Zemsta (2017) - czyli współczesny rape...
Rape & Revenge
Rape & Revenge jest jednym z wielu podgatunków kina, aby pełnoprawnie zaliczyć film do tego nurtu, musi on się przedstawiać w sposób następujący:
1. Kobieta zostaje zgwałcona i pozostawiona na niemal pewną śmierć.
2. Cudem uchodzi z życiem i dochodzi do pełni sił.
3. Morduje, często w wyrafinowany sposób, swoich oprawców.
Tak, Zemsta Coralie Fargeat spełnia te trzy punkty, no może prócz wyrafinowanych tortur przed śmiercią. Francuska reżyserka odważnie podchodzi do swojego debiutu i wybiera gatunek często odstręczający pospolitego widza. I.. wychodzi jej to naprawdę nieźle. Kolejna perełka wśród kina feministycznego. Sekwencje gwałtu i późniejszej eliminacji swoich ciemiężców nie epatują przemocą aż tak dobitnie, i nie wydają się aż tak bardzo rozciągnięte w czasie, jak możemy to zaobserwować w klasyku gatunku Pluję na Twój grób czy jego remeke'u z Sarą Butler w roli głównej (wybaczcie za spolszczenie imienia). Ciekawy motyw z wypalonym znamieniem, nie przypominam sobie nic podobnego w innych filmach z tego obszaru.
Biegam i żyję
Dzisiaj obudziłem się kilka chwil przed godziną 3 i po wyjściu z psem wybrałem się na godzinny bieg. Biegałem z przyjemnością, czułem szczęście rozprowadzające się po każdym centymetrze ciała i ogólną satysfakcję, że tak aktywnie i korzystnie rozpoczynam dzień. Wczoraj było podobnie, z tym że trochę później. No, a teraz powoli przymierzam się do filmu, a jakiego? Tego jeszcze nie wiem, ale po tak znaczącej dawce juchy na ekranie może kino familijne pozwoli mi się dzisiaj odprężyć.
Haken