Fantastyka, thriller psychologiczny i dramat...
Akademia dobra i zła (2022)
Mamy dwie przyjaciółki, Sophie oraz Agatę. Sophie marzy o tym, aby dostać się do owianej legendą Akademii Dobra i Zła, jej bratnia dusza już nieco mniej, ale mimo to obie dziewczyny trafiają do akademii, z tą różnicą, że jedna z nich trafia do skrzydła dla grzecznych uczniów, a druga do tych lubujących się w czynieniu zła. Podczas seansu bawiłem się naprawdę dobrze, dałem się wciągnąć w ten urokliwy świat i sympatyzowałem z bohaterami. Pomimo blisko 150 minut filmu czułem niedosyt i pomyślałem, że mógłby być kilkadziesiąt minut dłuższy, ale spokojnie, zakończenie wyraźnie sugeruje kontynuację i biorąc pod uwagę informacje z kilku źródeł można wnioskować, że jak najbardziej możemy się spodziewać ekranizacji kolejnych części. Tak, ekranizacji, bowiem twórcą tego uniwersum jest Soman Chainani, amerykański pisarz, który swoją pierwszą serią podbija serca czytelników i czytelniczek na całym świecie. Opowieść o przyjaźni, miłości, i o tym, że nic nie jest czarne albo białe. Ludzie są skomplikowani.
Klatka (2022)
Przenosimy się z Ameryki do Hiszpanii. Ignacio Tatay świetnie się odnajduje w gatunku którego się podjął. Umiejętnie budowane napięcie to klucz kompletnego thrillera, a tutaj mamy tajemnice, stopniowo budowane napięcie i suspens. Zdecydowanie rekomenduję!
The Nightingale (2018)
Jennifer Kent udowadnia, że urodziła się po to, aby kręcić filmy, a póki co może poszczycić się tylko dwoma pełnometrażowymi filmami w swoim dorobku. Akcja filmu rozgrywa się w I połowie XIX wieku, czyli w okresie kolonizacji ziem Australijskich przez Europejczyków. Protagonistka zostaje skazana za kradzieże i zesłana na terytorium Australii by służyć Anglikom. Porucznik sprawujący władzę nad skazańcami wykorzystuje swoją pozycję i wielokrotnie dopuszcza się gwałtów oraz innych form przemocy wobec bohaterki. W końcu dochodzi do apogeum tyranii, która dotyka również najbliższych kobiety. Clare, bo tak nazywa się główna bohaterka, postanawia dokonać zemsty na swoich katach przy pomocy tasmańskiego aborygena, który także doznał licznych krzywd ze strony kolonizatorów. Brutalny obraz w którym na próżno szukać radosnych akcentów. Podczas festiwalu w Sydney kilkudziesięciu widzów opuściło salę kinową z uwagi na wysoki poziom przemocy ukazany w filmie. Jennifer Kent słusznie zauważa, że zaprezentowanie tego okresu w takiej formie było konieczne, żeby w pełni oddać realia ówczesnej rzeczywistości. Myślę też, że warto mieć świadomość, iż gatunek ludzki pod tym względem się nie zmienia i tożsame sceny są codziennością na ziemiach Ukraińskich i nie tylko.
Haken
Dodaj komentarz