Nocny Bieg Świętojański i nadchodzący...
Nocny Bieg Świętojański
W ubiegły weekend z piątku na sobotę pobiegłem w Gdyni Nocny Bieg Świętojański. Bieg główny (10 km) wystartował równo o północy. Chciałbym w tym miejscu z dumą oświadczyć, że przed kilkoma tygodniami rzuciłem papierosy. Pierwsze dni były dla mnie bardzo trudne, ciężko mi przychodziły prozaiczne czynności przy których sięgałem po papierosa. Pojawił się również nasilony "kaszel palacza", który często wzmaga się po rzuceniu palenia i ma za zadanie oczyścić płuca z zalegających toksyn. Teraz kaszel jest już mniej uciążliwy, ale w dalszym ciągu mi towarzyszy. Nasila się w trakcie wysiłku, kiedy wentylacja płuc jest znacznie zwiększona. Podchodząc do rzucenia palenia miałem świadomość, że mój mózg będzie potrzebował w tym niełatwym czasie zamiennika. Nie zastanawiając się zbyt długo postawiłem na jedzenie i zaakceptowałem dodatkowe kilogramy jeszcze przed całym procesem, mając w perspektywie dużo korzyści. Przytyłem mniej więcej 4 kg, ale mój apetyt już zaczął się regulować i waga obrała przeciwny kierunek. Teraz wyczekuję wzrostu wydolności. Nie jest też tak, że głód nikotynowy całkowicie odpuścił, ale na pewno jest mniej intensywny.
Nocny Bieg Świętojański był moim pierwszym biegiem bez papierosów. Jak mi poszło? Celowałem mniej więcej w 45 minut - i tak też pobiegłem. Wziąłem pod uwagę ostatnią przerwę, wzrost masy ciała i przewyższenia. Nie było łatwo. O swoje 45:37 przyszło mi stoczyć ciężki bój. Moja upragniona trójka z przodu musi jeszcze poczekać, ale wierzę, że przyjdzie na nią czas. Walka jednak była dość przyjemna z uwagi na to, że byłem w optymalnej strefie i nie musiałem się przeciskać. Były jednak wady, ale o nich za moment.
Czas: 45:37
Pozycja: 372/2341
Tabela wyników: https://live.sts-timing.pl/bs2024/
Wady:
- Brak właściwego oświetlenia trasy mimo zapewnień
- Zawodnik upada nieprzytomny i jest zdany na opiekę kibiców. Niestety pomimo wzywania pomocy, karetki ani medyków nie było widać.
- Nie widziałem kontenerów na plastikowe kubeczki po wodzie
- I już klasycznie - oszczędzanie na ochronie
A tak poza tym, to było całkiem miło.
Maraton leśny
W sobotę wystartuję w swoim debiutanckim maratonie - i to leśnym. Zawody odbędą się w lasach na terenie nadleśnictwa Kwidzyn. Czekają mnie dwie pętle po 21 km i 610 metrów, czyli całość wyniesie ponad 43 km. A to oznacza, że trasa liczy około kilometra więcej niż standardowy, uliczny maraton. Poza tym myślę, że czeka mnie walka o zdrowie i życie. Plan jest taki, aby ukończyć bieg - nic poza tym. Wczoraj podczas treningu temperatura w połączeniu ze słońcem pokazały pazur. Za 10 km było już naprawdę ciężko. Podczas długich biegów w takich warunkach bycie blisko stanu agonalnego wydaje się czymś całkowicie zwyczajnym, ale myślę, że warto pamiętać o kilku sprawach, żeby dobiec do mety.
1. Pierwszą kwestią jest odpowiednie nawodnienie - na każdym punkcie odżywczym co najmniej trzy kubki wody.
2. Szukanie cienia. To maraton leśny i dzięki temu raczej nie będziemy narażeni na otwarte przestrzenie i tym samym bieg w pełnym słońcu, ale mimo wszystko biec tyle ile to możliwe poza promieniami słońca.
3. Jedzenie. Tutaj mój plan jest prosty - 1 godzina = 1 żel.
Jeżeli się zastosuję do tych trzech prostych punktów, to powinienem wybiegać swój pierwszy maratoński medal. Prognoza podpowiada, że będzie trochę chłodniej, bo zaledwie do 24 stopni. To i tak dużo jeśli mówimy o sportach wytrzymałościowych, ale te kilka stopni mniej biorę w ciemno. Szczególnie, że startujemy o 9:00 i termometry mogą wskazywać poniżej 20 kresek. Pogoda rozdaje karty i nie ma co się oszukiwać, że 24 stopnie to dobra pogoda do biegania, szczególnie takiego na wyższych obrotach, bo tak nie jest. Powołam się w tym momencie na badanie, które jasno mówi, że optymalną temperaturą dla elitarnych biegaczy jest 4°C, a dla rekreacyjnych 7°C. Przy 25°C prędkość spada nawet o 18%.
Link do badań: https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0037407
Jeszcze dodam, że nie jestem za dobrze przygotowany pod maraton. Ostatnio zrobiłem tylko jedno długie wybieganie i w ogóle nie miałem w perspektywie tych zawodów. Dlatego też jest to bieg na zaliczenie - i mam nadzieję, że odhaczę ten dystans, choć wiem, że może być różnie.
Haken