Energiczne 12,3 km, waga i cele
Czas szybszych biegów
Obiektywnie patrząc może i nie było dzisiaj optymalnych warunków do szybkiego biegania, ale deptak przy pasie nadmorskim był niemal całkowicie wolny od śliskich odcinków, gdzie mogłem sobie pozwolić na względnie komfortowy trening zachowując przy tym wyższe tempo. Jedynie ci ludzie mogliby trochę ograniczyć te niedzielne przechadzki. Jednak mimo wszystko jest dość luźno - prawdziwa groza zaczyna się w sezonie letnim.
To już ponad tydzień od katorżniczych podbiegów i zbiegów, a nogi zdają się być wypoczęte, choć ostatnie kilka dni również nie należały do lekkich. Przed jedenastym lutego (1-4 luty) będę chciał zrobić mocny trening (szybszy o około 5-6 minut na dyszkę od powyższego) w ramach małego sprawdzianu przed oficjalnym egzaminem. Oby tylko warunki sprzyjały. Myślę, że już wtedy będę mógł oszacować czy zdołam pobiec poniżej 40 minut na dychę.
Pojedyńcze km
Znacząco mógłbym poprawić swoje wyniki redukując jeszcze kilka kg. Kilka dni temu waga wskazała blisko 86 kg. Sport to ciągłe zmiany jeśli chodzi o wagę. Poza sezonem można śmiało ważyć kilka kg więcej, ale na docelowym starcie warto być dociętym. Może jeszcze trochę zgubię, ale teraz muszę przede wszystkim zachować siły, a zbyt szybka redukcja może je przynajmniej częściowo odebrać. Szkoda tylko mięśni w tym wszystkim. Nie ma co się jednak oszukiwać - u biegaczy długodystansowych, a szczególnie tych o największych aspiracjach wskazana jest niska, a nawet bardzo niska masa ciała. Im więcej ważymy, tym bardziej wzmożony wysiłek czeka nasz oraganizm, żeby dotlenić mięśnie i tłuszcz. Zarówno kulturysta jak i osoba cierpiąca na otyłość nie wybiegają dobrych wyników na długich dystansach. Za to w sprincie kulturysta mógłby poradzić sobie całkiem przyzwoicie.
Już niedługo zrzucę jarzmo cięższego obuwia na rzecz najlżejszego jakie posiadam - aż sam jestem ciekaw różnicy. Może jeszcze nabędę nową parę i zdążę przeprowadzić chrzest przed startem.
Trasa
A tak prezentuje się mój dzisiejszy biegowy szlak. Ale ładnie dzisiaj pociąłem na fragmenty zrzut z aplikacji - chciałbym tak zawsze - z tym że nie zawsze towarzyszy mi wena wraz z energią do działania. Kilometraż w styczniu na ten moment: 227 km.
Cele do lata (20 czerwca terminem ostatecznym)
Teraz kilka słów o celach, o których co prawda już wspominałem kilka wpisów wcześniej, ale chciałbym to uporządkować i może nieco zmodyfikować.
3 km: poniżej 11 minut i 50 sekund
5 km: poniżej 20 minut
10 km: poniżej 40 minut
Półmaraton: poniżej 90 minut
Maraton: poniżej 210 minut
Co to oznacza? Nie wszystko będzie w formie oficjalnej. (czyli zawody z trasami atestowanymi)
Jestem bardzo zadowolony ze swojego zegarka, bo pomimo starej daty mierzy dystans precyzyjnie. Dwukrotnie sprawdzałem na trasach z atestem i aż takiej dokładności się nie spodziewałem.
Teraz daty bardziej lub mniej precyzyjne.
3 km: w najbliższą niedzielę odbędzie się bieg WOŚP na około 3 km w Żukowie. Tylko że na takich biegach bywa, że około 3 km to 4 km albo 2 km, więc raczej się nie nastawiam. Choć - kto wie? Spróbuję przebiec i tym samym zmierzyć te trasę jeszcze przed oficjalnym startem. Muszę być tylko odpowiednio wcześnie na miejscu.
5 km: 20 minut na 5 km może zostać złamane na parkrunie - w weekendy wolne od zawodów z dużym prawdopodobieństwem będę brał w nich udział. Myślę, że podczas jednego z nich ta bariera zostanie rozbita.
10 km: 11 lutego w Gdyni. Jeżeli nie wtedy, to prawdopodobnie prywatnie.
Półmaraton: 24 marca w Pruszczu Gdańskim. Jak wyżej.
Maraton: 28 kwietnia w Łodzi. Jak wyżej.
Czy to możliwe?
Pewnie, że możliwe, jednak mogę najzwyczajniej w świecie nie dać rady. Realizacja wszystkich pięciu może być trudna, a może nawet arcytrudna. Dwa sfinalizowane cele będą dużym sukcesem. Innymi celami są oczywiście dwukrotne podium na pakrunie i pierwsze nagrody z zawodów. Te dwa cele rozkładają się na cały rok.
Haken