• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Haken w świecie kina, sportu, literatury i przyrody

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, to pod tym linkiem możesz postawić mi przysłowiową kawę: https://buycoffee.to/haken10 Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/@Haken90

Kategorie postów

  • bubu (14)
  • kinematografia (113)
  • literatura (14)
  • pozostałe (16)
  • sport (101)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Jeśli podoba Ci się mój kontent
    • Możesz postawić mi kawę
  • Profile
    • Instagram
    • Kanał na YouTube

Kategoria

Pozostałe, strona 2

< 1 2 3 4 >

Podsumowanie miesiąca

Podsumowanie miesiąca

 

Po burzliwym wrześniu nadszedł październik i przegonił ciemne chmury. W tym miesiącu wystartowałem w dwóch biegach. Dwukrotnie mierzyłem się z trudnymi trasami typu górskiego. Pierwszy start odbył się na terenie dzielnicy Dąbrowa w Gdyni. Był to tzw. bieg "Na Donas", czyli lokalne wzgórze. Jest to najwyżej położony punkt w Trójmieście, którego wysokość wynosi 206,5 m n.p.m. Trasa wymagająca, błotnista i wąska, w dużej mierze jednotorowa. Do bólu niewygodna, ale i na swój sposób interesująca. Nie celowałem w żaden czas ani miejsce. Drugim biegiem był bieg na Górze Gradowej w Gdańsku. Również bardzo wymagający technicznie. Bieg treningowy, bez presji na wynik. Za docelowy start obrałem Bieg Niepodległości w Gdyni. W miarę trafnie będę chciał oszacować swoje możliwości na krótko przed startem, ale jeszcze wstrzymam się te kilka dni przed ostateczną prognozą. Ne miałem jeszcze styczności z tą trasą, ale już nieraz było mi dane biegać po gdyńskich ulicach, więc mniej więcej wiem, czego mogę się spodziewać.

 

II Bieg na Donas

 

 

12.10.2024

 

RUNGDN #4 Hevelianum

 

 

 

26.10.2024

 

II Bieg na Donas: https://elektronicznezapisy.pl/event/11885/results.html

RUNGDN #4 Hevelianum: https://elektronicznezapisy.pl/event/10009/results.html

 

W tym miesiącu wyszło mi 26 biegowych treningów. Dużo. Całkowity kilometraż za październik wyniósł 278. Średnia dobowa ze spontanicznymi aktywnościami wyniosła kilkanaście km. Listopad może wyjść podobnie, a nawet więcej, bo w tym miesiącu mam w planach wykonać trzy długie biegi. Październik był miesiącem wolnym od "longów", ale bogatym w krótkie i szybkie odcinki.

 

Dlaczego wrzesień określiłem miesiącem burzliwym? Bo zapiłem. Byłem w ciągu alkoholowym przez blisko trzy tygodnie, a potem potrzebowałem kilku dni na osiągnięcie względnej równowagi. Gdyby nie sprzyjające okoliczności, to z dużym prawdopodobieństwem ten stan utrzymywałby się jeszcze dłużej. Z tak długich okresów nieustannego opilstwa niełatwo się wygrzebać. Zespół abstynencyjny na tym etapie jest już wysoce uciążliwy. Ale wyszedłem z tego paskudztwa po raz kolejny. Zaprzepaściłem start w Biegu Westerplatte, ale nie to jest dla mnie najboleśniejsze. Najbardziej dotyka mnie to, że na ten czas kompletnie wyzbywam się swoich zainteresowań. Nie piszę, nie czytam, nie oglądam, nie biegam. Celem nadrzędnym wtedy jest picie - wszystko inne przestaje mieć znaczenie. To stanowi dla mnie najczulszy cios. Ponad trzy tygodnie stagnacji. Tyle. To już było, ale staram się pamiętać, co zabiera i do czego prowadzi pierwsza dawka.

 

Październik zakończyłem w znakomitym nastroju. Obejrzałem wiele fantastycznych filmów i przeczytałem kilka świetnych książek. Ciężko byłoby mi się odnieść do wszystkich, ponieważ filmy oglądam na co dzień i nie miałbym nawet czasu, aby równie mocno pochylić nad każdym tytułem i opisać go na blogu. Mogę ewentualnie kilka słów napisać, ale często wolę powiedzieć coś więcej na temat jednego filmu, niż odnieść się do wielu, ale bardzo pobieżnie. Jeśli chodzi o zawody, to mam myśl, żeby przedstawiać ich przebieg dopiero w podsumowaniu miesiąca, ale zastrzegam, że może być różnie. Ostatnio w marzeniach sennych często spotykałem się z Bubusiem. Tam również był chory, ale dochodził do zdrowia i wspólnie mogliśmy cieszyć się życiem. Te sny przypomniały mi o moim opowiadaniu. Opowiadaniu, w którym przedstawiam losy Bubusia. Jak żył, to zachodziłem w głowę nad zakończeniem, a teraz już je znam, ale ciężko jest mi wrócić do pisania tej historii. Może kiedyś.

 

Haken 

01 listopada 2024   Dodaj komentarz
pozostałe   X muza   sport   bieganie   zawody   Bubu   nałóg   uzależnienie   ciąg alkoholowy   film   kinematografia   bubuś   książki   literatura   sztuka  

Igrzyska paraolimpijskie

Igrzyska olimpijskie i paraolimpijskie

 

Szesnaście dni temu miała miejsce ceremonia zamknięcia letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu. Ziścił się dla nas jeden z najbardziej pesymistycznych scenariuszy i wyjechaliśmy z Paryża z dziesięcioma medalami, co dało nam najgorszy wynik od 1956 roku, kiedy to zakończyliśmy sportowe zmagania z dziewięcioma krążkami na koncie. W historii letnich igrzysk olimpijskich biało-czerwoni zdobyli 308 medali. Dużo emocji towarzyszyło mi podczas tych igrzysk. Były oczywiście dyscypliny i konkurencje, które bardziej mnie interesowały i to im poświęcałem najwięcej uwagi (lekkoatletyka, piłka nożna żeńska, siatkówka halowa i plażowa, tenis stołowy żeński, koszykówka, boks, no i, oczywiście, biegi maratońskie). Letnie igrzyska olimpijskie dobiegły końca, ale całe mnóstwo sportowych emocji przed nami. 

 

Przedwczoraj odbył się Memoriał Kamili Skolimowskiej i diamentowa liga. Nie oglądałem całości, ale załapałem się na najważniejsze dla mnie wydarzenia, czyli biegi. Jakob Igrebrigsten ustanowił nowy rekord świata na dystansie 3000 m. Od początku było wiadome, że podczas tego mityngu zobaczymy kilka ataków na rekord, z czego dwa z nich zwieńczono sukcesem. Poza Norwegiem swój własny rekord świata poprawił Armand Duplantis w skoku o tyczce. Wypadliśmy bardzo przeciętnie na tle zagranicznych zawodników i zawodniczek.

 

A już jutro, 28 sierpnia, zachęcam wszystkich do śledzenia ceremonii otwarcia letnich igrzysk paraolimpijskich w Paryżu. Ceremonia rozpocznie się o godzinie 20.00 i będzie transmitowana na kanale Super Polsat. Igrzyska paraolimpijskie potrwają do 7 września. Tutaj mamy dużo większy potencjał medalowy. Osobiście podchodzę do tej odsłony bardzo optymistycznie i zakładam, że nasi zawodnicy oraz nasze zawodniczki zdobędą dla Polski 30 medali, z czego spory procent z nich będą stanowiły medale zrobione z najcenniejszego kruszczu.

 

IV Bieg na dystansie 10 km w hołdzie Kazimierzowi Piechowskiemu IV Mistrzowstwa Polski Kolejarzy 2024

 

W najbliższą sobotę startuję w zawodach na dystansie 10 km. W zeszłorocznej edycji bieg ukończyłem w czasie 48 minut, 22 sekund i 16 setnych. Moim celem jest pobiec szybciej. 

 

Dzisiaj jestem nieco pokiereszowany po wczorajszym biegu. Wypuściłem się na długi bieg (23 km) i już będąc kilkaset metrów od jego zakończenia zaliczyłem bolesny upadek na przejściu dla pieszych. Zbiegając z pasów zahaczyłem prawdopodobnie o krawężnik i poleciałem na beton. Sympatyczny kobiecy głos zapytał mnie czy wszystko w porządku, na co odparłem twierdząco i pobiegłem dalej. Wiedziałem jednak, że skutki upadku mogę odczuć później, po wyciszeniu organizmu. Na ten moment wszystko wskazuje na to, że nic poważnego się nie stało. Mam ranę na prawym kolanie, krwiaka po prawej stronie tułowia i towarzyszy mi umiarkowany ból górnej części pleców, ale jego przyczyn doszukiwałbym się w wąskich pompkach i nadwyrężeniu. Generalnie mam sporo obrażeń na ciele i jak ktoś mnie zobaczy bez koszulki, to może pomyśleć, że jestem poddawany regularnym torturom, może nie takim najwyższej próby, ale jednak. 

 

Jeszcze może kilka słów o moim samopoczuciu w kontekście rzucenia papierosów. Chęć zapalenia, jeśli już się pojawia, to jest ona minimalna, prosta do przezwyciężenia. Dzięki niepaleniu zyskałem sporo czasu. Nie palę przed wejściem do sklepu czy domu. Nie robię licznych przerw podczas oglądania, czytania czy jakiejkolwiek innej czynności. Na stałe zniknął świszczący oddech, który pojawiał się w dni, kiedy paliłem jeden za drugim. Niektórzy mówią o jedzeniu, że zaczęło im lepiej smakować. W moim przypadku nie zaobserwowałem tej zmiany, jedynie zacząłem spożywać więcej kalorii w ramach substytutu, co zaowacało dodatkowymi kilogramami. Waga nadal utrzymuje się na poziomie 90-92 kg. Na razie nie uciekam w kierunku większego reżimu kalorycznego, bo po prostu nie czuję, aby był to odpowiedni moment. 

 

Podzielę się z Wami jeszcze czymś. Któregoś dnia obudziłem się z myślą, żeby spróbować swoich sił jako kurier na aplikację. Wybrałem już jedną z popularnych marek, założyłem konto i ściągnąłem aplikację. Teraz czekam na zielone światło. W sezonie mają komplet pracowników i dostałem informację, że będę mógł wstąpić w ich szeregi jakoś na przełomie września a października. Jak już będę miał pierwsze doświadczenia z pracą przez aplikację, to postaram się Wam opisać swoje wrażenia i jakie możliwości daje takie zajęcie.

 

 

Haken

 

27 sierpnia 2024   Dodaj komentarz
pozostałe   igrzyska paraolimpijskie   upadek podczas biegu   praca przez aplikację   sport   igrzyska olimpijskie   paryż   bieg   bieganie   sportowiec   trening   10 km  

Złamanie abstynencji

Złamanie abstynencji

 

Piszę ten wpis po raz drugi z uwagi na formę poprzedniego, która przy trzeźwym spojrzeniu wydała mi się niewłaściwa. Pierwotną wersję pisałem mając we krwi promile, toteż postanowiłem zmodyfikować jego treść.

 

Po pierwszym kwietnia piłem jeszcze przez kilka dni, co łącznie dało mi aż czternastodniowy ciąg alkoholowy - sam jestem zaskoczony jak chyżo dochodzę do siebie fizycznie, bo psychicznie jeszcze jestem w kiepskiej kondycji. Obawiałem się rozwinięcia mocniejszej wersji majaczenia alkoholowego, ale zakończyło się wyłącznie na żywych do szpiku kości koszmarach sennych, które nie dawały mi zasnąć przez blisko trzy doby, ponieważ po zamknięciu oczu na niezbyt długą chwilę otwierały się przede mną wrota piekieł i budziłem się z krzykiem. Pierwsza doba to oczywiście klasyczne objawy abstynencyjne, ale później często zaczyna się najgorsze. No nic - w każdym razie zdołałem się zregenerować. Skończyłem pić 9 kwietnia, a już wczoraj zrobiłem pierwszy trening biegowy i kilka serii pompek - było naprawdę ciężko.

 

Teraz przestrzeń na podziękowania. Na ulicy spotykam wiele osób, które próbują mi pomóc na różnorakie sposoby - wszystkim Wam dziękuję za zaangażowanie i poświęcenie mi swojego czasu. Za pomoc ekonomiczną i emocjonalną. Zwykła rozmowa potrafi dać promyk nadziei i umilić te niezwykle trudne chwile podczas ciągu. Dziękuję też bardziej bliskim i znajomym mi osobom - za to, że jesteście i wspieracie mnie tak, jak potraficie.

 

Jak pisałem poprzednio - nie poradziłem sobie ze śmiercią swojego ukochanego przyjaciela, z żałobą. Płacz dawał chwilową ulgę, ale wpędzałem się w poczucie winy, że nie byłem najlepszy dla niego. Dowaliłem sobie. Później dowaliłem sobie wygórowanymi oczekiwaniami względem półmaratonu w Pruszczu Gdańskim. Jak Czytelniczka pisała - zabrakło u mnie pokory. Muszę popracować nad pokorą do sportu, do nałogu i w ogóle pokorą do życia. 

 

Teraz kilka słów o planach i modyfikacjach w zdrowieniu. Planuję dodać żywy komponent terapeutyczny - czyli udać się do miejsca, które zarekomendowała mi terapeutka po wyjściu z izby wytrzeźwień. Jestem już zmęczony terapiami i poznawaniem świeżych lic kadr terapeutyczno-psychiatrycznych. Grup i pisania prac też już mam po dziurki w nosie. Terapeutka powiedziała, że tam będę mógł skupić się na terapii indywidualnej. Obym odnalazł bratnią duszę wśród terapeutów.

 

Kolejne plany to przygotowania do półmaratonu w Gdyni i kilku kolejnych biegów które mam w perspektywie. Oczywiście literatura i kino. Poza tym spróbuję pojeździć z CV (na litość boską, czy to nie przeżytek?) po schroniskach dla zwierzaków w celu podjęcia wolontariatu tudzież pracy zarobkowej na pół etatu. To wszystko na ten moment. 

 

Dzięki, że jesteście i śledzicie tę moją drogę walki. Nie wiem czy ją wygram, bo może ziścić się najczarniejszy scenariusz, ale obiecuję dalsze starania w kierunku zdrowia.

 

W najbliższym czasie może być na blogu nieco mniej wpisów biegowych, a więcej recenzji filmów czy książek, ale to jeszcze nie zostało przesądzone. To tyle ode mnie.

 

Haken 

15 kwietnia 2024   Dodaj komentarz
pozostałe   ciąg alkoholowy   trzeźwość   psychologia   uzależnienie   nałóg   podziękowania  

Podsumowanie miesiąca - styczeń

Podsumowanie miesiąca

 

Kolejny miesiąc ciężkiej pracy za mną. Zdecydowanie przeważały treningi biegowe, ale znalazłem też energię i przestrzeń na sesje siłowe. Przedwczoraj pisałem o sześciu dniach wolnych od biegania w tym miesiącu, ale się pomyliłem. Takich dni było pięć. 

 

 

Styczeń zakończyłem dość spokojną dychą i tym samym zamykam miesiąc z następującym kilometrażem:

 

 

W styczniu byłem na dwóch imprezach biegowych. Pierwszą z nich była impreza Ultra Way w Gdyni, gdzie biegłem na dystansie około 28 km swój pierwszy oficjalny bieg górski/trailowy. Drugie zawody odbywały się w Żukowie z okazji WOŚP. 

 

Teraz kilka słów o planach biegowych na najbliższe tygodnie. 11 lutego zamierzam być na urodzinowym biegu w Gdyni. Masowy bieg, 10 km, trasa atestowana. Na tę chwilę liczba zapisanych i opłaconych uczestników wynosi 1944. Może się mylę, ale wygląda mi to na pierwszą tak dużą imprezę w tym roku w Polsce. I być może w lutym to będzie na tyle, jeżeli mowa o zawodach.

 

Bubuś

 

Jak wiecie w ostatnich dniach Bubuś podupadł na zdrowiu. Biegunki podbarwione krwią, wymioty, a za tym wszystkim narastające osłabienie. Na domiar złego lek na zwyrodnienia stawów przestał działać i Bubu ma duże problemy żeby się podnieść czy położyć. Gdy już wstanie, z moją pomocą czy sam, to jest trochę lepiej, ale bez szału. Dostał kroplówkę, zastrzyki, antybiotyk i inne leki do domu. Wczoraj podałem mu ostatnią dawkę. Podawanie leków w proszku było arcytrudnym zadaniem, ponieważ Bubu całkowicie zrezygnował ze swojej karmy, a podanie mu umaczanego w nim jajka również nie kończyło się 100% sukcesem.

 

Dzisiaj w południe mieliśmy wizytę u weterynarza. Na szczęście już mógł dostać librelę, czyli zastrzyk na zwyrodnienia. Miał mieć też pobraną krew do badań, ale niestety nie mogliśmy znaleźć naczynek. Liczne próby, bardzo stresujące dla Bubusia, nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Spróbujemy za około półtora tygodnia. W ostatnich dniach Bubu miał też zatwardzanie i tylko raz się wypróżnił - niestety był to stolec pokryty szkarłatnym śluzem + sam śluz. Dostał elektrolity, które udało mu się podać za pomocą strzykawki. Zmieniliśmy też karmę, choć pewnie minie trochę czasu zanim uda nam się dobrać najbardziej odpowiednią dla niego. 

 

Teraz pozostaje czekać i obserwować. W ciągu kilku dni jego stan powinien się poprawić - a przynajmniej na poziomie układu kostno-stawowego. 

 

Filmy i książki

 

W styczniu oglądałem dużo mniej niż w grudniu, a grudzień ogólnie był wyjątkowo bogaty w zasilenie mojej wewnętrznej filmoteki biorąc pod uwagę liczbę treningów i zawodów. Jeżeli dobrze liczę, to w styczniu obejrzałem 25 filmów i 2 seriale. Które produkcje według mnie zasługują na szczególną uwagę? 

 

*Tallulah (2016) 

*Królowa wojownik (2022)

*Lalki (1986)

*Matka i córka (1960)

*Opowieść (2018)

*Wojny jednorożców (2022)

*Tajemnice Los Angeles (1997)

*Bestia (1996) (bezpieczna kalka Szczęk, z mątwami zamiast rekinów)

 

A na czym się mocno zawiodłem?

 

*Ekstremalni biegacze (2017)

*Uśmiech Mony Lizy (2003)

*Maria Antonina (2006)

*Anihilacja (2018)

 

Całej reszty już nie będę wymieniał, ale pozostałe mieściły się u mnie w przedziale 5-7/10.

 

Co z serialami?

 

Zabrałem się za The Last of Us. Duża różnorodność jeżeli chodzi o poszczególne epizody. Tygiel gatunków, gdzie najlepiej sprawdza się w roli dramatu obyczajowego i w nielicznych momentach jako akcyjniak. Lubię wspomnienia Ellie ze swojego życia sprzed wyruszenia w podróż i relację, która tworzy się pomiędzy nią a Joelem.

 

Oprócz powyższego sięgnąłem po Tajemnice polskich morderstw. Polski serial dokumentalny opowiadający o rozwiązanych sprawach kryminalnych. Każdy odcinek to osobna historia. Nie wszystkie epizody widziałem, ale już teraz mogę powiedzieć, że realizacyjnie jest wyborny. Naprawdę dobry true crime - i to na naszym podwórku.

 

Jeżeli chodzi o literaturę, to chwyciłem się serii o przygodach młodego czarodzieja. Mowa tutaj oczywiście o powszechnie znanej i lubianej serii "Harry Potter". Kiedyś czytałem, ale finalnie jej nie dokończyłem. Kupuję poszczególne części od wydawnictwa "Media Rodzina". Pierwszą i drugą część przeczytałem bardzo szybko. Trzecia zajęła mi trochę więcej czasu. Teraz jestem na części czwartej, która ma póki co najwięcej treści, bo aż 760 stron. 

 

Filmy o Harrym lubię, nawet bardzo, książki też. I gry również (pierwsze trzy cześci).

 

A oprócz tego trochę poezji - Julian Tuwim i Emily Dickinson.

 

Początek lutego

 

Luty zacząłem od szybkich 12 km z groszem. Zacząłem go również od wizyty u weterynarza z Bubusiem. Nową, tzw. gastryczną karmę już dostał. Smakowała mu, nawet bardzo. Im więcej mięsa, tym Bubuś szczęśliwszy - to po prostu widać. Tylko nic zbyt tłustego. Dziczyzna czy kaczka odpadają. Najlepiej drób, cielęcina czy wołowina. Rzecz w niskiej zawartości tłuszczu.

 

Haken

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

01 lutego 2024   Dodaj komentarz
pozostałe   początek miesiąca   podsumowanie miesiąca   zwyrodnienia stawów   librela   bubuś   weterynarz   trening   styczeń   luty   sport   sportowiec   karma   zwierzę   pies   Bubu  

Blog do nauki języka uruchomiony

Blog do nuki języka włoskiego uruchomiony

 

Dzisiaj dodałem swój pierwszy wpis na nowo otwartym blogu. Blog ten będzie w pełni poświęcony językowi włoskiemu.

Link: https://jezykwloski.blogi.pl/

 

Jak mi poszedł ostatni dłuuugi bieg?

 

18 grudnia, w poniedziałek, wybrałem się na bieg mając w planach pokonanie dystansu zbliżonego do maratońskiego. Nie wiem jak często będę się decydował na biegi w okolicach 30 km i więcej, bo są one bardzo wyniszczające i czasem aż żal, że muszę zrobić dzień wolnego.

 

Bieg zakończyłem w okolicach 36 km. Nogi niestety nie były świeże, o czym wiedziałem już kilka chwil po rozpoczęciu treningu. Codzienne treningi męczą - i zgadzam się z tym, że przed maratonem warto zwolnić, zmniejszyć szybkość i objętość w ostatnim tygodniu przed zawodami. Tego będę się trzymał, a przynajmniej próbował się trzymać. Bo potem wychodzą konsekwencje w postaci przemęczenia, braku uczucia świeżości i... gorszych wyników. 

 

Miałem ze sobą 0,5l wody i było to zdecydowanie za mało, miałem na względzie, że ciężko będzie na takiej ilości dociągnąć 30 km, a co dopiero 42, ale biegłem z pasem biegowym i tym samym tylko taka pojemność była dostępna. W przyszłości może będę zabierał ze sobą dużą butelkę i kładł ją gdzieś nieopodal leśnej ścieżki, przez którą co jakiś czas będę przebiegał. Dodatkowym atutem takiego rozwiązania jest to, że będę wolny od dodatkowego balastu. Dobijając do 35 km nie miałem już niestety ani kropelki. W przydrożnych toi toiach również nie było wody. Mięśnie i stawy dostały w kość, toteż postanowiłem na tym etapie zakończyć trening i skierować swoje obolałe ciało do domu. Oprócz niewystarczającej ilości wody, żałuję również, że nie zadbałem o optymalny strój. Moje legginsy do biegania tego dnia okazały się fatalnym wyborem. 10 stopni, trochę słońca i wilgoć sprawiły, że dorobiłem się odparzeń okraszonych krwią. Nawet spora warstwa kremu przed wyjściem okazała się bezradna. Jeszcze kwestię żeli muszę usprawnić.

 

We wtorek naturalnym pusnięciem było odpuszczenie treningu, ale już w środę wybiegłem na luźne 8 km z groszem. Czwartek i piątek po 10 km z hakiem, a dzisiaj parkrun (5 km) i umiarkowane 6,2 km w ramach uzupełnienia. W tym tygodniu wyszło mi blisko 90 km, a może nawet przekroczyłem tę wartość? Nie wiem, później pozwolę sobie to zweryfikować w aplikacji.

 

Zacząłem stosować BCAA, czyli aminokwasy rozgałęzione, które mają na celu ochronę przed katabolizmem mięśni, przyspieszyć regenerację po sesji treningowej i zwiększyć wytrzymałość. Przyjmuję kopiastą miarkę przed i po treningu. Mam preparat o truskawkowym smaku, i powiem Wam, że picie go to sama przyjemność.

 

W styczniu mam w planach swój pierwszy bieg ultra po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Do tego czasu wdrożę w treningi nieco więcej podbiegów, bo jeśli wezmę w nim udział, to czeka mnie +-1002 m przewyższeń. 

 

Haken

 

 

23 grudnia 2023   Dodaj komentarz
pozostałe   długie wybieganie   język włoski   nauka   edukacja   zaimki osobowe   nauka języków   bieg   zawody   bieganie   sport   sportowiec   jogging  
< 1 2 3 4 >
Haken901 | Blogi