Przebiegłem 10 km, obejrzałem Boże Ciało...
64 minuty i 17 sekund
Taki czas uzyskałem podczas dzisiejszego treningu. Moim celem było dokładnie 10 km i też tyle przebiegłem. Połączenie rozgrzewki, treningu siłowego i na koniec ponad godzina cardio wystawiają moją wytrzymałość na próbę. Miałem nielada problem ze ściągnięciem koszulki z uwagi na jej stopień przepocenia. W każdym razie dałem radę i jestem z siebie zadowolony. Warto pamiętać, że w sporcie jak i innych obszarach życia finalnie wygrywa głowa - czyli jakość naszego przygotowania pod względem kondycji psychicznej. W moim odczuciu w tenisie najlepiej jest się koncentrować na najbliższej piłce, zapominając tym samym o wyniku. Duża przewaga, piłka meczowa, a tutaj bariera psychiczna i zawodnik nie jest w stanie zakończyć spotkania i mimo klarującej się jako pewnik wygranej nadchodzi bolesna porażka. W moim przypadku będzie to najbliższy kilometr, odcinek trasy.
Boże Ciało oczami Jana Komasy
Film Komasy może się pochwalić pokaźnym dorobkiem nagród, bo zdobył ich aż 28 i otrzymał nominację do Oscara. Na szczególną uwagę zasługuje kreacja stworzona przez Bartosza Bielenia. Protagonistę poznajemy w zakładzie poprawczym gdzie pod opieką lokalnego duchownego rozwija swoją pasję i dostrzega w sobie potencjał na przyszłego księdza. Po wyjściu z poprawczaka dzięki zwolnieniu warunkowemu Daniel ma za zadanie podjąć pracę w jednym z zakładów stolarskich, ale koniec końców zostaje kaznodzieją w pobliskiej parafii ukrywając tym samym swoją prawdziwą tożsamość. Młody ksiądz zdobywa uznanie wśród wiernych i wywraca ich światopogląd o 180 stopni. Czy warto sięgnąć po dzieło Komasy? Zdecydowanie. Reżyser z pełnym szacunkiem do widza nie wkrada w swoją produkcję niepotrzebnych scen, a świeży scenarzysta Mateusz Pacewicz poprzeczkę zawiesił naprawdę wysoko. Kazania i dialogi podczas mediacji zrobiły na mnie największe wrażenie. Warto wspomnieć również o znakomitym kunszcie aktorskim jakim wykazała się Aleksandra Konieczna wcielając się w postać cierpiącej matki. A, i mamy trochę humoru sytuacyjnego. Zachęcam do seansu oraz podzielenia się własnymi refleksjami na temat tej produkcji.
Kong - tak, to czas na Konga!
Dzisiaj jest ten dzień, kiedy podjąłem decyzję o zaprezentowaniu Wam mojego kompana - Konga.
W mojej opinii Kong prezentuje się świetnie!
Haken
Dodaj komentarz