• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Haken w świecie kina, sportu, literatury i przyrody

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, to pod tym linkiem możesz postawić mi przysłowiową kawę: https://buycoffee.to/haken10 Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/@Haken90

Kategorie postów

  • bubu (14)
  • kinematografia (113)
  • literatura (14)
  • pozostałe (16)
  • sport (101)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Jeśli podoba Ci się mój kontent
    • Możesz postawić mi kawę
  • Profile
    • Instagram
    • Kanał na YouTube

Kategoria

Sport, strona 2

< 1 2 3 4 5 ... 20 21 >

Biegi Mikołajkowe

Półmaraton Mikołajów w Toruniu

 

Grudzień zacząłem od podróży. Toruń w kwestii pakietu startowego wypadł naprawdę obiecująco, ale już w przypadku organizacji nie bardzo. Myślę, że część osób w ogóle nie wystartowała przez organizacyjny chaos. Start był oddalony od biura zawodów o około 2 km. Ja na szczęście dbałem o to, żeby być na bieżąco i wiedziałem, że lokalizacja została zmieniona niewiele ponad tydzień przed startem. Jednak na miejscu nie było żadnych wskazówek i właściwie nic nie wskazywało na to, że start jest w innym miejscu. A sami wolontariusze - jak to wolantariusze - niewiele wiedzą. Ich nie obwiniam. Winni są organizatorzy. Wystarczy już o organizacji, teraz przejdę do sedna, czyli biegu. Zacząłem subtelnie celując w taktykę negative split (pierwsza połowa wolniej, druga szybciej). W okolicach połowy dystansu wiedziałem już, że będę potrzebował chwili na toaletę. Na moje szczęście trasa w dużej mierze biegła przez las i miałem możliwość względnej prywatności. Zazwyczaj organizatorzy przy tak długich dystansach dbają o przenośne toalety, ale tutaj ich nie było. Straciłem kilka minut i już odpuściłem. Nie miałem szans nadgonić tej straty. Jednak dobrze sobie z tym poradziłem. Wyprzedziło mnie może i ponad 100 osób, ale potrafiłem to zaakceptować i ukończyłem bieg z satysfakcją. Dużo osób wyprzedzałem po powrocie na trasę i działało to poniekąd motywująco, choć wiedziałem, że mój poziom jest po prostu trochę wyższy. Najlepiej jest ścigać się z biegaczami na podobnym poziomie.

 

Czas: 01:49:59.28

Pozycja: 155/456

Tabela wyników: Klik

 

Po tym biegu dokuczał mi jeszcze bardziej Achilles i postawiłem na trzy dni wolnego. Odpocząłem, wróciłem do treningów i chwilowo było lepiej, ale niedługo później znowu te okolice zaczęły dawać się we znaki. Wziąłem nawet udział w następnych zawodach i wypadłem przyzwoicie, ale Achilles nadal nie daje o sobie zapomnieć. Oszczędzam się i mam nadzieję, że ten uraz nie przerodzi się w nic poważniejszego. 

 

 

 

Bieg Mikołajkowy w Gdyni Dąbrowa

 

Do tych zawodów podchodziłem z większą swobodą, wszak znałem już lokalizację biura zawodów i trasę. Bieg na 5 km, któremu do pełnej piątki trochę metrów brakuje. Dziesięć okrążeń dookoła szkoły. Jest to impreza niewymagająca uiszczenia wpisowego, a pomimo tego wypada lepiej pod względem organizacji od tych płatnych. Osoby startujące bez zegarka mogą mieć problem z liczeniem kółek i to wydaje mi się najwięszą niedogodnością. Ja biegam z zegarkiem, ale widzę problemy innych.

 

Czas: 00:20:57.53

Pozycja: 22/97

Tabela wyników: Klik

 

Rozważnie rozłożyłem siły i ostatnie okrążenie pobiegłem najszybciej. Dobry start, bo w zeszłym roku mój czas wyniósł 00:22:44.83. Warto jednak wziąć pod uwagę, że wtedy były dużo trudniejsze warunki. Biegaliśmy wtedy po śniegu, co niewątpliwie miało duże przełożenie na prędkość.

 

 

 

Poza kontuzją przyczepiło się do mnie jakieś choróbsko. Nie wygląda to dramatycznie, ale obniża witalność. Znowu postanowiłem odpocząć, choć wczoraj mocno zaangażowałem się w ornitologię i obserwowałem ptaki przy wsparciu nowo nabytej lornetki. Jakość sprzętu wydaje mi się zdumiewająco dobra, ale tutaj by musiał się wypowiedzieć ktoś mający porównanie i większe doświadczenie. Moim zdaniem jest w pełni wystarczająca dla początkującego przyrodnika. Miałem wczoraj wyjść tylko na krótki test, a spędziłem wśród miejskiej i mniej miejskiej dżungli bite 2,5 godziny. Dodatkowo trochę przemarzłem. W Parku Reagana dominowały wrony siwe. Infrastrukturę miejską upatrzyły sobie mewy. Gęste krzewy, pnącza i bluszcz należały do wróbli. Dojarzałem też kilka sztuk gołębi-samotników.

 

Przed chwilą przeprowadziłem drugą próbę, tym razem na balkonie i muszę powiedzieć, że lornetka jest świetna do tego rodzaju obserwacji. Od wczoraj nabyłem wprawy i lepiej mi idzie ustawianie ostrości oraz podążanie za obiektami. Dzisiaj dopatrzyłem się także sikorki, według mnie bogatki, ale jestem amatorem, więc masa pomyłek przede mną. Poza tym budziłem większe niż zazwyczaj zainteresowanie sąsiada z psem. Zobaczę, ale być może będę się z Wami dzielił nabytą wiedzą z tego zakresu i własnymi obserwacjami. Mam już kilka zdjęć i filmików, którymi mógłbym dodatkowo wesprzeć swoje wpisy.

 

Haken

15 grudnia 2024   Dodaj komentarz
sport   pozostałe   obserwacja ptaków   obserwacja przyrody   wrona siwa   gołąb miejski   mewa   sport   sportowiec   bieg   toruń   półmaraton   5 km   botanika   natura   sikorka   wróbel  

Wpis nr 316

Bieg Niepodległości w Gdyni

 

Tydzień temu wystartowałem w biegu zwieńczającym cykl. Jest to mój pierwszy biegowy cykl, który w pełni ukończyłem. W jego skład wchodziły: Bieg Urodzinowy, Bieg Świętojański i Bieg Niepodległości. Wszystkie biegi odbyły się na terenie Gdyni. Start Biegu Niepodległości był zaplanowany na godzinę 9:00, więc musiałem dosyć wcześnie wstać, żeby spokojnie dojechać, przebrać się i przeprowadzić rozgrzewkę przed wyścigiem. Pomimo wczesnej pobudki czułem się wyspany. Pierwszą piątkę pobiegłem szybko. Półmetek mijałem mniej więcej po 22 minutach i 20 sekundach. Taki rezultat na półmetku prognozował wynik sporo poniżej 45 minut, ale linię mety przekroczyłem dopiero po 47 minutach i 10 sekundach (z zegarka 46:54, ale to z tytułu nadwyżki w postaci 160 m). Druga połowa o wiele wolniejsza. Pierwsza połowa w dużej mierze była z górki, a druga wręcz przeciwnie. Nie rozłożyłem właściwie sił i niedługo za piątym kilometrem zdałem sobie sprawę, że biegnę mocnym positive splitem. Nie celowałem w konkretny czas, ale biegłem ambitnie. Więcej nie byłem w stanie tutaj osiągnąć. Może gdybym obrał inną takykę i nie szarżował na zbiegach w pierwszej części, to uciąłbym kilka/kilkadziesiąt sekund. Najważniejsze dla mnie jest to, że ukończyłem wszystkie trzy biegi. Może kiedyś połaszę się na coś jeszcze bardziej wymagającego i podejmę się wyzwania pokroju "Korona Polskich Półmaratonów", gdzie trzeba ukończyć co najmniej pięć półmaratonów z dziesięciu wchodzących do cyklu. I to wszystko w ciągu jednego roku kalendarzowego.

 

Pozycja: 797/3240

Czas: 47:10

Tabela wyników: Klik

 

 

 

 

Dwa tygodnie temu dotarła do mnie radosna nowina, że na ulice Gdańska wraca królewski dystans. Byłem chyba pierwszą osobą która się na niego zapisała. Maraton dopiero w kwietniu, co daje przestrzeń do rozważnego obrania celu i odpowiedniego przygotowania. Na tę chwilę zostawię jednak maraton i opowiem o swoich planach w najbliższych tygodniach. Pierwszego grudnia zamierzam wystartować w Toruniu na dystansie półmaratonu. Ciekawa rzecz, bo w tym okresie nie ma już zbyt wielu biegów ulicznych, a tutaj trafił mi się półmaraton. Ponadto wcale nie tak daleko od Trójmiasta. Na podstawie zeszłorocznych wyników można wnioskować, że trasa jest dość wymagająca. Rezultat poniżej 1:40 dawał naprawdę przywoite miejsce. W ubiegłorocznej edycji wynik w okolicach 1:37-1:38 oznaczał podium w mojej kategorii wiekowej. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że każdy uczestnik jest zobowiązany wystartować w czapce świętego Mikołaja. Może być w niej za gorąco albo po prostu niekomfortowo, a to oznacza, że przez lwią część dystansu czapka będzie kulą u nogi. Był też wtedy śnieg. Najgorszą ewentualnością są warunki typu "szklanka na drogach". 

Wczoraj odhaczyłem drugiego longa w tym miesiącu. Spokojnym tempem pokonałem 23 km z metrami. Bieg bez większych trudności, raczej bliski uczucia znużenia, choć w końcowym akcie zbliżyłem się do 05'00 na km i było nieco ciekawiej. Czuję się znakomicie, ale wziąłem dzisiaj wolne od biegania. Trochę niepokoi mnie prawe ścięgno Achillesa, a chciałbym wejść na wyższe prędkości. Miałem w listopadzie zrobić trzy długie biegi. Trzeci był zaplanowany na ostatni tydzień miesiąca i miał być tym najdłuższym, jednak z uwagi na półmaraton jestem zmuszony przełożyć go na inny, nieco odleglejszy termin. Trzymam dietę pozwalając sobie na odstępstwa 1-2 razy w tygodniu. Po zdjęciach widzę, że kroczę we właściwym kierunku. Sylwetka coraz bardziej przypomina sylwetkę rasowego biegacza długodystansowego, ale jeszcze sporo trzeba dociąć. Toruński bieg nie jest ostatnim w grudniu. W grudniu na upartego mógłbym wziąć udział w czterech różnych imprezach, ale wydaje mi się to zbyt obciążające. Zaobserwowałem, że duże natężenie zawodów (z tygodnia na tydzień) znacząco wpływa na mój komfort psychiczny. Czuję się mocno objuczony świadomością częstych startów. Ciężko jest się wtedy skoncentrować na jakimś konkretnym wydarzeniu, dystansie i planie treningowym. To wszystko potęguje poczucie zamętu i przeradza się we frustrację.

 

Haken 

18 listopada 2024   Dodaj komentarz
sport   bieg   bieganie   sport   jogging   sportowiec   biegacz długodystansowy   trójmiasto   święto niepodległości   11 listopada   10 km   maraton   półmaraton  

Zawody w Tczewie i Lisia Dycha

Zawody w Tczewie

 

W sobotę wystartowałem w zawodach na 10 km i zrealizowałem postawiony przez siebie cel. Moim założeniem było poprawić swój zeszłoroczny wynik. Trasa tak samo wymagająca jak ostatnio, ale za to temperatura była bardziej sprzyjająca.

 

Czas: 00:47:40.76

Pozycja: 60/176

Tabela wyników: https://elektronicznezapisy.pl/event/9942/results.html

 

Po dobiegnięciu na metę czułem, że mam zapas w nogach. Nie wykorzystałem całej energii, co w dużej mierze wynikało z założeń pod konkretny wynik, ale i ze strachu. Strachu przed wyczerpaniem, które mogłoby poskutkować gorszym wynikiem od przewidywanego. Zawsze na trasie mijam zawodników, którzy musieli przejść do marszu, bo zaryzykowali i nie wyszło. Tym razem pobiegłem zachowawczo, żeby odhaczyć cel, ale myślę, że fajnie jest czasem zaryzykować i podkręcić obroty, choćby kosztem wcześniejszego zakończenia biegu. Zeszłoroczny wynik poprawiłem o 42 sekundy (00:48:22.16).

 

 

 

Przede mną znacznie trudniejsze wyzwanie. 15 września chcę wziąć udział w Biegu Westerplatte. W 62 edycji osiągnąłem wynik 45:12, a to oznacza, że będę potrzebował średniego tempa 04'30, żeby poprawić swój czas. Planuję start u boku pacemakera na złamanie 45 minut, ale wiem, że to nie będzie spacerek i mogę mieć kłopot z dotrzymaniem mu kroku.

 

 

 

Poznajcie Dąb Szypułkowy o nazwie "Ryszard". Zakładam, że niewielu przyjezdnych okazuje mu podobne zainteresowanie. Dla mnie Ryszard jest pełen dostojeństwa i wdzięku, choć przyszło mu bytować w dość posępnej okolicy. Można go spotkać wychodząc z dworca kolejowego. Jest swoistym strażnikiem Tczewa, który może pamiętać epokę średniowiecza. To drzewo mogło rosnąć na tej ziemi jeszcze przed uzyskaniem praw miejskich przez Tczew w 1260 r. Żywe świadectwo historii. Niemy świadek niezliczonej ilości wydarzeń.

 

W niedzielę oglądałem bieg na 1500 m kobiet z kategorią niepełnosprawności T11 (defekt wzroku). Startująca w nim Joanna Mazur straciła wzrok w wieku 13 lat. Zawodniczki biegają z asystentami. Konkurencja nosi znamiona sportu drużynowego, bowiem dużo tutaj zależy od komunikacji i zaufania. Polka przebiegła ten dystans w 04:56.30, co dało jej drugie miejsce. Ostatecznie dostała się do finału, ale tutaj wypadła już słabiej i uplasowała się poza podium (6 miejsce). Etiopka Yayesh Gate Tesfaw ustanowiła nowy rekord świata w tej konkurencji pokonując "półtoraka" w 04:27:68. Panowie z kolei łamią 04:00, a nawet i 03:50. To są naprawdę poważne prędkości, którymi wielu biegaczy, w tym i ja, chciałoby operować.

 

Lisia Dycha

 

Dzisiaj wystartowałem w 40. edycji Lisiej Dychy. Są to biegi formą zbliżone do sobotnich parkrunów. Ich zasadniczą różnicą jest dystans, bo tutaj dystansem głównym jest 10 km, ale zawodnicy mają również możliwość biegu na "piątkę". Trasa przyjemna, tereny dobrze mi znane, dwie pętle po 5 km, precyjnie odmierzone, choć wyszła mi delikatna nadwyżka na drugim okrążeniu. Dużym utrudnieniem był tłok w niektórych miejscach. Bieg rozpoczyna się o 18:30 i trasa prowadzi m.in. deptakiem nadmorskim w kierunku Sopotu. Przy takiej pogodzie można się tam spodziewać naprawdę trudnych warunków do treningu, już nie mówiąc o ściganiu i bieganiu pod wynik. Sam miałem niebezpieczną sytuację, że na nawrotce nieumyślnie wbiegłem na drogę rowerową i byłem bliski czołówki i - być może - karambolu. Trzeba być skoncentrowanym, ale przy rywalizacji na granicy swoich możliwości są to jedynie czcze słowa.

 

Jak mi poszło? Zadowalająco, nawet bardzo. Odważyłem się "puścić nogę" wcześniej i pobiegłem sporo poniżej 47 minut mając jeszcze siły. Był też incydent z muszkami, które poprzyklejały się do spoconego ciała i przepoconych ciuchów. Twarz, szyja kark, włosy, ręce, nogi, ubrania - wszystko zostało skolonizowane przez muchy. Jedynie prysznic mógł mnie od nich wyzwolić.

 

Na tę chwilę nie ma oficjalnych wyników, ale z zegarka wyszło mi 46:20.

 

 

Dobry występ. Po złapaniu oddechu zrobiłem jeszcze kilka km. Jak już będą wyniki, to edytuję wpis i dodam oficjalny czas oraz link. Uczestnikami i uczestniczkami tego biegu byli w większości członkowie i członkinie Fighting Runners. Ja, jako ktoś z zewnątrz, zostałem bardzo ciepło przyjęty i otrzymałem zaproszenie do klubu. Nie chciałem podejmować decyzji w, hehe, biegu, dlatego powiedziałem, że się zastanowię.

 

Wyniki oficjalne

 

Czas: 00:46:16.92

Pozycja: 4/14

Tabela wyników: https://dostartu.pl/lisia-dycha-40-cc12736-ccx37388

 

W szczycie formy miałbym dużą szansę na pierwsze miejsce. Może i w open jestem czwarty, ale za to w kategorii wagowej wygrywam bezapelacyjnie. W Pruszczu Gdańskim również doświadczyłem czwartego miejsca. Ponownie o krok od swojego pierwszego podium. Muszę uzbroić się w cierpliwość. Szczyt formy przyjdzie wraz ze spadkiem wagi.

Haken

 

04 września 2024   Komentarze (1)
sport   Lisia Dycha   Kazimierz Piechowski   biegacze   paraolimpiada   Dąb Szypułkowy   pomnik przyrody   zawody   Tczew   bieg   sport   sportowiec   westerplatte   jogging  

Wpis numer 300

Parkrun 03.08.2024 - korekta 10.08.2024

 

W ubiegłą sobotę myślałem, że poprawiłem swój czas względem ostatniego o 26 sekund, ale wychodzi na to, że doszło do pomyłki i przed tygodniem czasy oraz miejsca były pomieszane i pierwotnie byłem przypisany do czasu i miejsca kogoś innego. Teraz już jest w porządku. Forma wzrasta i obserwuję to nie tylko na weekendowych sprawdzianach, ale i treningach. Stawiam teraz na dużo bardziej zróżnicowany trening. Przeplatam bieganie z grą w koszykówkę, ćwiczeniami uzupełniającymi/siłowymi i długimi, ale dość spokojnymi spacerami połączonymi ze stretchingiem. Próbuję różnych myśli szkoleniowych i szukam tej najbardziej optymalnej w danym momencie. Podam wyniki z soboty i napiszę jeszcze kilka zdań.

 

Czas: 22:24

Pozycja: 23/115

Tabela wyników: https://www.parkrun.pl/gdansk/results/577/

 

Już wspominałem, że chciałbym się skupić na krótszych dystansach. U dużo bardziej doświadczonych sportowców powiela się schemat, którego żałują. A mianowicie mówię tutaj o zbyt wczesnym przejściu na bardzo długie biegi (maraton, półmaraton) i idące za tym zaniedbanie szybkości. Maratony można na najwyższym, światowym poziomie biegać nawet w wieku 40 lat i więcej.

 

Na horyzoncie mam kilka biegów. Pierwszym jest bieg w Tczewie na 10 km rozgrywany pod koniec sierpnia, w którym startowałem już w zeszłym roku, więc będę miał o tyle bardziej komfortową sytuację, że znam trasę, o ile oczywiście organizatorzy nie postanowią jej zmodyfikować lub całkowicie zmienić. We wrześniu natomiast odbędzie się bardzo interesująca impreza w Poznaniu. Rozgrywany będzie dystans 1 mili (1609,34m). Prócz samego dystansu zachęcająco wygląda rywalizacja, która dzięki unikalnej formie daje możliwość zajęcia premiowanego miejsca każdemu. W formularzu zaznaczamy czas, w jaki mniej więcej będziemy celować i na jego podstawie jesteśmy klasyfikowani do grupy, która biega na zbliżonym poziomie. Startuje bodajże 12 cykli o różnych godzinach i w każdej grupie są nagradzane pierwsze trzy miejsca w kategoriach open i wiekowych. Problemem jest jednak data, ponieważ Poznań koliduje z biegiem Westerplatte i przede mną trudna decyzja. Nie mam możliwości pobiegnięcia obu, więc jeden będę musiał odpuścić. Biorę jeszcze pod uwagę kilka imprez w sierpniu i wrześniu, ale te najbardziej pewne to Tczew i 63. Bieg Westerplatte w Gdańsku. Myślę, że finalnie wybiorę Westerplatte z dwóch powodów: pierwszy to taki, że mam do tej imprezy duży sentyment z uwagi na to, że to od niej zacząłem swoją przygodę z tym sportem. Drugim, w sumie niemniej istotnym powodem jest to, że ten bieg mam na wyciągnięcie ręki, a do Poznania ponad 300 km.

 

Jeszcze może kilka słów o igrzyskach olimpijskich. Dzisiaj jest bez wątpienia fantastyczny dzień dla Polski. Aleksandra Mirosław i Aleksandra Kołucka medalistkami olimpijskimi we wspinaczce sportowej (Mirosław złoto, Kołucka brąz), siatkarze awansowali do finału, Pia Skrzyszowska przeszła eliminacje w biegu na 100 m przez płotki, a Natalia Kaczmarek w półfinałowym biegu na 400 m dowiozła na metę pierwszą pozycję i tym samym zapewniła sobie pewne miejsce w finale. Na dodatek wymarzone zwieńczenie dnia: Julia Szeremata w boksie w kategorii 57 kg wygrywa walkę półfinałową i stoczy pojedynek o złoto już w sobotę. Może niektórzy pamiętają, że w piłce nożnej sercem byłem z Niemkami, ale niestety wczoraj sąsiadki z naszej zachodniej granicy pożegnały się z nadziejami na złoto przegrywając 1-0 w dogrywce z Amerykankami, ale już w piątek zagrają o brąz z Hiszpankami.

 

Jestem bardzo ciekaw jak poradzą sobie nasze olimpijki w niedzielnym maratonie. Na trasie zobaczymy nasze dwie reprezentantki: Aleksandrę Lisowską i Andżelikę Mach. Niestety na sobotnim maratonie panów nie uświadczymy żadnego Polaka. Medal jest raczej poza zasięgiem naszych dziewczyn, ale wierzę, że nasze biegaczki znajdą się w top10, choć druga dziesiątka także będzie świetnym wynikiem. Trasa ponoć nie należy do łatwych, a warunki pogodowe w Paryżu mają być tego dnia piekielnie trudne (nawet do 34 stopni Celsjusza). Startują o ósmej rano, ale i tak będzie to niewyobrażalnie trudna przeprawa. Trzymajmy kciuki za nasze maratonki.

 

Tak się zastanawiam nad koncepcją wywiadów na gorąco. Walczysz o wynik na granicach swoich możliwości, na jednej z najważniejszych i najpopularniejszych imprez sportowych na świecie, do której przygotowujesz się latami i wisi nad tobą zobowiązanie względem partnerów/sponsorów, żeby udzielić krótkiego wywiadu po biegu czy meczu. Adrenalina, ekscytacja, pobudzenie, stres, nerwowość. Po prostu gargantuiczne emocje i ogromna eksploatacja organizmu. A później ludzie rozkładają te wypowiedzi na czynniki pierwsze i poddają wyczerpującym analizom. Czy to jest w porządku? Trochę etyki wplotłem pod koniec swojego wpisu.

 

Poza tym dużo oglądam i dużo czytam. O filmach i książkach już wkrótce, ale raczej w formie list pozycji, które mnie poruszyły. 

 

 

Haken

07 sierpnia 2024   Dodaj komentarz
sport   pakrrun   Paryż 2024   sport   sportowiec   bieganie   jogging   trening   igrzyska olimpijskie   olimpiada   film   książka   literatura   etyka  

33. Bieg Powstania Warszawskiego

33. Bieg Powstania Warszawskiego

 

O 9:41 byłem już w podróży do stolicy. Na miejscu, czyli w Warszawie Centralnej pociąg był mniej więcej o godzinie 13:20, a to oznaczało, że miałem całe 9 godzin czasu na rozgrzewkę przed startem.

 

 

Był to ciepły dzień w stolicy, a momentami nawet bardzo, bo słupki rtęci przekraczały 30 stopni Celsjusza. Zobaczyłem tego dnia jedynie namiastkę grodu nad Wisłą, zatem ciężko mi ocenić kondycję i poziom atrakcyjności Warszawy. Od zawsze mieszkam w trójmieście i w dalszym ciągu odkrywam jego nowe zakątki i tło historyczne, tak że Warszawa jest dla mnie całkowicie obcą krainą.

 

Dość sporo się nachodziłem przed biegiem, bo na liczniku miałem już 12 km. Dobrze, że nieopodal biura zawodów był Ogród Krasińskich, gdzie mogłem poleżakować przed startem. 

 

Jeśli chodzi rezultat, to pobiegłem według wstępnych szacunków (wariant realistyczny) i przekroczyłem linię mety po 47 minutach i 4 sekundach. Bardzo dużo ludzi, trochę za późno poszedłem na start i musiałem przeskakiwać przez barierki, żeby zająć miejsce we właściwej strefie. Pierwsze kilometry ciężkie z uwagi na tłok, później było już nieco luźniej. Druga piątka dała mocno w kość z uwagi na podbiegi, ale zachowałem moc na samą końcówkę i mogłem ostrzej finiszować.

 

Czas: 00:47:04

Pozycja: 943/5960

Link do wyników: https://live.sts-timing.pl/bpw2024/

 

 

Po złapaniu oddechu i przebraniu się pojechałem komunikacją do dworca kolejowego Warszawa Wschodnia i oczekiwałem na pociąg powrotny. Mój przewoźnik odjechał chwilę po drugiej w nocy, więc w domu byłem dopiero po szóstej rano. Po powrocie prysznic, posiłek i sen. Później pobudka, oglądanie Igrzysk Olimpijskich (siatkówka) i dalsza część snu. Wieczorem wstałem i poszedłem na trening. Na koniec dnia obejrzałem starcie Niemek z Amerykankami w piłce nożnej i spokojnie przespałem noc. Kibicuję naszym sąsiadkom, które co prawda nie zdołały tym razem poskromić Amerykanek, ale raczej wyjdą z grupy.

 

Dzisiaj już czuję się całkiem wypoczęty i gotowy do kolejnych sportowych wyzwań. 

 

 

 

 

 

Haken

29 lipca 2024   Komentarze (1)
sport   Bieg Powstania Warszawskiego   zawody   sport   biegi długodystansowe   10 km   5 km   sportowiec   warszawa   stolica  
< 1 2 3 4 5 ... 20 21 >
Haken901 | Blogi