Półmaraton
Półmaraton Pruszcz Gdański
Sukces i porażka w jednym. Podchodząc do linii startu nie byłem do końca przekonany z uwagi na kilka czynników, ale myślę, że decydującym były problemy zołądkowe, które mogły wynikać m.in ze zbyt obfitego posiłku dnia poprzedniego. Stres względnie niski, choć noc nie najlepszej jakości. Pogoda umiarkowana, dość dobra, choć podmuchy wiatru skutkowały skwaszeniem miny i wolniejszym tempem o nawet 45-60 sekund. Mocno mnie męczyły te odcinki pod wiatr, szczególnie gdy szły w parze z podbiegiem.
Ruszyłem kawałek za grupą na 90 minut, mijając 5 km biegłem już razem z nimi. Pierwsza piątka szybko, za szybko. Czwarty kilometr 04'03. Po co? Pierwszą dychę pobiegłem tempem 04'17. Za połową było już ciężej, a na przełomie dwunastego i trzynastego kilometra problemy gastryczne hamowały mnie przed przyśpieszeniem. Solidnie przyspieszyłem dopiero blisko 20 km. Ostatni kilometr z metrami pobiegłem w 04'02, a ostatnie 250 metrów poleciałem w 03'40. Po odebraniu medalu kierunek toaleta.
Każdy, kto biega lub biegał, wie, że kłopoty żołąkowe potrafią ostro namieszać podczas wyścigu. Szybkie prędkości stają się wysoce ryzykowne. Oczywiście sportowy i biegowy świat zna przypadki biegaczy, którzy narobili w spodenki.
Jeśli kogoś interesują osoby o takiej determinacji i odwadze, to podrzucam link do artykułu o Mikaelu Ekvalla, biegaczu, który może i się posrał, ale tym samym odwalił kawał dobrej roboty: Klik
Wola walki budzi podziw. Ja jednak nie odważyłem się na taki krok - ale kto wie - może jak zdołam choćby otrzeć się o wyniki Mikaela, to będę biegał na maksa niczym się nie przejmując.
No dobra, ale jaki wynik?
Linię mety minąłem po niespełna 92 minutach.
Wynik: 01:31:54.11
Pozycja: 59/397
Wyniki: https://elektronicznezapisy.pl/event/9798/results.html
A więc nie dałem rady złamać 90 minut. A pomyśleć, że byłem już bliski pewności co do odhaczenia tego kamienia milowego. Ten wynik oznacza, że poprawiłem swoją życiówkę o 6 minut i 28 sekund. Poprzednia życiówka w półmaratonie była z września ubiegłego roku. Właśnie sprawdziłem i pobiegłem tam dokładnie 01:38:22
Drugi raz biegłem ten półmaraton. Rok temu miałem w Pruszczu Gdańskim 01:54:26.06 - czyli w ciągu roku poprawiłem się o ponad 22 minuty i 32 sekundy na tym dystansie. Ogromny przeskok, ale z aktualnego poziomu tak znaczny progres już nie będzie możliwy.
Usłyszałem, że bardzo dobrze pobiegłem i w dalszym ciągu moje starania przynoszą rezultaty, tylko oczekiwania miewam zbyt wygórowane. Słusznie. W takim razie złamanie bariery 90 minut przekładam na maj. To tam prawdopodobnie pobiegnę następny półmaraton - tym razem na ulicach Gdyni.
Mimo wszystko pozostaje niedosyt i wrażenie, że mogłem pobiec szybciej.
Haken
Dodaj komentarz