Projekt Bieg Westerplatte - raport
Treningi, odnowa, sen, dyscyplina i optymalna dieta
Tak trzeba żyć. Dzisiaj jest 21 dzień intensywnych przygotowań pod konkretny bieg. W ciągu tych 21 dni zrealizowałem 26 treningów. Obserwując aktualny trend diety redukcyjnej poniżej 80 kg powinienem zejść już w pierwszej połowie sierpnia albo i nawet ciutkę wcześniej. Dlatego waga w okolicach 75 kg w dniu zawodów (17 wrzesień) jest bardzo realna. Jeżeli w pełni zmaterializuję swoje założenia, to odsłoni się przede mną szansa na pierwszą 10 lub nawet na jedno z piewszych 3 miejsc w zawodach małego kalibru.
Co jakiś czas będę starał się przedstawiać aktualny stan rzeczy w tym obszarze. W sumie teraz moje życie głównie koncentruje się wokół sportu, choć znajduję jeszcze chęci na film i chwilę na książkę. A tak poza tym, to przy codziennych treningach nie mam zbytnio energii na cokolwiek innego aniżeli odpoczynek. Kenijczycy tak żyją i może nawet sobie chwalą. Wyczytałem, że w kenijskich obozach dla biegaczy dzień zawodnika jest w 100% podporządkowany pod treningi, regularne posiłki i regenerację. Właściwie nie wykonują innych czynności. Trening>posiłek>odpoczynek/sen/masaż>trening>posiłek>odpoczynek/sen/masaż. Wychodzi na to, że tak trzeba, aby zostać wirtuozem.
W perspektywie mam również Półmaraton Gdańsk, który ma się odbyć równy tydzień po Biegu Westerplatte. Myślę sobie, że wezmę w nim udział, ale raczej podejdę do niego jak do treningu i możliwości nabycia dodatkowego medalu i ewentualnych gadżetów. Choć pewnie i tak przed biegiem wstąpi we mnie duch rywalizacji i będę chciał trochę bardziej docisnąć gazu.
Czy Bubuś był biegaczem?
Ostatnio zastanawiałem się odnośnie życiorysu Bubusia. Poznałem go jako psa niewidomego i stosunkowo słabego fizycznie, ale myślę sobie, że kiedyś gnał cwałem pokonując łąki i leśne ścieżki. Może niepozorny Bubuś był profesjonalistą w tej dziedzinie? Może nawet pochodzi z Kenii czy Etiopii? Możliwe, że jego pradziadek był psem pochodzącym z Kenii i tym samym wielkim mistrzem wśród psów. Kto to wie...
Nie wiem czy o tym wspominałem, ale dzięki Bubusiowi nauczyłem się dodatkowej czynności. Mianowicie zacząłem samodzielnie obcinać Bubkowi pazury. Z początku byłem w dość dużym napięciu i stresie, że obetnę za dużo i natrafię na macierz, ale na szczęście tak się nie stało. Teraz jest łatwiej.
To by było na tyle. Do następnego!
Haken
Dodaj komentarz