Resident Evil: Afterlife (2010)
Resident Evil: Afterlife (2010)
Sekwencje otwierające czwartą odsłonę cyklu na medal. Zaczyna się z przytupem, potem trochę zwalnia i znowu wrzuca piąty bieg. Jako kino rozrywkowe sprawdza się rewelacyjnie, choć pojedynki mogły być jeszcze bardziej rozwinięte.
Kadr z filmu Resident Evil: Afterlife (2010)
Twórcy w czwartej części zamieścili sporo nawiązań do kultowych produkcji, m.in takich jak Terminator, Matrix czy Skazany na śmierć. Żałuję, że nie było mi dane obejrzeć tej odsłony w 3D. Myślę, że w trójwymiarze Afterlife smakuje wybornie. W sumie mam taką refleksję, że z filmu można by wyciąć wątki fabularne i zastąpić je scenami wartkiej akcji. Wtedy również byłoby super.
Kadr z filmu Resident Evil: Afterlife (2010)
Drażniły mnie nieco sceny z użyciem zwolnionego tempa. Jak najbardziej można sobie na to pozwolić, ale w tym wypadku towarzyszyło mi wrażenie przesytu. Afterlife w moich oczach prezentuje podobny poziom względem poprzedniej części. Wydała mi się jednak odrobinę gorsza od poprzedniczki, może z uwagi na lekkie zmęczenie serią, a może rzecz w anturażu, który w trójce był obłędny, ale niestety nie do końca wykorzystany. W każdym razie ogląda się przyjemnie. Cieszy różnorodność przeciwników. Zwróciłem jeszcze uwagę na to, że Milla Jovovich z każdym epizodem nabiera wdzięku.
Plakat filmu Resident Evil: Afterlife (2010)
Gatunek: Horror, Akcja
Produkcja: USA, Francja, Niemcy, Kanada
Reżyseria: Paul W.S Anderson
Obsada: Milla Jovovich, Ali Larter, Wentworth Miller
Ocena: 7/10
Haken