzupełnienie tego wątku.
Książka może wskrzesić zatraconą nadzieję u osób cierpiących na depresję. Pokazuje również, że ludzie o mocno introwertycznym usposobieniu jak najbardziej mogą znaleźć swoje miejsce na tym łez padole i cieszyć się miłością oraz nawiązać pełne ciepła i zrozumienia przyjaźnie.
Zaszczyt przeczytania tej książki zawdzięczam osobie, która zostawiła ją na regale mieszczącym się w Galerii Przymorze naprzeciwko sklepu Empik. Swoją drogą ciekawi mnie historia tego egzemplarza, ponieważ został on sprezentowany w maju tego roku, a zdaje mi się, że już latem gościła w mojej biblioteczce. Czy ta osoba przeczytała książkę i postanowiła puścić ją w obieg? A może doszła do konkluzji, że to nietrafiony prezent i się go w ten (słuszny zresztą) sposób pozbyła?
Gatunek: Literatura obyczajowa, Romans
Autor: Agnieszka Andrzejczak
Wydawnictwo: Paulinianum
Rok wydania: 2021
Oprawa: Miękka
Ocena: 6/10
Lubimyczytac: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4986462/tysiac-metrow-nad-ziemia
Haken