Refleksje o masie ciała i innych
Niespełna 86 kg
Tyle na dzień dzisiejszy pokazuje waga elektroniczna. Według BMI moja masa ciała jest prawidłowa, ale myślę, że warto odrzucić ten niewiele znaczący kalkulator i podziwiać swoje ciało w lustrzanym odbiciu. Zarys mięśni jest widoczny wszędzie z wyjątkiem newralgicznego obszaru jakim jest brzuch. Biegam codziennie (10-12 km), do tego sporadycznie ćwiczę siłowo ze sprzętem (jogging zazwyczaj wieńczę kilkoma seriami pompek) i nadal obserwuję stosunkowo szybki progres. Obecny stan rzeczy motywuje mnie do utrzymania abstynencji, bo tylko dzięki nieskazitelności duszy mogę systematycznie i pieczołowicie budować swoją formę. Przebiegnięcie kilkunastu km nie stanowi dla mnie problemu, a myślę, że nawet kilkadziesiąt nie byłoby dla mojego organizmu większym wyzwaniem. Poziom wytrzymałości poszybował u mnie bardzo szybko w górę i jest na naprawdę wysokim szczeblu. Przy bardzo długich dystansach pryncypialną kwestię odgrywa nasze przygotowanie na poziomie mentalnym (zakładając, że trenujemy regularnie od przynajmniej kilku miesięcy).
Z pewnością pomocne do uzyskania wyników z góry tabeli byłoby zrzucenie jeszcze kilku kilogramów, ale na ten moment opuścił mnie euforyczny stan i wizja zostania długodystansowym wirtuozem, co nie oznacza, że porzucę marzenia i starania o podium w lokalnych zawodach.
Wizyta u psychiatry ukoronowana medykamentem wspierającym trzeźwość
W czwarek miałem spotkanie ze swoim psychiatrą. Opowiedziałem mu o swoich potknięciach, choć to eufemizm i w gruncie rzeczy bardziej bliskie jest mi nazwać te zapicia wyniszczającymi ciągami alkoholowymi. Lekarz zaproponował lek mający za zadanie redukować głody alkoholowe, a w przypadku sięgnięcia po etanol nie dopuścić do rozwinięcia się ciągu alkoholowego wyłączając euforyczny stan substancji i ochoty na kontynuację picia. Czy jest skuteczny? Myślę, że jest zbyt wcześnie, abym mógł na ten moment kompletnie ocenić działanie tego specyfiku na mój organizm. Przyjąłem dzisiaj drugą dawkę, skutki uboczne umiarkowane, a nawet niewielkie, bez większych sensacji. Liczę, że wszelkie nieprzyjemne dolegliwości związane z przyjmowaniem leku ulotnią się niczym kamfora po kilku dawkach i nie będą mnie więcej niepokoić.
Niekiedy frustują mnie wizyty u lekarzy czy psychologów z uwagi na posiadaną przeze mnie wiedzę. Niezwykle rzadko dowiaduję się czegoś nowego, a chwilami towarzyszy mi wrażenie, że te osoby, nawet mi bliższe, nie do końca mają świadomość mojej świadomości. Mimo to stopniowo obumieram z niecierpliwości przed wtorkową wymianą myśli ze swoim terapeutą.
Haken