Trening i wizyta kontrolna
Rezygnacja z parkrunu na rzecz klasycznego treningu i wizyta u weterynarza
Nie wziąłem dzisiaj udziału w 552 edycji parkrun Gdańsk. Biorąc pod uwagę ostatnie objawy i jutrzejsze zawody postąpiłem rozsądnie, a może nawet niczym wyczynowy biegacz, który potrafi odpuścić. Bądź co bądź - i tak trochę kłuje. Oczywiście nie zrezygnowałem z treningu. Dzisiaj wpadło 9,03 km, chciałem jeszcze trochę pobiegać, ale musiałem kończyć z uwagi na umówioną wizytę u weterynarza. Biodro dzisiaj nie dokuczało - to dobry znak.
A co z Bubusiem? Dzisiaj już nie szedł tak żwawo i troszkę mu pomogłem, ale i tak jest w nie najgorszej formie. U weterynarza dostał antybiotyk, probiotyk i bodajże lek na wymioty. Pod koniec przyszłego tygodnia kolejna wizyta, już o nieco innym charakterze, gdzie Bubu dostanie zastrzyk na stawy i będzie miał wykonaną morfologię. Ostatnio pobraną krew do badań miał w lipcu i wyniki były dość dobre, ale wymagają odświeżenia. Oby wątroba wyszła względnie prawidłowo.
Nie znam całej historii Bubusia, znam tylko jej wyimek. Ostatnio mnie to dręczyło i jakiś czas temu wziąłem się za tworzenie jego życiorysu. Życiorysu częściowo fikcyjnego, ale dla mnie to właśnie będzie historia prawdziwa. Kiedy dobiję do brzegu z opowiadaniem, to opublikuję je na blogu. Kiedy to będzie? Myślę, że najszybciej za 2-3 miesiące - wtedy, kiedy opowiadanie będze gotowe - i ja również będę gotowy, aby się nim z Wami podzielić. Napiszę, włożę do szuflady, wyciągnę i będę pisał dalej. Potem znowu szuflada, korekta i oswojenie się z nim.
Jutro relacja z zawodów.
Haken