Bieg Westerplatte
Wyzwanie
Podjąłem decyzję o zapisaniu się na 60. Bieg Westerplatte. Uważam, że jest to naprawdę świetna inicjatywa i zapragnąłem wziąć udział w tym wydarzeniu. Przygotowuję się już w sumie od około trzech miesięcy, zrzuciłem sporo kilogramów, a kondycja i forma psychiczna poszybowały gwałtownie w górę. Jest to bieg na 10km i mam myśl, że może być przedsmakiem do przebiegnięcia pełnego maratonu. Co prawda bieganie nie jest moim ulubionym zajęciem, ale mimo wszystko chcę spróbować.
Moja domowa siłownia przestała mi wystarczać i zapisałem się do profesjonalnej siłowni. Na bieżni udało mi się zrobić 5km w około 33 minuty na delikatnym wzniesieniu. W mojej opinii wynik jest naprawdę niezły, biorąc pod uwagę, że zawsze przed cardio się rozgrzewam i przeprowadzam trening siłowy. Warto pamiętać, że bieganie na bieżni różni się od tradycyjnego biegania na świeżym powietrzu. Opór powietrza i nierówności stanowią dodatkowe obciążenia, ale z tego co się orientuję, to bieg będzie po w miarę równej nawierzchni. A jak z wiatrem? To się okaże po wystrzale oznaczającym start biegu. No nic, mam jeszcze trochę czasu do poprawy swojej formy.
Fajnym treningiem na wytrzymałość jest zdobywanie punktów widokowych. Ostatnio ponownie wybrałem się na Pachołek, z tym że najpierw musiałem na piechotę przejść blisko 3,5 km, a następnie wejść na szczyt. Droga powrotna była nieco rozszerzona, więc około 1 km więcej. To naprawdę dobry trening i gorąco go rekomenduję.
Czuję radość, że tak wiele zmieniło się w moim życiu od momentu zakończenia picia alkoholu. Zrezygnowałem z różnych czynności, które skutecznie wpędzały mnie w poczucie winy i obniżały moją wartość.
M.in. są to:
- Przeszedłem na wegetarianizm, co znacząco poprawiło moje samopoczucie i na tę chwilę czuję się z tego powodu wybornie.
- Zrezygnowałem z pornografii. W mojej opinii filmy pornograficzne obniżają poczucie własnej wartości i wypaczają zdrowe zachowania seksualne. Czuję się o wiele lepiej bez marnotrawienia czasu na oglądanie filmów o takim charakterze.
- Zmieniłem swój sposób odżywiania. Dużo warzyw, zero cukru (choć już wcześniej z niego praktycznie nie korzystałem w jego czystej formie), rzadko sięgam po słodycze i słone przekąski(najczęściej jest to drożdżówka, co ciekawe to ukierunkowanie na drożdzówki jest pozostałością po ukończeniu terapii). I przede wszystkim regularność. Nie podjadam i jest mi z tym bardzo dobrze.
- Wprowadziłem systematyczną aktywność fizyczną. Treningi siłowe, aerobowe, cardio. Aktualnie jestem na redukcji, ale w przyszłości będzie czas budowania masy mięśniowej, gdzie przyjdzie mi trochę uciąć cardio i aeroby, no i wtedy może pozwolę sobie na jedną drożdżówkę więcej.
- Regularnie studiuję literaturę (aktualnie jestem w trakcie czytania Anonimowych Żarłoków), ale cenię sobie czytanie dwóch i więcej książek w jednym czasie.
Kończę ten wpis naładowany optymizmem, ale i myślą, że warto zachowywać równowagę między optymizmem, a pesymizmem.
Haken