Informacje o nagrodach i kawka na moich włościach...
Co z nagrodami?
Wczoraj skontaktowałem się z biurem MOSIR w Sopocie i dowiedziałem się, że nagrody mogę odebrać w środę bądź w czwartek w godzinach 7-15. A zatem najprawdopodobniej jutro będę cieszył się swoją pierwszą statuetką. Możecie być pewni, że w najbliższych dniach ją zobaczycie.
Aktualizacja
Niesamowite rzeczy się dzieją. Wczoraj otrzymałem informację, że mam się zgłosić po nagrodę, a teraz sprawadzam maila i przed dwiema godzinami otrzymałem wiadomość od zastępcy dyrektora: "Dzień dobry. Po biegu wręczaliśmy nagrody za msc. I-III w kat. open kobiet i mężczyzn. Nagrody w kategorii wiekowej wręczamy na koniec cyklu, czyli po 3 biegu. Suma punktów zdobyta w dwóch najlepszych startach daje miejsce w kategorii wiekowej." Odpisałem na tę wiadomość, że informacja o nagrodach znajduje się w regulaminie "2. Po każdym biegu za miejsca I-III w kategoriach open kobiet i mężczyzn oraz kategoriach
wiekowych otrzymają pamiątkowe statuetki i upominki od Sponsora.". Po moim mailu być może regulamin zostanie zmieniony, jednak ja pozwoliłem sobie zrobić screena tego punktu. Inne informacje są w regulaminie, inne otrzymałem przez telefon, a jeszcze inne zostały mi przekazane w dniu dzisiejszym mailowo. Tak że jest szansa, że jednak obejdę się smakiem, a narobili mi nadziei na pierwszą w życiu statuetkę. Tutaj screen na którym widoczny jest właściwy fragment regulaminu:
Przykra sytuacja. No nic, jeśli faktycznie tak było, że tylko w klasyfikacji open zawodnicy otrzymali nagrody, to nic już tutaj nie wskóram. W każdym razie to mnie (i nie tylko mnie, jeśli regulamin tak mówi) wprowadzono w błąd. Mnie wprowadzono dwukrotnie, bo jeszcze powiedziano, że będę mógł odebrać nagrodę w biurze (kobiet z pewnością w ogóle nie była zorientowana i tylko mi przytaknęła). Sprawa dobiła do brzegu, a mianowicie otrzymałem odpowiedź od zastępcy dyrektora, że przeprasza, ale jest to błąd w zapisie. "Poprawimy i przepraszamy za zamieszanie". Wkradł się ludzki błąd, który sprawił, że właściwie widziałem już swoją pierwszą statuetkę. Ogromny zawód. Niemniej cieszę się, że przyznano mi racje i przeproszono za nieumyślne wprowadzenie w błąd. Boli, ale i tak chcę wystartować w II i III odsłonie tego cyklu. Nadal mam szansę na nagrodę za zajęcie podium w kategorii wiekowej w klasyfikacji generalnej. Jeśli dam radę, to tym razem na pewno zostanę na ceremonii i wszystko będzie jasne wraz z zakończeniem wydarzenia. Ja z kolei przepraszam Was za zbyt pośpieszne działania z mojej strony, ale zrozumcie, że to dla mnie bardzo emocjonujące sprawy.
Na ratunek kawce
Wczoraj wracając z lokalnej wiaty śmietnikowej natrafiłem na ranną kawkę, która za nic w świecie nie mogła wzbić się w powietrze. Pomyślałem, że ten ptak nie ma szans na przetrwanie i lada moment może zjawić się drapieżnik, toteż postanowiłem się nim zaopiekować. Podstępem zdołałem go wprowadzić na klatkę i później już udało mi się wziąć go w ręce i zanieść do domu. Nie byłem przygotowany na takiego gościa, więc musiałem pozwolić mu na swobodną ekplorację. Straż miejska okazała się bezsilna w momencie zabezpieczenia przeze mnie kawki, a więc byłem zdany na siebie w kwestii transportu. Okoliczne lecznice nie miały ani kompetencji ani możliwości zapewnienia mu całodobowej opieki, więc musiałem zawieźć mojego przyjaciela na Kartuską do lecznicy całodobowej, która ma podpisaną umowę na dzikie zwierzęta. Umieściłem mojego ciekawskiego i co by nie mówić wystraszonego gościa w prowizorycznym transporterze i wsiadłem w autobus 227 jadący w tamte okolice. Po mniej więcej 70 minutach byliśmy już na miejscu. Musiałem jeszcze zadzwonić do GCK (Gdańskie Centrum Kontaktu) i otrzymać nr zgłoszenia. Wypełniłem kwestionariusz i zawierzyłem jego dalsze losy profesjonalistom. Powiedziano mi, że teraz zostanie umieszczony w ptaszarni. Zapytałem się czy będę miał później możliwość uzyskania jakichś informacji na jego temat. Wygląda to tak, że jeśli ptak przeżyje i jego stan się ustabilizuje to trafi do Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Ostoja". Jeżeli zatelefonuję do nich za jakiś czas i okaże się, że taki ptak nie wyjechał z lecznicy, to niestety będzie oznaczało jego śmierć.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że ptaszek dojdzie do siebie i jeszcze zaprezentuje swój majestat w przestworzach. Udało mi się także nakręcić dwa krótkie filmiki. Być może jeden z nich zamieszczę na YT. Tam dokładniej widać okazałość tej przeuroczej istotki. Jeśli chodzi o obrażenia, to widziałem ranę na własne oczy i myślę, że jak najbardziej kwalifikuje się do wyleczenia. Jednak to tylko pierwsze wrażenie, które mogło być mylne i ostatecznie wyjdzie, że sytuacja jest o wiele poważniejsza. Cieszyła mnie też jej stosunkowo duża witalność. Kawka nie mogła latać, ale sprawnie przemieszczała się za pomocą łapek. Apetyt też jej raczej dopisywał, bo zajadała się okruszkami.
Haken
Dodaj komentarz