• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Haken w świecie kina, sportu, literatury i przyrody

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, to pod tym linkiem możesz postawić mi przysłowiową kawę: https://buycoffee.to/haken10 Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/@Haken90

Kategorie postów

  • bubu (14)
  • kinematografia (113)
  • literatura (14)
  • pozostałe (16)
  • sport (101)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Jeśli podoba Ci się mój kontent
    • Możesz postawić mi kawę
  • Profile
    • Instagram
    • Kanał na YouTube

Kategoria

Literatura, strona 1

< 1 2 3 >

Literatura

Zjadanie zwierząt - Jonathan Safran Foer

 

Często bezrefleksyjnie sięgamy po mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego. Nie zastanawiamy się skąd pochodzą i jaką drogę przeszły, zanim trafiły do naszych żołądków. Foer czarno na białym przedstawia nam cały proces - bez eufemizmów i upiększania. Chów przemysłowy ma swoje zalążki w latach 20 XX wieku. Na jednej fermie drobiu hoduje się kilkadziesiąt tysięcy kurczaków (brojlerów, niosków*). Ptaki są poupychane w hangarach lub klatkach, jeden na drugim, mając do dyspozycji tyle, ile powierzchni ma kartka A4, pozbawione światła dziennego i świeżego powietrza, jakiejkolwiek swobody. Manipuluje się ich zegarem biologicznym, (np. zostawia światło na 20 godzin i gasi na 4, bo tyle wystarczy, żeby przeżyły) - to wszystko po to, aby zoptymalizować zyski. Kurczaki stają się agresywne, atakują się nawzajem, a jadąc do rzeźni znaczący procent ptaków ma liczne złamania. Część z nich umiera przed ubojem. Ich życie jest pasmem cierpień. 

 

Zwierzęta te modyfikuje się genetycznie za pomocą pasz zawierających hormony i antybiotyki. Nasze organizmy wskutek dostarczania zmodyfikowanego mięsa przestają reagować na różnego rodzaju leki. Zjadanie dużych ilości takiego mięsa sprzyja nowotworom i chorobom serca. Lobby przemysłu hodowlanego jest tak silne, że karmi nas nieprawdziwymi informacjami i dba o to, żeby konsumenci nie mieli świadomości, jaką katorgę przechodzą zwierzęta i że cierpi na tym cała planeta. Jak myślicie, co się dzieje z tysiącami ton gnoju tych zwierząt? Kiedyś, przed erą chowu przemysłowego używano go jako nawóz, a teraz jest go tak dużo i jest tak zatruty, że się do niczego nie nadaje. Koncerny płacą milionowe kary za zaśmiecanie środowiska, bo wywożą gnój tam, gdzie akurat mają kaprys. Tylko że te kary są wliczone w koszta - i absolutnie nieodczuwalne dla gigantów. Przyczyną globalnego ocieplenia w dużej mierze jest chów przemysłowy. Zużycie gruntów, wody, wylesianie, zanieczyszczenia środowiska, zanik bioróżnorodności. Pozwolę sobie na kilka cytatów z książki:

 

Powiedzmy sobie wprost: zwierzęta wykrwawiają się, są obdzierane ze skóry i ćwiartowane żywcem. To się dzieje na co dzień i zarówno pracownicy przemysłu, jak i organy zarządzające wiedzą o tym. Przedstawiciele rzeźni oskarżonych o stosowanie takich praktyk bronili się, twierdząc, że są one powszechne, i pytali, zresztą całkiem słusznie, dlaczego akurat tylko ich zakłady zostały w związku z tym napiętnowane. 

 

Odkąd w 2000 roku Temple Grandin ogłosiła, że nastąpiła poprawa warunków w rzeźniach, udokumentowano wiele przypadków bicia małych indyków kijami bejsbolowymi, a świń metalowymi pałkami, deptania po kurczakach, by usłyszeć jak „pękają”, i ćwiartowania przytomnych krów. Nie trzeba wcale oglądać filmów kręconych potajemnie przez organizacje broniące praw zwierząt, by zdać sobie sprawę z tego koszmaru, choć nagrania te są naprawdę przekonujące. Mógłbym napisać kilka książek, a właściwie encyklopedię okrucieństwa, spisując wyznania pracowników.

 

„Ponad 20 pracowników podpisało oficjalne oświadczenia potwierdzające, że takie praktyki są
w zakładzie powszechne oraz że przełożeni są tego w pełni świadomi” W jednym z oświadczeń pracownik napisał: „Widziałem tysiące krów przechodzących cały proces żywcem… Na linii krowy potrafią przeżyć nawet siedem minut. Niektóre są ciągle przytomne w momencie, gdy trafiają do maszyny dzielącej na półtusze”.Narzekających pracowników najczęściej po prostu się zwalnia.

 

Po około 12 sekundach ogłuszone zwierzę (nieprzytomne, półprzytomne, całkiem przytomne lub martwe) trafia w ręce kolejnego pracownika, który zakłada mu obręcz łańcuchem na jedną z tylnych nóg i zawiesza na haku. Potem zwisającym zwierzęciem zajmuje się osoba, której zadaniem jest przecięcie żył i tętnic szyjnych. Taśma znów się przesuwa, a zwierzę przez kolejnych kilka minut się wykrwawia. W ciele krowy płynie około 20 litrów krwi, więc chwilę to trwa. Odcięcie dopływu krwi do mózgu powoduje śmierć, ale nie natychmiastową (dlatego zwierzęta powinny być skutecznie ogłuszone). Jeśli zwierzę pozostaje przytomne lub jeśli cięcia będą nieprecyzyjne, upływ krwi może zostać zahamowany, co przedłuży cierpienie stworzenia. „Wtedy mrugają
oczami, wyciągają szyje, rozglądają się szaleńczo” – opowiada jeden z pracowników. Po spuszczeniu krwi krowa powinna być już tylko tuszą. W takim stanie trafia do osoby, która ma zedrzeć skórę z jej łba. Na tym etapie procent wciąż żywych zwierząt jest niewielki, ale niezerowy. W niektórych zakładach takie przypadki zdarzają się na tyle często, że wprowadza się nieformalny kodeks postępowania z nimi. Pracownik, który zapoznał się z tą praktyką, powiedział: „Często przy obdzieraniu ze skóry okazuje się, że zwierzę ciągle żyje i podczas cięcia nagle zaczyna dziko kopać. Kiedy tak się dzieje, wbija się nóż w tył głowy stworzenia, żeby przeciąć rdzeń kręgowy” Jak się okazuje, ta metoda unieruchamia zwierzę, ale wcale go nie znieczula. Nie jestem w stanie ocenić, jak często ma to miejsce, bo nikt nie ma dostępu do danych. Jedyne, co wiadomo, to że podobne przypadki wpisują się w nowoczesny system uboju i że nie ustaną. Po zdjęciu skóry z głowy tusza (lub krowa) trafia do pracownika, który odcina dolne części kończyn. Jedna z osób zatrudnionych przy linii produkcyjnej opowiadała: „Te, które są ciągle żywe, wyglądają jakby były gotowe wspiąć się po ścianie… Cóż, nikt nie ma czasu czekać na kolejne, tym razem skuteczne ogłuszenie. Po prostu obcina się im nogi obcęgami. Krowy dostają przy tym szału i kopią na wszystkie strony”

 

Taką mniej więcej drogę pokonują zwierzęta zanim pojawią się na naszych talerzach. Wydawać by się mogło, że odeszliśmy od obozów koncentracyjnych, a tymczasem są one rozsiane w tzw. krajach rozwiniętych i trzyma się w nich miliardy zwierząt. Zwierzęta są zapładniane za pomocą inseminacji, czyli sztucznie. To horror. Horror w imię tego, żebyśmy mieli tanie i ogólnodostępne mięso. Chów pastwiskowy już prawie nie istnieje. Blisko 100% miesą pochodzi z chowu przemysłowego. 

 

Spójrzmy prawdzie w oczy: mięso pochodzi od zwierząt, które zginęły tylko po to, by ludzie mogli mieć chwilę przyjemności, a przed śmiercią zostały okaleczone i poparzone. Czy wobec chwili przyjemności ten ogrom cierpienia jest uzasadniony?

 

Aktualny system hodowlany jest niemoralny, sadystyczny i obrzydliwy. Kupując i jedząc mięso z chowu przemysłowego pozwalamy temu szaleństwu trwać. Czy smak mięsa przyćmi wyrzut sumienia? Często większą uwagę przykładamy do zwierząt lądowych, ale w przypadku ryb wcale nie jest lepiej. Tysiące stworzeń morskich traci życie podczas przyłowów, często w męczarniach. Wszystko po to, aby złowić tuńczyka. Autorem tej książki jest człowiek, który po narodzinach swojego syna postanowił wnikliwie zbadać ten temat. Wszystko podparte setkami przypisów. Wiedzieliście, że mleko wcale nie jest korzystne dla układu kostnego i może powodować osteoporozę? 

 

I jeszcze jeden cytat: 

 

Nasze codzienne wybory kształtują rzeczywistość, jedzenie to sprawa globalna, mało kto je w samotności! To przecież nas kiedyś będą pytać: „Jak zareagowałeś, gdy dowiedziałeś się prawdy o zjadaniu zwierząt?” Być może nasza kropla nie przeleje czary goryczy, ale jeśli będziemy to samo robić codziennie, a po nas robić to będą nasze dzieci i ich dzieci może uda nam się odnieść sukces? Warto najpierw zacząć od siebie, by później żądać drastycznej zmiany prawa od ustawodawców.

 

Fantastyczna, choć mrożąca krew w żyłach lektura popularnonaukowa. Koniecznie zmierzcie się z tym tytułem. Foer postawił na dosadność i fakty. Opisy, jak możecie zobaczyć powyżej, bywają naprawdę nieprzyjmne i drastyczne, ale prawdziwe. Warto mieć świadomość, co te istoty musiały przejść, żeby zaspokoić nasze kubki smakowe. Dobrze by było, gdyby na opakowaniach pojawiły się analogiczne obrazki i opisy, które widnieją już od jakiegoś czasu na paczkach papierosów. Myślę, że takie działanie mogłoby zaprocentować ograniczeniem spożycia mięsa.

 

*Nioski i brojlery to rasy kurczarków

 

 

Ocena: 9/10

 

Ciało nie kłamie - Judy Melinek

 

Książka traktująca o pracy patolożki sądowej. Judy Melinek opowiada trochę o sobie i swojej ścieżce zawodowej, ale głównym nurtem jest specyfika jej pracy. Sekcje zwłok, rozmowy z najbliższymi w żałobie, dokonywanie oględzin miejsc zbrodni czy wypadków. Dość przystępnie napisana, skierowana również do osób, które nie mają zbyt dużej wiedzy w tym zakresie. Melinek brała udział w jednej z większych akcji identyfikacji ofiar - mowa tutaj o zamachu na World Trade Center 11 września 2001 roku i jego następstwach. Autorka za bardzo przeskakuje z kwiatka na kwiatek, ale całość wypada przyzwoicie. Sporo błędów w tekście, co może razić. Dlatego proces adiustacji jest tak istotny. Po napisaniu książki należałoby jeszcze co najmniej kilka razy ją zweryfikować pod tym kątem. Często dużo osób pracuje przy jednej pozycji, więc jak najbardziej jest to do zrobienia. No i też kwestia dobrego tłumaczenia, co również wymaga zaangażowania.

 

Kiedy stałam się świadkiem zgonów, odkryłam, że prawie każdy wypadek śmiertelny, który badałam, jest wynikiem albo usypiającej czujność monotonii, albo działań, które niosą łatwe do przewidzenia ryzyko.

 

 

Ocena: 6/10

 

Portret Doriana Graya - Oscar Wilde

 

Dorian Gray jest wyjątkowo urodziwym młodzieńcem, który pozuje jako model dla malarza i pozwala siebie sportretować. Dorian, widząc swoją nieskazitelną piękność, postanawia sprzedać swoją duszę diabłu za wieczną młodość. Portret staje się odzwierciedleniem jego duszy.

 

Wilde niewątpliwie posiadał dar pisania. Mimo już nieco archanicznego języka czyta się wybornie. Perypetie Doriana intrygują i napełniają niepokojem. Jeden rozdział był przesadzony, mówię tutaj o rozdziale, w którym dokonano streszczenia książki, którą Dorian otrzymał od Lorda Henryka. W książce występuje niewiele postaci, ale te główne są naprawdę świetnie napisane. Warto się zapoznać z tą klasyką literatury grozy. Szczególnie zapada w pamięć postać Lorda Henryka - niepoprawnego cynika. 

 

 

Ocena: 8/10

 

Prawda, która nas niesie. Amerykańska podróż - Kamala Harris

 

Autobiografia Kamali Harris, czarnej kobiety, która została wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych. Kamala urodziła się w Indiach i już jako dziecko przeprowadziła się z rodzicami do USA. Od najmłodszych lat była zaangażowana społecznie. Jako młoda kobieta została prokuratorką okręgową, a następnie generalną. Od zawsze utożsamiała się z demokratami. 

 

Z tej ksiązki można się wiele dowiedzieć o samych Stanach Zjednoczonych. O tym, że wcale nie jest tam tak cudownie, jak niektórzy twierdzą. Prywatne ubezpieczenia, które często nie obejmują wielu usług i dochodzi do sytuacji, że ktoś ulega wypadkowi, trafia na stół operacyjny i po wybudzeniu dowiaduje się, że tego zabiegu nie pokrywa ubezpieczenie i dostaje rachunek w wysokości 80 tysięcy dolarów. Psychiatrzy często w ogóle nie mają kontraktów z ubezpieczalniami i zawsze trzeba płacić. Nie jest łatwo. Kamala Harris - piewczyni praw człowieka. Tak mógłbym w skrócie opisać tę kobietę. Ta autobiografia pełni trochę rolę laurki i siłą rzeczy jest nacechowana politycznie. Na pewno da się polubić Harris.

 

Osobiście byłem z nią myślami podczas wyborów w Ameryce, ale republikanie na czele z Donaldem Trumpem wygrali w pełnym tego słowa znaczeniu. Trump zdominował demokratkę w głosach elektorskich oraz powszechnych. W Stanach Zjednoczonych może dojść do takiego dziwactwa, że osoba, która przegrała, ma o kilka milionów więcej głosów, ale tym razem tak nie było i Trump zatriumfował na każdej płaszczyźnie. To trochę dziwny kawałek demokracji w wydaniu amerykańskim, ale jest coś, co mi się podoba. Trump jest skazany prawomocnym wyrokiem i zostaje prezydentem. Prawdziwa demokracja jest wtedy, kiedy naród może wybrać przestępcę - w przeciwnym razie są to popłuczyny demokracji.

 

 

 

Ocena: 6/10

 

Haken

09 listopada 2024   Dodaj komentarz
literatura   Zjadanie zwierząt   fermy przemysłowe   chów przemysłowy   Kamala Harris   Portret Doriana Graya   Ciało nie kłamie   patologia sądowa   patolog sądowy   mięso   wegetarianizm   weganizm   tortury   cierpienie   śmierć   zwłoki   Donald Trump   stany zjednoczone   usa  

Literatura

Cesarz wszech chorób. Biografia raka - Siddartha Mukherjee

 

Siddartha Mukherjee - amerykański onkolog, hematolog i pisarz pochodzenia indyjskiego. Człowiek, który postanowił napisać biografię raka i w przystępny sposób opowiedzieć o zmianach, jakie zachodziły w postrzeganiu i leczeniu tej niezwykłej choroby na przestrzeni tysięcy lat. To kompendium wiedzy na temat nowotworów. Autor książki zawarł w niej ponad 1000 przypisów, co świadczy o jego ogromnym zaangażowaniu i wnikliwości. Rak jest bez mała wpisany w naszą naturę. Nasze organizmy tworzą komórki. Niektóre z nich są komórkami chorymi (nowotworymi) i wtedy organizm radzi sobie za pomocą apoptozy, czyli najprościej rzecz ujmując - uśmierca je. Chora komórka zostaje zastąpiona zdrową i nasz organizm funkcjonuje prawidłowo. Któregoś razu może się zdarzyć tak, że nasz system immunologiczny doświadczy aberracji i komórka nowotworowa nie zostanie wyeliminowana i zastąpiona zdrową. Chore komórki doprowadzają do "buntu" i zaczynają się dzielić. Dochodzi do podziału nowotworowych komórek, które tworzą ogromne skupiska finalnie przybierające formy guzów. O nowotworze złośliwym mówimy w momencie, gdy komórki nowotworowe zaczynają migrować, a choroba jest odporna na terapię.

 

Nowotwory różnią się od siebie temperamentem. Manifestują różne osobowości i zachowania. Sto ziarnic złośliwych oznacza sto różnych wariacji. Na dzień dzisiejszy jesteśmy co prawda trochę w nieco bardziej komfortowej sytuacji, aniżeli byliśmy jeszcze kilkadziesiąt lat temu, jednak nadal jest to choroba, która każdego roku stanowi przyczynę śmierci milionów ludzi na całym świecie. Niektóre nowotwory rozwijają się błyskawicznie - np. białaczka limfoblastyczna, która najczęściej występuje u dzieci, ale na szczęście jest też w mniej więcej 80% wyleczalna. Rak płuca potrafi się rozwijać przez piętnaście lat, nie dając przy tym żadnych symptomów. Są też nowotwory, jak trzustki czy pęcherza, które równe są wyrokowi śmierci. Co więcej, sytuacja względem nich nie zmieniła się praktycznie od tysięcy lat. Osoba z diagnozą raka trzuski czy pęcherza może odroczyć nieuniknione o kilka miesięcy. Tyle się zmieniło od 2500 r. p.n.e.

 

Wiedzieliście, że największym uczonym dojście do konkluzji, że palenie tytoniu sprzyja rozwojowi raka płuca, zajęło kilkaset lat? Tak naprawdę dopiero od kilku dekad mamy świadomość, że palenie papierosów szkodzi zdrowiu. Lekarze debatowali latami (z papierosem czy cygarem w ręce), skąd w tak krótkim czasie piętnastokrotny wzrost zachorowań na raka płuca? W pewnym momencie w Stanach Zjednoczonych paliło 9 na 10 mężczyzn. Nie widzieli związku z wtłaczanym prosto do płuc dymem. Przyczyny doszukiwali się wszędzie, tylko nie w toksycznych i tym samym kancerogennych substanacjach zawartych w dymie papierosowym. W końcu pojawiły się zespoły badawcze, które odważyły się podjąć ten wątek i dowiodły, że to właśnie wzrost konsumpcji tytoniu stoi za tą epidemią. Potężne lobby tytoniowe czyniło wszystko, co w jego mocy, aby ukryć niewygodne fakty. Politycy chętnie ich wspierali, ponieważ brażna tytoniowa finansowała kampanie wyborcze. Chodziło również o rozwój gospodarczy, który dzięki koncernom spod znaku raka znacznie przyśpieszył, szczególnie na Południu Stanów Zjednoczonych.

 

Rak dąży do nieśmiertelności. Mukherjee obserwuje pod mikroskopem niepohamowany podział komórek nowotworowych. Nic szczególnego, gdyby nie fakt, że kobieta, która była ich nosicielem, nie żyje od 30 lat. Ludzie również dążą do nieśmiertelności. Naukowcy wysnuwają śmiałą tezę, że rak ma za zadanie uniemożliwić człowiekowi osiągniecie tego stanu. Jeśli nauka posunie się dostatecznie daleko i będziemy potrafili zatrzymać proces starzenia się komórek, to uśpiony w naszym organizmie nowotwór prędzej czy później się o nas upomni i bezwględnie udaremni nasze starania o życie wieczne na Ziemi. 

 

Rewelacyjna, pełna merytorycznej treści książka, która sprawdzi się jako wyczerpująca lektura dla osób bez wiedzy w temacie i dla tych, którzy jakieś pojęcie już mają, ale chcą poszerzyć swoje horyzonty w dziedzinie onkologii. Kapitalna robota. Szokujące, że blisko 130 lat temu wiedzieliśmy o nowotworach tyle, co Starożytni Grecy. Dopiero co zaczynała kiełkować radioterapia, którą zapoczątkował Wilhelm Rentgen wynajdując promienie rentgena w 1896 r., a później swoją cegiełkę dołożyła Maria Skłodowksa-Curie, ktora w 1898 r. wspólnie ze swoim małżonkiem odkryła rad. Napromienianie może zabijać komórki nowotworowe, ale z drugiej strony potrafi być zalążkiem dla nowego nowotworu. Coś leczy, a jednocześnie może prowadzić do śmierci. Paradoksy. Dzisiaj mamy już całkiem dobrze rozwiniętą chemioterapię, ale ciężko o lek, który zlikwiduje chore komórki, a zdrowe zostawi w spokoju. Dzieło kompletne i monumentalne. Doceniam każdym atomem.

 

 

Ocena: 9/10

 

Odnaleźć Gobi - Dion Leonard

 

Niesamowita historia ultramaratończyka, który podczas biegu przez pustynię Gobi spotyka na swojej drodze bezpańskiego psa. Nowo poznana czworonożna przyjaciółka za nic w świecie nie chce opuścić Diona i pokonuje u jego boku 124 kilometry. Wspólny bieg wykształca u nich silną więź emocjonalną i skutkuje podjęciem decyzji o zabraniu jej ze sobą do domu. Dion jest zobligowany do zostawienia Gobi (bo tak też ją nazwał) na czas kwarantanny. Wszelkie procedury z jej transportem mogą potrwać nawet kilka miesięcy. Leonard leci do Edynburga zostawiając psa pod opieką organizatorki wyścigu. Niedługo po powrocie do mężcyzny i jego żony docierają niepokojące wieści o zniknięciu Gobi. Dion postanawia wrócić do Chin i odnaleźć psa.

 

Wykreowany przeze mnie opis może sprawiać wrażenie frapującej powieści, jednak jest ono mylne, ponieważ ta książka to literatura faktu i skromna biografia w jednym. Przeurocza i niezwykła historia. Mały pies o wielkim sercu poruszył cały świat. Pomimo tego, że doskonale zdawałem sobie sprawę ze szczęśliwego zakończenia, to momentami siedziałem jak na szpilkach w obawie o los Diona i Gobi. Dla miłośników i miłośniczek psów będzie to z pewnością przyjemna i wzruszająca lektura. Poznając sylwetkę autora byłem pod coraz większym wrażeniem. Jego determinacja w dążeniu do postawionego przez siebie celu i oddanie się sprawie, w którą był zaangażowany, budziły we mnie podziw. Chciałbym kiedyś posiąść część z tych cech. Mamy człowieka, który biega najtrudniejsze ultramaratony na świecie, czyli kogoś, kto balansuje na granicy życia i śmierci. Na pustyni Gobi ociera się o śmierć, skrajne wycieńczenie, palpitacje serca, nieostre widzenie, niemoc w wypiciu żelu (drżące ręce, ciało) i przeszywający strach przed ewentualną śmiercią. W sumie widzę siebie podejmującego podobne wyzwanie biegowe, ale jeszcze nie teraz. Dion w swoim szaleństwie wychodzi poza ramy zawodów. Mam tutaj na myśli cały proces sprowadzenia Gobi do Edynburga. Dziesiątki tysięcy dolarów, zbiórka, strona informująca darczyńców o kolejnych postępach w sprawie. Wreszczie media lokalne, później międzynarodowe. Miliony ludzi z całego świata śledziło historię Diona Leonarda i jego ukochanej psinki Gobi. Tysiące mężczyzn i kobiet zaabsorbowało się w poszukiwania, gdy zniknęła. Chylę czoła.

 

 

Ocena: 7+/10 

 

Wonder Woman. Zwiastunka wojny - Leigh Bardugo

 

Diana jest córką królowej i księżniczką Themiskyry - wyspy zamieszkałej przez Amazonki. Mieszkanki tejże wyspy są nieśmiertelne i szkolą się w walce mającej przysposobić ich do ewentualnej wojny, która może nadejść ze Świata Śmiertelników. Któregoś razu podczas igrzysk i trwającego wyścigu Diana słyszy kobiecy krzyk dobiegający z plaży. Zauważa na wzburzonym morzu wrak statku i decyduje się pomóc tonącej dziewczynie, która jakimś cudem przekroczyła niewidzialną granicę i znalazła się na terenie wyspy. Ratując ją Diana ściąga na siebie niebezpieczeństwo ze strony Amazonek. Jeśli jej działania ujrzą światło dzienne, to może zostać wygnana i skazana na wieczną banicję. Niedługo po uratowaniu kobiety i pozostawieniu jej tymczasowo w grocie, wyspa i jej mieszkanki zaczynają doświadczać nieprzyjemnych zjawisk. Diana od Wyroczni dowiaduje się, że owa dziewczyna, Alia, jest Zwiastunką Wojny, choć sama nie ma o tym pojęcia. Wyrocznia mówi jej, że aby uchronić Themiskyrę i świat od zagłady, Diana musi zabić Alię. Wrażliwość Diany nie pozwala jej na tak okrutny czyn i podejmuje się misji doprowadzenia Al do źródła, które może ją oczyścić i zakończyć cykl odradzania się zwiastunek wojny. 

 

Miło było przedostać się do tego fantastycznego świata. Lekka fantastyka, której moc tkwi w relacjach międzyludzkich. Całkiem zgrabny i ciekawy twist, ale zakończenie bolesne i - w moim przekonaniu - niesprawiedliwe. Może jestem opętany fantazjami o chwalę i dlatego tak mnie to ubodło. Pewnie jest w tym ziarno prawdy, nie zmienia to jednak tego, że zakończenie sprawia wrażenie urwanego i niekompletnego.

 

 

Ocena: 7/10

 

Agonia - Paweł Kapusta

 

Dziennikarz i reportażysta Paweł Kapusta bierze na tapetę rodzimą słuzbę zdrowia i jej kondycję. Poznajemy różne punkty widzenia: lekarzy, pielęgniarek, pacjentów i - co ciekawe - funkcjonariuszy służby więziennej. Decyzja komisji ds. chorób ultrarzadkich o wykluczeniu Macieja z listy osób mających prawo do refundacji piątego najdroższego leku na świecie mocno mnie poruszyła i oburzyła. Powodem tej arbitralnej decyzji miał być brak wystarczających przesłanek co do skuteczności leku - szkoda tylko, że najbliżsi chorego zupełnie się z tym nie zgadzają, a komisja nigdy nie widziała Macieja na oczy. W rzeczywistości z dużym prawdopodobieństwem chodziło o pieniądze. Nie pamiętam już dokładnej kwoty, w każdym razie ta suma przekraczała wartość życia tego chłopaka. 

 

W książce znajdziemy również rozdział poświęcony zakładom karnym, który pełni funkcję promocyjną następnej książki autora. Książki opowiadającej o więziennym życiu z perspektywy strażników. Szczególnie nieprzyjemne było wyznanie jednego z funkcjonariuszy służby więziennej, który groził osadzonemu, że zgwałci go analnie, jeśli w dalszym ciągu będzie domagał się interwencji medyków. To wystarczający powód do zwolnienia w trybie natychmiastowym i dowód na to, że mamy do czynienia z osobą niaradzącą sobie w pracy z drugim człowiekiem. Zastanawiające, że pracownik służby więziennej bez żadnego nacisku zdecydował się opowiedzieć o swoich godnych potępienia praktykach. Chociaż z drugiej strony nie do końca, ponieważ przeszedł już na niezasłużoną emeryturę i pozostał anonimowy. W roli obozowego kapo sprawdziłby się wyśmienicie.

 

Jeszcze w ramach bonusu (?) mamy rozdział o Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Takie placówki są potrzebne, ale to, w jakim pośpiechu wprowadzono tę ustawę i przekształcono istniejący obiekt w ośrodek, poskutkowało tym, że nie spełnia on swoich pierwotnych założeń. Dlaczego w ośrodku przebywają osoby ze zdiagnozową schizofrenią? Jak pacjenci mają znaleźć w sobie motywację do terapii, jeśli prawie nikt stamtąd nie wychodzi? Z doniesień wynika, że placówka jest przeludniona i nie spełnia należytych standardów. Duże kontrowersje budzi również to, że została pogwałcona zasada lex retro non agit i osoby po odbyciu całej zasądzonej przez sąd prawomocnej kary pozbawienia wolności, są niejako skazywane po raz drugi, tym razem na bezterminową izolację. Rozumiem, że w dużej mierze trafiają tam najbardziej zaburzone jednostki, ale tak nie postępuje się w państwie prawa. Książka jest sprzed paru lat i wydaje się, że sytuacja nieco uległa poprawie pod tym względem. Była nowelizacja ustawy (choć częściowo krytykowana przez RPO) i - o dziwo - zaczęły się pojawiać pierwsze zwolnienia z ośrodka. Dobrze, że jako społeczeństwo myślimy o bezpieczeństwie i trwałej izolacji osób skrajnie niebezpiecznych, ale takie chaotyczne i natychmiastowe działania skutkują licznymi niedociągnięciami. Niestety demokracja ma swoją cenę i nie jest doskonałym ustrojem, ale obecnie najlepszym. Mam tutaj na myśli polityków, którzy poniekąd zmuszeni są uprawiać populizm oraz demagogię i niektóre sprawy załatwiać szybko i bez większego namysłu, bo tego oczekuje zdecydowana większość i jak nic z tym nie zrobimy, to poparcie może drastycznie spaść.

 

Ton reportażu daleki od moich preferencji, ale kilka rozdziałów poruszyło mnie do żywego. Książka ciesząca się bardzo dobrymi opiniami, ale do mnie nie trafia. Ważkie tematy, jednak chciałbym, aby poruszył je ktoś inny. Reportaż Kapusty koncentruje się na sytuacjach skrajnych i to dzięki nim zdobywa laury. Brakuje w tym wszystkim koncepcji na poprawę sytuacji. Przynajmniej ludzie z różnych grup zawodowych mieli możliwość sobie ponarzekać i - co więcej - ich pełne cierpiania słowa dotarły do szerszego grona, aniżeli koledzy i koleżanki czy rodzina.

 

3+/10

 

Haken

26 października 2024   Dodaj komentarz
literatura   biografia raka   cesarz wszech chorób   Siddartha Mukherjee   Wonder Woman   Leigh Bardugo   Odnaleźć gobi   Dion Leonard   ultramaraton   nowotwór   agonia   Paweł Kapusta   bieganie   biegacz  

Literatura

Głód - Martin Capparos

 

 

 

Książka autorstwa argentyńskiego dziennikarza i publicysty, który z wielkim zaangażowaniem i zdumieniem przygląda się krajom, w których ludzie umierają z powodu niedożywienia i chorób z nim związanych.

 

Każdego dnia z głodu umiera 25 000 osób. Dlaczego? To pytanie, na które Capparos szuka odpowiedzi. Podróżuje po świecie chcąc poznać przyczyny tej zatrważającej i niekończącej się epidemii głodu. Nam, ludziom Zachodu, ciężko może być sobie wyobrazić, z jakimi trudnościami muszą się mierzyć ludzie z Tamtego Innego Świata, jest to dla nas abstrakcją, czymś nie do końca rzeczywistym. Niger, Sudan Południowy, Somalia, Kongo, Demokratyczna Republika Konga, Etiopia, Uganda, Madagaskar, Indie, Bangladasz, Bhutan i na rodzimym kraju autora kończąc. Martin podróżuje po Afryce, Azji i Ameryce Południowej w poszukiwaniu zrozumienia tego złożonego problemu. Kraje cywilizowane marnują żywność. Rocznie jest to około 1,3 miliarda ton. Dziennie 3,5 mln. W Polsce rocznie jest to 4,8 miliona ton żywności. Na świecie jest tyle jedzenia, że spokojnie moglibyśmy wykarmić cały świat, a nawet kolejne miliardy ludzi. W czym jest rzecz? O co tutaj chodzi? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Miliard ludzi na świecie cierpi głód. Dzieci, o ile uda im się przeżyć, nie są prawidłowo rozwinięte. Przez chroniczny głód ich mózg i ciało nie rozwijają się tak jak u dzieci mających optymalną dietę. Stąd w dużej mierze niski średni iloraz inteligencji w tych krajach. Ich ciała z kolei są wątłe i anemiczne, a organizm podatny na choroby. Capparos pyta kobiety o marzenia. Pyta, czy jeśli mogłyby sobie coś wymarzyć, to co by to było? One zaś odpowiadają następująco: ryż, proso, maniok, krowa. Dopytuje dalej. Ale jakbyś mogła mieć co tylko zechcesz, co by to było? Zmieszane kobiety, mające zupełnie inną piramidę potrzeb i odmienną optykę na codzienność, odpowiadają, że dwie krowy.

 

Dzieci i dorośli w Bangladeszu pracują w pocie czoła, abyśmy my, Europejczycy, mogli się w coś ubrać. Pracują po kilkanaście godzin za dwa dolary dziennie, a niekiedy mniej. Garść ryżu - to codzienne zmartwienie tych ludzi, którzy w obozach pracy umierają wskutek wycieńczenia, niedożywienia czy braku jakichkolwiek procedur związanych z BHP. Do takiego Bangladeszu przyjeżdża europejski czy amerykański przedsiębiorca, który rozwija swój biznes i napycha sobie kieszenie niedolą drugiego człowieka. Skrajny wyzysk, który jest w pełni legalny. Wróćmy na Czarny Ląd, który owszem, otrzymuje od bogatych krajów pomoc finansową, jednak tamtejsze rządy niechętnie dzielą się z obywatelami tym, co dostali od krajów cywilizowanych. Niestety, znaczący procent populacji krajów rozwijających się nie potrafi czytać i pisać. Nie ma dostępu do edukacji. Służba zdrowia jest słabo rozwinięta. Myślę, że warto w tym miejscu wspomnieć o organizacji Lekarze Bez Granic, którzy swoje życie poświęcają na pomoc takim ludziom. Ich największym wynagrodzeniem za wykonywaną pracę często jest satysfakcja z pomagania innym. Mieszkańcy tych krajów to ludzie skrajnie biedni i niewykształceni. Łatwo ich wykorzystać - i niestety rządy oraz chciwi przedsiębiorcy obłupiają ich na każdej płaszczyźnie. Jeśli jakiemuś prominentnemu politykowi przypadnie do gustu kawałek czyjejś ziemi, to uzurpuje sobie do niej prawo, a ludzi tam mieszkających i żyjących dzięki żyznej glebie po prostu wysiedli. Oczywiście są miejsca, takie jak Niger, gdzie praktycznie cały rok jest wysoka temparatura i ponadto susza. Tam ciężko o płodną ziemię. Należy podkreślić, że rolnicy pracują tam siłą mięśni. Nie mają technologii. Nadal są w tym samym miejscu, w jakim najstarszy kontynent świata znajdował się kilkaset lat temu.

 

Książka smutna i ciężka do przebrnięcia, choć równie trudno jest pozostać na nią obojętnym i nie dać się wchłonąć w tę pasjonującą lekutrę. Martin jest erudytą, ale nie znajdziemy w jego pozycji odpowiedzi na pytanie "Dlaczego?". Na pewno dużo złego dostrzega w kapitalizmie, który żeruje na tych nieszczęśnikach. Chwilami nie mogłem w pełni pojąć tego, co autor książki chce przekazać, ale bez wątpienia jest to tytuł obowiązkowy, jeśli chcemy trochę bardziej poznać Tamten Inny Świat wraz z całą jego niesprawiedliwością i nierównością względem krajów cywilizowanych. Autor przygląda się również sytuacji w Stanach Zjednoczonych, gdzie 42 procent populacji USA cierpi na otyłość. W cywilizowanych krajach coraz częściej jest tak, że otyłość jest kojarzona z biedą. Kiedyś posiadanie nadmiaru tłuszczu było wręcz pożądane i kojarzone głównie z bogactwem. Teraz bogatszych stać na wysokiej jakości jedzenie, catering, profesjonalny trening, a biedniejsi jedzą tanio i dużo. Od skrajnego głodu do nadmiernej konsumpcji jedzenia. Jednak głównym tematem reportażu jest głód i jego różne oblicza. Przeciwległy biegun pełni rolę atrakcyjnego dodatku.

 

Bez wątpienia ropa jest brzydka, brudna, okropna, zatruwa Ziemię i wywołuje wojny. Ale fakt, że pochodząca od niej energia zastąpiła grzbiety wołów i mięśnie ludzi, stanowi wielkie osiągnięcie, jedną z największych zdobyczy świata. Znów sprzeczność, paradoksy. Martin Capparos.

 

Nie trzeba robić niczego złego, żeby czerpać zyski z cudzego nieszczęścia. Martin Capparos.

 

Walczymy o wolność, sprawiedliwość i równość. Wielu naszych przyjaciół oddało za te ideały życie. Kiedy jednak dochodzimy do władzy, zapominamy o tym, o co walczyliśmy, i próbujemy wzbogacić się kosztem naszego ludu. Salva Kiir Mayardit

 

Ocena: 8/10

 

Wiedźmy i Czarownice - Nigel Cawthorne

 

 

 

Czarownice z Salem, któż nie kojarzy tej historii? Cawthorne opowiada o Świętej Inkwizycji, instyucji śledczo-sądowniczej, powołanej przez Kościół Katolicki, mającej za zadanie tropić czarownice, czarowników oraz heretyków. Organizacja funkcjowała od XIII do XIX wieku. Dużo dowiemy się o samych procesach, stosowanych torturach w trakcie przesłuchań i ówczesnych wierzeniach. Piękne ryciny, które chciałoby się wyciąć i przykleić na ścianę. Rozpoczynamy od Salem, ale szybko migrujemy do Europy, gdzie inkwizytorzy nie próżnowali. Najwięcej "czarownic" poniosło śmierć (często płonąc na stosie) w Niemczech, Szkocji i Anglii. Zdecydowanie jest to ciemny i niewygodny rozdział historii dla Kościoła rzymskokatolickiego. Historia zna więcej despotycznych przykładów postępowania przez ten odłam chrześcijaństwa, ale i nie tylko, jednak ten tytuł traktuje wyłącznie o Świętej Inkwizycji. Szaleństwo ogarnęło praktycznie całą Europę. W niektórych regionach zdarzało się, że z trzech tysięcy mieszkańców miasteczka, aż 1/3 została oskarżona o czary i stanęła przed widmem barbarzyńskich tortur i śmierci. Często wśród nich byli ludzie bogaci. Było to bardzo na rękę osobom, które stały za inkwizycją, ponieważ cały majątek skazanego był konfiskowany. Niektórzy uczynili sobie z inkwizycji całkiem intratne zajęcie. Nawet w przypadku uniewinnienia, oskarżony musiał pokryć koszta tortur, którym był poddawany. Tortury były niekiedy tak brutalne i wycieńczające, że oskarżona o czary kobieta umierała jeszcze przed prawomocnym wyrokiem. Stosy płonęły też w Polsce, choć w tej książce akurat nie ma o tym wzmianki. Szaczuje się, że w Polsce spłonęło na stosie co najmniej 3000 czarownic. Z kolei u naszych niemieckojęzycznych sąsiadów - 100 000. Oczywiście większość oskarżonych kobiet czy mężczyzn szybko przyznawała się do obcowania płciowego z Lucyferem, całowania jego zadu, brania udziału w sabatach i używania czarów przeciwko innym. Oskarżone o czary kobiety przyznawały się do wielu nieprawdopodobnych rzeczy. Niekiedy wystarczyło zaprowadzenie oskarżonej do sali tortur, gdzie już sama prezentacja poszczególnych narzędzi potrafiła sprawić, że człowiek przyznawał się do wszystkiego. Jeśli to nie skutkowało wyczerpującymi zeznaniami, kat przechodził do coraz to brutalniejszych metod ich wydobywania.

 

 

 

Ważki temat podany w przystępny sposób. Pozycja chwilami brutalna, często dość szczegółowo opisująca okrucieństwo, jakiemu byli poddawani Bogu ducha winni ludzie. Dzięki niej dowiecie się jak funkcjonowała ta bezlitosna instytucja i jak przebiegały procecy o czary na różnych szerokościach geograficznych. Poznacie absurdalne z dzisiejszej perspektywy wierzenia, przenikniecie do świata wiedźm i zobaczycie jak wyglądał sabat, czyli zlot czarownic, w którym często uczestniczył sam Diabeł. Jak już wspomniałem, piękne ryciny, dzięki którym można jeszcze bardziej poczuć te czasy i zanurzyć się w lokalny folklor. Ogrom imion i nazwisk był dla mnie momentami nazbyt męczący. Pragnę posiąść jak najwięcej wiedzy z każdej stronicy, ale tutaj postaci często mi się rozmywały przez ich natłok. Finalnie rekomenduję tę pozycję dla wszystkich, których frapuje historia i chcą poznać strukturę oraz zasady funkcjonowania inkwizycji. Organizacji, która stała za bestialską śmiercią setek tysięcy "czarownic" i "czarowników". To grono uzupełniali również heretycy, którzy ośmielili się wierzyć w coś innego. Święta Inkwizycja była też świetnym narzędziem do tego, aby pozbyć się niewygodnych osób.

 

Ocena: 7/10 

 

Jak powstaje morderca. Zagadki psychopatycznych umysłów - John E. Douglas, Mark Olshaker

 

 

 

John Douglas zabiera nas w świat najbardziej brutalnych przestępców. Douglas przez ćwierć wieku pracował w FBI jako agent specjalny i profiler behawioralny. Co takiego się dzieje w umyśle człowieka, który na co dzień jest szanowanym nauczycielem chemii, a któregoś dnia decyduje się brutalnie zgwałcić i zamordować dziesięcioletnią dziewczynkę? Douglas szuka odpowiedzi. Jakie emocje i myśli towarzyszyły mu przed popełnieniem czynu, w trakcie i po. Powyższy przykład mimochodem nasuwa myśl, że mamy do czynienia z sadystą i pedofilem, ale tylko w połowie jest to prawda. Temu człowiekowi chodziło o władzę nad drugą istotą. Dziewczynka była dla niego obiektem, który nie miał większych szans na obronę, była dla niego "bezpieczną" ofiarą. Równie dobrze mogłaby to być dorosła kobieta lub mężczyzna, ale byłoby już ciężej - typując dziesięcioletnią skautkę miał niemalże pewność, że zwieńczy rozpoczęte dzieło. Powyższego mordercę podniecała władza, jaką mógł posiąść nad drugim człowiekiem. W książce dywagujemy także nad odwiecznym pytaniem stawianym przez kryminologów, psychologów, psychiatrów i rzeszę innych ludzi: "wychowanie czy natura?". Co spowodowało, że ktoś stał się mordercą? Może i jedno i drugie. Myślę, że ktoś może mieć w sobie predyspozycje do zostania seryjnym mordercą już w okresie prenatalnym, a pełne bólu dzieciństwo tylko uwydatnia w nim te cechy i doprowadza do realizacji niecnych fantazji. Często te osoby już jako dzieci fantazjują o gwałtach i mordestwach, które często są wyjątkowo sadystyczne, a następnie dochodzi do ich realizacji w realnym świecie. Oczywiście to nie jest tak, że każdy, kto fantazjuje o ostrym/brutalnym seksie zostanie mordercą (o cholera), bo byśmy mieli niemały procent przyszłych lub aktualnych morderców i morderczyń, a to przecież margines - i to w dużej mierze dotyczący mężczyzn. Trudne zagadnienia, na które nie ma oczywistych, jednoznacznych i prostych odpowiedzi. Douglas opisuje zjawisko kryjące się pod nazwą "Triada Macdonalda". Innymi słowy chodzi o trzy zachowania, które przejawia nasz przyszły potencjalny morderca w dzieciństwie. A są to:

1. Znęcanie się nad zwierzętami.

2. Enureza (mimowolne moczenie się).

3. Piromania.

 

Myślę, że i te kryterium nie daje żadnej gwarancji, że dana osoba zacznie mordować, ale z pewnością są to sygnały, które mogą, a wręcz powinny zaniepokoić najbliższe otoczenie. Mam refleksję, że jeśli osoba, która w wieku dojrzewania przejawia sadystyczne skłonności, zostałaby poddana odpowiedniej terapii, to może udałoby się na tyle zmienić kierunek kształtowania się jej osobowości, że nie byłaby poniekąd skazana na kryminalną przyszłość. Z większością tych przypadków, które omawia Douglas, nie można za bardzo nic zrobić. Ci ludzie nie są zdolni do współodczuwania, ich osobowość nie jest wyposażona w empatię czy współczucie. Ciężko o ich resocjalizację. Raczej nigdy nie będę optował za karą śmierci, ale rozum podpowiada mi, że te osoby powinny być dożywotnio odizolowane od społeczeństwa. Dobrze by było, gdyby w tej izolacji mogły w jakiś sposób przyłożyć się do rozwoju cywilizacji, choćby poprzez rozmowy z takimi osobistościami jak jeden z autorów. Jeśli dzięki temu uda się zapobiec choćby jednemu morderstwu, to będzie ogromny sukces. Jeśli mają jakieś zainteresowania czy umiejętności, to niech się w nich realizują, ale w odosobnieniu. Wielu krytykuje norweski system więziennictwa, że jest zbyt pobłażliwy i choćby taki Breivik powinien zostać wysłany na szafot, ale ja właśnie w tym kierunku bym podążął, znaczy się w stronę resocjalizacji rozumianej po norwesku, uwzględniając, że są jednostki, które należy dożywotnio odseparować. Niektórym marzą się samosądy, ale w taki sposób funkcjonują republiki bananowe. Jeśli ktoś mentalnie się z nimi utożsamia, to kraje "rozwijające się" czekają.

 

Wracając do książki, to z pewnością warto poznać punkt widzenia człowieka, który setki godzin spędził w niewielkich pomieszczaniach rozmawiając z najgroźniejszymi przestępcami pod słońcem. Autor ze szczegółami analizuje cztery przypadki morderców, choć w trakcie ich omawiania wplata sylwetki innych złoczyńców. Dla niektórych czytelników i czytelniczek może to prowadzić do poczucia chaosu i zagubienia. Ja jednak tego nie doświadczyłem , a liczne dygresje zaostrzały tylko apetyt na kolejny rozdział. Czułem, że cały czas posuwam się z historią do przodu, a dodatkowe wzmianki i refleksje autora są wartością dodaną.

 

Dzięki tej pozycji poznacie najczęstsze motywacje morderców, ich myśli przed, w trakcie i po dokonaniu zbrodni. Jak wyglądało ich dzieciństwo? Co takiego doprowadziło ich do pierwszego morderstwa? Nie otrzymamy co prawda odpowiedzi na pytanie "jak powstaje morderca?", ale sporo możemy się dowiedzieć o ich wspólnych cechach, które są charakteryczne dla skrajnie zaburzonych jednostek. Zdarzają się wyjątki od reguły, ale w dużej mierze te osoby mają ze sobą dużo wspólnego i kierują nimi podobne determinanty.

 

Ocena: 8/10

 

Haken

14 października 2024   Dodaj komentarz
literatura   literatura popularnonaukowa   Martin Capparos   inkwizycja   seryjni mordercy   kryminolog   literatura   reportaż   głód   kościół rzymskokatolicki   opinie   refleksje   felieton   true crime  

Książki - co ostatnio przeczytałem?

Co ostatnio przeczytałem?

 

 

1. Harry Potter - wszystkie siedem tomów. Przed podejściem do serii dobrze znałem to uniwersum i doskonale wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Oglądałem filmy i przeszedłem trzy pierwsze odsłony gier. Jednak dopiero niedawno zdecydowałem się przeczytać całość. Wybrałem pakiet książek od wydawnictwa Media i Rodzina i ponownie zanurzyłem się w świecie pełnym magii i tajemnic. Pierwsze trzy tomy z uwagi na ich skromną objętość przeczytałem dość szybko, kolejne zajęły mi już zdecydowanie więcej czasu. Język przyjazny w odbiorze, optymalny zarówno dla dzieci, młodzieży jak i dorosłych czytelników. Nie będę się w tym miejscu rozwodził nad poszczególnymi tomami, tylko podsumuję całość. Ponowne wejście do Hogwartu i odkrywanie jego sekretów było dla mnie bez wątpienia przyjemnym doświadczeniem, dzięki tej serii mogłem w dowolnym momencie odciąć się od trudów dnia codzienniego i znaleźć się w niezwykle osobliwym i ciekawym świecie. Nie jestem może wielkim sympatykiem pierwszoplanowych postaci, a szczególnie tytułowego Pottera, ale niewątpliwie udało się Rowling wykrować kilku świetnych bohaterów. Przede wszystkim Severus Snape, który od początku zyskał moją sympatię. Pomimo posępnej powłoki czułem w stosunku do niego dużo ciepła. Bardzo podobały mi się momenty, w których dochodziło do konfliktu pomiędzy Potterem a Snapem. Na pewno są to jedne z moich ulubionych fragmentów. Wywoływały u mnie często uśmiech, ale i potrafiły zesmucić czy nawet zezłościć. Drugą genialną postacią jest dyrektor Hogwartu, Albus Dumbledore. Osobliwa postać, pełna ciepła, empatii, sprytu i intelektu. Wysoki starzec o jasnoniebieskich oczach, z długą, siwą bordą, mający na nosie okulary-połówki i Tiarę czarodzieja na głowie (w filmie ma płaską czapkę). Zabawny, ekscentryczny, genialny czarodziej i człowiek. Zawsze pomocny i szukający u wszystkich dobrych cech, nawet u tych najbardziej mrocznych postaci. Trzecią postacią, może nie tyle co ulubioną, ale rewelacyjnie stworzną, jest Dolores Umbrige. Rowling stworzyła tak antypatyczną postać, że faktycznie można jej życzyć jak najgorzej. Rewelacyjny czarny charakter. Później jawi mi się Luna Lovegood, jako jedna z najbardziej uroczych postaci uniwersum, która przez swoją inność jest odtrącana przez społeczność, ale do mnie trafia całkowicie. Urocza i sympatyczna, lojalna, szczera, uczuciowa, uczciwa, w całości oddana swoim przyjaciołom i sprawie, w jaką się angażuje. Harry, Ron i Hermiona to, mimo wszystko, nie są moje ulubione postaci, ale dające się lubić przez większość stron, szczególnie Hermiona i Ron, bo z Harrym bywało naprawdę różnie. Z każdą książka było bardziej ponuro, ale nadal brakowało mi mroku. Oczywiście jest to seria przeznaczona również dla bardzo młodych czytelników i czytelniczek, tak że nie mam absolutnie o to pretensji, ale gdzieś tam chciałem, żeby zrobiło się jeszcze poważniej i smutniej. O głównym antagoniście dużo się mówi, ale niewiele jest scen, w których występuje bezpośrednio. I tego również mi brakowało. A, zapomniałbym, bardzo lubię poczciwego Hagrida. Taka w sumie bardzo subtelna historia coming of age, (o dojrzewaniu) ale umieszczona w świecie czarownic i czarodziejów. Można się pośmiać, wzruszyć i wkurzyć. Ode mnie za całość mocne 7+/10.

 

 

2. Mitologia. Przewodnik dla lubiących rozkminiać bez bólu autorstwa Kathleen Sears. Przewodnik po mitach powstałych w starożytnej Grecji oraz Rzymie, doskonały dla osób, które chcą pobieżnie utrwalić sobie szereg tych bardziej i mniej znanych mitów. Minotaury, sfinksy, nimfy, cyklopi, cerber, chimera, harpie, tyfon, bogowie olimpu i półbogowie - te wszystkie istoty i byty przyjdzie wam poznać za sprawą tej pozycji. Nie jest to dla mnie doskonałe pióro, ale znośne i potrafiące zainteresować. Sprawdzi się jako literatura na początek przygody z mitami, ale daleko jej do wyczerpującego opracowania na ich temat. Nie taki jednak jej cel. Książka ma za zadanie zaciekawić czytelnika tym tematem i według mnie robi to nieźle. Nie jest znakomita, ale warto po nią sięgnąć, jeśli chcemy odświeżyć sobie poszczególne historie albo szukamy pozycji, która sprawdzi się jako wstęp do świata greckiej i rzymskiej mitologii. 6/10.

 

 

3. O wilkach i ludziach - Barry Lopez. Książka bez wątpienia od pasjonata, miłośnika wilków i przyrody, ale i człowieka, który stara się zrozumieć ludzkie motywy postępowania. Trochę liczb i faktów. Dużo anegdot, mitologii z wilkami w tle oraz obserwacji. W książce jest też przedstawiony proces zmian, jaki zachodził u ludzi względem postrzegania wilków. Ludzie inaczej wyobrażali sobie wilka w starożytności, a inaczej patrzyli na niego w średniowieczu czy renesansie. Często jednak wilk był symbolem grzechu, lubieżności, herezji i wszystkiego co najgorsze. Lopez wysnuwa wniosek, że ludzie swoja mroczną naturę przenosili na wilki (projekcja w psychologii) i tak też powstał portret wilkołaka. Lęk przed wilkiem, może być zatem lękiem przed samym sobą.

 

 

Autor przyglądał się wilkom na wolności i w niewoli, w różnych miejscach na świecie. Opisuje też swoją historię, kiedy podjął się z żoną wychowania wilków. Ogrom serca i wiedzy włożył w tę książkę Lopez. Autor odsłania też przed czytelnikami i czytelniczkami mroczne dzieje ludzkości, kiedy wyrządzaliśmy wilkom ogrom krzywd, prześcigając się w sposobach zabijania. Eksterminacja, bo o ile pamiętam, to takiego słowa używa autor. Myślę, że to właściwie słowo, bo ludzie chcieli wybić wilki co do jednego. W Ameryce miał miejsce pogrom, ale z czasem wprowadzono federalną ochronę wilków w większości stanów. Podoba mi się, że Lopez stara się w tym wszystkim zrozumieć człowieka i co właściwie stało za tym szałem zabijania. Okrutny los spotkał wilczy ród ze strony człowieka i ciężko nam będzie odpokutować. Pozostaje mieć nadzieję, że wilk nam wybaczy. Niestety na parę dni przed wyborami prezydenckimi w USA w 2020 r.  wilki szare zostały wykreślone z gatunków chronionych, co zachęciło kłusowników do nielegalnych działań z uwagi na złagodzenie możliwych konsekwencji (źródło) i na znaczny spadek populacji nie trzeba było długo czekać. 7+/10

 

 

4. Nasze ciała, ich pole bitwy. Co wojna robi kobietom - Christina Lamb. Lamb zabiera nas w świat pełen okrucieństwa. Autorka podejmuje temat gwałtów wojennych i daje możliwość opowiedzenia ofiarom/ocalałym swoich historii. Gwałtów, które często są używane jako broń masowego rażenia. 12 lipca 1995 roku Bośniackie wojska dokonały masakry w Srebrenicy, gdzie życie straciło około 8 tys. mężczyzn oraz chłopców. W trakcie całej wojny w Bośni i Hercegowinie zginęło ponad 100 tys. osób, a według raportów organizacji pozarządowych zostało zgwałconych nawet 35 tys. kobiet. Serbowie utworzyli specjalne ośrodki, zwane także jako "obozy gwałtów", gdzie celowo zapładniali Bośniaczki i pozwalali im opuścić obóz dopiero w zaawansowanej ciąży. Dzieci te były naznaczone i stygmatyzowane na każdej płaszczyźnie. Ofiary gwałtów również miały bardzo ciężko, nie tylko w tej części świata, a tak naprawdę na każdej szerokości geograficznej. Często wielokrotnie gwałcone kobiety nie miały łatwego powrotu do swojej społeczności. Ludzie odwracali się od nich, uważając, że są zbrukane. Mąż i dzieci również. 

 

W Demokratycznej Republice Konga, zwanej również jako "stolica gwałtów", po dziś dzień kobiety i dzieci są gwałcone w brutalny sposób. Do szpitala Panzi, prowadzonego m.in. przez Denisa Mukwege, kongijskiego ginekologa, wielokrotnego laureta Pokojowej Nagrody Nobla, który całkowicie poświęcił się sprawie pomocy ofiarom gwałtów trafiają poszkodowane z całego kraju wymagające hospitalizacji. Kobiety i dzieci trafiają do szpitala z rozerwaniem ścian narządów wewnętrznych, przetoki pochwowo-odbytniczej. Niektóre umierają wskutek odniesionych obrażeń.

 

Oprawcy są szczególnie wyrafinowani i brutalni. Wsadzają kobietom bagnety w genitalia, nasączają je paliwem i następnie podpalają. Gwałty najczęściej są zbiorowe, niekiedy w jednym gwałcie uczestniczy kilkudziesięciu mężczyzn. Nierzadko gwałtów dokonuje się na oczach mężów i dzieci. Ofiarami padają również dzieci, zaledwie kilkumiesięczne niemowlęta. Epidemia gwałtów w Demokratycznej Republice Konga wciąż trwa i rośnie odsetek zgwałconych dzieci. Mężczyźni, którzy dokonują tych czynów często wierzą, że gwałt na niemowlęciu da im ogromną moc. Ofiarami gwałtów padają również seniorki, mające 80 i więcej lat. 

 

W książce poznajemy przerażające losy kobiet z Bośni i Hercegowiny, Iraku, Afganistanu, Argentyny, Rwandy, Demokratycznej Republiki Konga, Filipin, Niemiec czy Ukrainy, bowiem najnowsze wydanie jest uzupełnione o wojnę w Ukrainie. Lamb rozmawia nie tylko z kobietami, ale i sprawcami. Szuka odpowiedzi, skąd u mężczyzn tyle zła, pyta o to specjalistów, którzy zastanawiają się, czy w każdym mężczyźnie drzemie wewnętrzny gwałciciel i morderca. Ksiązka jest poświęcona gwałtom wojennym względem kobiet, ale są również fragmenty, które traktująmężczyznach i chłopcach, którzy padają ofiarami gwałtów. Zjawisko będące jeszcze większym tabu, ale także powszechne. Ofiary walczą o to, aby sprawiedliwości stało się zadość i ich oprawcy wraz z decydentami na samej górze ponieśli konsekwencje. Walczą również o to, aby w prawie było rozróżnienie pomiędzy przemocą seksualną a torturami czy morderstwem. Często gwałty wojenne są całkowicie pomijane przez sądy albo zaliczane na poczet tortur. Dzięki niezłomności tych kobiet udaje się skazać sprawców, jednak bardzo niewielu, jest to zaledwie promil. Często rządy umywają też ręce od zbrodni wojennych, w tym gwałtów. W Japonii w latach 30 ubiegłego wieku i podczas II wojny światowej były "pocieszycielki" , czyli w rzeczywistości niewolnice seksualne, które były gwałcone każdego dnia przez dziesiątki żołnierzy. Rząd otworzył te ośrodki po to, aby paradoksalnie rozwiązać problem przemocy seksualnej podczas wojny i zagwarantować żołnierzom stały dostęp do rozładowania napięcia wzmacniając tym samym ich morale. Problem polegał na tym, że te kobiety nie były licencjonowanymi prostytutkami, tylko zostały porwane i były przetrzymywane tam wbrew woli. Do niedawna japoński rząd w ogóle wypierał istnienie "ośrodków pocieszycielskich".

 

Poznamy nikczemny proceder sprzedaży kobiet na Bliskim Wschodzie, który wygląda jak sprzedaż bydła. Certyfiktat własności niewolnicy, data, miejsce zakupu, odcisk kciuka sprzedającego oraz kupującego. Opis produktu "wiek 15 lat, oczy niebieskie, długie włosy, szuczpła, 165 cm wzrostu".

 

Momentami niewygodna, ale jakże ważna pozycja, pokazująca jak wiele niegodziwości miało i ma miejsce w różnych zakątkach świata. Nadwyraz boli to, że jest przyzwolenie na takie zachowania, nawet ze strony przywódców. Dzięki książkom jak ta, te kobiety mają szanse na choć namiastkę sprawiedliwości. I pragną tego, choćby ta sprawiedliwość miała nastąpić po ich śmierci.

 

9/10

 

"Na całym świecie kobiece ciało nadal jest w znacznej mierze polem bitwy, a setki tysięcy kobiet noszą niewidzialne rany wojenne." Christina Lamb.

 

Haken

22 sierpnia 2024   Dodaj komentarz
literatura   mol książkowy   konflikt zbrojny   gwałt wojenny   wilki i ludzie   o wilkach i ludziach   mitologia grecka   mitologia rzymska   mity greckie   mity rzymskie   szpital Panzi   książki   literatura   wojna   harry potter   gwałt   fauna i flora  

Tysiąc metrów nad ziemią

Tysiąc metrów nad ziemią

 

19-letnia Marta Gruszka zmaga się z depresją, samotnością i traumą sięgającą dzięcięcych lat, która odbija się na jej codziennym funkcjonowaniu. Któregoś dnia postanawia położyć kres swojemu cierpieniu i podejmuje decyzję o przyjęciu śmiertelnej dawki leków nasennych. Próba samobójcza znajduje swój finał w szpitalu psychiatrycznym, gdzie nastolatka poznaje wolontariusza Michała i terapeutkę Annę, ludzi, dzięki którym jej spowite mrokiem życie nabiera sensu i zupełnie innych barw.

 

Tysiąc metrów nad ziemią jest debiutancką powieścią Agnieszki Andrzejczak, która porusza problematykę istoty egzystencji, potrzeby miłości, depresji, traum i zwraca uwagę na jeden z obszarów duchowości, a konkretnie na rolę wiary w życiu człowieka.

 

Wydanie od Paulinianum charakteryzuje się niebiańską okładką i przystępną czcionką - przystępną w szczególności dla krótkowidzów. Osobiście nie dotyczy mnie problem krótkowzroczności, ale myślę, że osoby z tą właśnie wadą będą szczególnie ukontentowane. 

 

Książka nie jest podzielona na rodziały. Sceny oddzielone są od siebie odstępami, co w moim przypadku nie odbijało się na jakości i przyjemności płynącej z czytania. Powieść jest napisana lekkim, przejrzystym językiem, co czyni ją odpowiednią dla osób mierzących się z kryzysem czytelniczym i trafia również do młodszych czytelników. Historia przedstawiona przez Andrzejczak nakreśla problem depresji i pokazuje, że wiara w Boga podparta właściwymi ludźmi i pasją potrafi w krótkim czasie odmienić nasze dotychczasowe życie oraz zrzucić z siebie brzemię choroby, poczucia winy i wstydu. Głównym celem powieści wydają się być chrześcijanie i osoby borykające się z zachwianiem wiary, choć ateiści i agnostycy również mogą w tej powieści znaleźć coś dla siebie. Podobała mi się wizja Boga (Papa), Ognistej (Duch święty) i Diabła. (Pan beznadzieja) Właściwie każdy fragment przedstawiający wydarzenia z Góry Objawienia wzmagał moje zainteresowanie. 

 

Do pewnego momentu książka zachowywała równowagę, ale w ostatnich aktach autorka za bardzo uderza w religijne tony, co u osób niewierzących i sceptycznie nastawionych może poskutkować zaniechaniem dalszej lektury. Zabrakło mi rozwinięcia relacji Marty ze swoją matką. Szkoda, że pisarka nie wstrzymała się przed ostatecznym (i jedynym?) suspensem na kilka/kilkanaście stron dając sobie przestrzeń na uzupełnienie tego wątku.

 

Książka może wskrzesić zatraconą nadzieję u osób cierpiących na depresję. Pokazuje również, że ludzie o mocno introwertycznym usposobieniu jak najbardziej mogą znaleźć swoje miejsce na tym łez padole i cieszyć się miłością oraz nawiązać pełne ciepła i zrozumienia przyjaźnie.

 

Zaszczyt przeczytania tej książki zawdzięczam osobie, która zostawiła ją na regale mieszczącym się w Galerii Przymorze naprzeciwko sklepu Empik. Swoją drogą ciekawi mnie historia tego egzemplarza, ponieważ został on sprezentowany w maju tego roku, a zdaje mi się, że już latem gościła w mojej biblioteczce. Czy ta osoba przeczytała książkę i postanowiła puścić ją w obieg? A może doszła do konkluzji, że to nietrafiony prezent i się go w ten (słuszny zresztą) sposób pozbyła?

 

 

Gatunek: Literatura obyczajowa, Romans

 

Autor: Agnieszka Andrzejczak

 

Wydawnictwo: Paulinianum

 

Rok wydania: 2021

 

Oprawa: Miękka

 

Ocena: 6/10

 

Lubimyczytac: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4986462/tysiac-metrow-nad-ziemia

 

Haken

28 grudnia 2023   Dodaj komentarz
literatura   Tysiąc metrów nad ziemią   Agnieszka Andrzejczak   Paulinianum   książka   literatura   recenzja   refleksje   opinia   2021   depresja   Próba samobójcza   nadzieja   miłość   bóg   wiara   religia   chrześcijaństwo  
< 1 2 3 >
Haken901 | Blogi