Parkrun
Parkrun i walka z wiatrem
Dzisiaj pojedynkowałem się z wichurą, a ostatni kilometr mnie wyjątkowo bardzo sforsował. Nie przypominam sobie, żebym podczas któregoś z wcześniejszych parkrunów miał tak głęboki kryzys. Zająłem dziewiąte miejsce z czasem 21 minut i 16 sekund i ten wynik daje mi najlepszy czas w tym roku. 20 stycznia pobiegłem 22:38, a szóstego 22:11. Dwudziestego były bardzo trudne warunki. Dzisiaj nawierzchnia jest niewątpliwie bardziej korzystna, ale wiatr już zdecydowanie niekorzystny. Najbliższy tydzień chciałbym zaplanować w ten sposób, żeby mi wyszły dwa dni całkowicie wolne od biegania (ewentualnie naprawdę lekkie 7-8 km + wolny dzień przed startem). Rozpisanie planu wydaje się proste, ale z wykonaniem bywa różnie. Już 11 lutego czeka mnie bieg na 10 km, a nogi na tę chwilę są w średniej kondycji. Odpoczynek to trudna sztuka. Miałem w tym tygodniu jeden dzień, kiedy czułem się naprawdę rześko na trasie, a był on poprzedzony dniem odpoczynku. Ćwiczyłem co prawda siłowo, ale nie obciążałem przy tym kończyn dolnych i następnego dnia podczas treningu był ogień.
Czas: 21:16
Pozycja: 9/91
Tabela wyników: https://www.parkrun.pl/gdansk/results/553/
Realnie patrząc bariera 40 minut w nadchodzących zawodach jest raczej niemożliwa do złamania. Prawdą jest jednak, że ostatnio sam siebie zaskoczyłem, bo chciałem pobiec w okolicach 44 minut, a wbiegłem na metę z czasem 00:42:28.41. Był to 31. Bieg Kociewski z Polpharmą (atest), który odbył się 8 października ubiegłego roku. Drugim faktem jest, że był wtedy silny wiatr, ale sprzyjający. I trasa miała jeden duży i komfortowy zbieg.
W każdym razie obieram za cel pobiegnięcie poniżej 42 minut, choć poprawienie życiówki o choćby jedną sekundę będzie dobrym wynikiem. Zając pewnie będzie biegł na 40 minut - i chciałbym z nim ruszyć, zachowując przy tym odpowiedni od niego dystans. Myślę, że gdybym spróbował utrzymać jego tempo, tobym odpadł w granicach 4 km. Chciałem zrobić jeszcze jedną mocną dychę przed zawodami, ale nie ma na to przestrzeni.
Biegam ostatnio taktyką positive split - co nie jest zgodne z moimi założeniami. Za bardzo daję się ponieść emocjom przy starcie i biegnę pierwszą połowę szybciej od drugiej. A jak powszechnie wiadomo, to właśnie zachowanie sił na drugą połowę biegu przynosi najlepsze rezultaty. W moim przypadku również tak było.
Po biegu zrobiłem jeszcze kilka lekkich kilometrów, wziąłem prysznic, posiliłem się i położyłem spać. Noc była cienka, bo spałem maksymalnie ze 3 godziny, ale po solidnej drzemce czuję się o niebo lepiej.
Haken